Mając za sobą ponad 50 lat legendarnej kariery, Charles Lloyd wkroczył w wyjątkowy dla siebie rok 2015. Uznany saksofonista i kompozytor podpisał umowę z Blue Note Records i wyda swój pierwszy po 30 latach album w tej kultowej wytwórni. Premiera albumu odbyła się 28 kwietnia i będzie zawierać suitę Wild Man Dance, stanowiące rejestracją z koncertu suity zamówionej przez festiwal Jazztopad we Wrocławiu !
www.youtube.com/watch?v=mO4lVQ6JSu0
Lloyd zaprezentował północno-amerykańską premierę “Wild Man Dance Suite” 18 kwietnia w Metropolitan Museum Temple of Dendur w Nowym Jorku, a potem wykona jeszcze tę kompozycję dwukrotnie podczas czterodniowego cyklu w SFJAZZ (23-6 kwietnia) w San Francisco. Lloyd będzie także występował ze swoim kwartetem 2 maja na festiwalu New Orleans Jazz & Heritage Festival .
20 kwietnia Lloyd został odznaczony tytułem NEA Jazz Masters, co stanowi ukoronowanie jego wybitnej kariery, a także uznanie jego błyskotliwej twórczości w panteonie takich żyjących i kluczowych dla historii jazzu legend jak Sonny Rollins i Wayne Shorter. Ceremonia przyznania nagrody i koncert ku czci nagrodzonych odbył się w Jazz at Lincoln Center w Nowym Jorku 20 kwietnia.
Przez ostatnie pół wieku Lloyd to pojawiał się, aby zaistnieć w świecie muzycznym, to nagle i nieoczekiwanie znikał. Będąc mistykiem muzycznym Lloyd terminował u takich legend jazzu i bluesa jak Phineas Newborn, Cannonball Adderley czy Howlin’ Wolf, pomógł wystartować takim osobowościom jazzowym jak Keith Jarrett i Jack DeJohnette, wspólnie przewodził wydarzeniom rockowym z udziałem Jimi’ego Hendrixa i Janis Joplin, współpracował z odkrywczymi muzykami takimi jak Ken Kesey i Lawrence Ferlinghetti, wreszcie był pionierem world music występując z węgierskim gitarzystą Gaborem Szabo i hinduskim mistrzem gry na tabli Zakirem Hussainem, a jego album z 1966 Forest Flower osiągnął światowy sukces z ponad milionową sprzedażą.
Wild Man Dance to pierwszy album wydany przez Lloyda w wytwórni Blue Note od czasu pochodzącego z 1985 albumu A Night in Copenhagen, stanowiącego utrwalenie na żywo koncertu na Copenhagen Jazz Festival w 1983. W nagraniu albumu wziął udział pianista Michel Petrucciani, któremu udało się wyciągnąć Lloyda z jego emeryckiego domku w Big Sur. “Opuściłem moje duchowe odosobnienie w 1981, aby pomóc Michaelowi w zdobyciu estard świata, tak jak mnie kiedyś pomogli moi starsi mistrzowie“ mówi Lloyd. “Kiedy kariera Michaela zaczęła nabierać dynamizmu mogłem wrócić do mojej samotni w Big Sur”.
W 1989 Lloyd rozpoczęła się wieloletnia współpraca Lloyda z wytwórnią ECM Records, która zaowocowała wydaniem 16 albumów płytowych. Kiedy w 2011 roku Don Was został szefem firmy Blue Record Charles Lloyd zdecydował się na zmianę i podjął współpracę z Blue Note.
Składająca się z sześciu części suita Wild Man Dance została nagrana podczas premierowego wykonania na wrocławskim festwialu Jazztopad, a jej wykonawcami byli pianista Gerald Clayton, basista Joe Sanders i perkusista Gerald Cleaver, a także wirtuoz liry greckiej Sokratis Sinopoulos i węgierski wirtuoz cymbałów maestro Miklós Lukács. Kompozycje Lloyda są jednocześnie eleganckie, pełne wdzięku, burzliwe, dynamiczne, medytacyjne, spokojne i pełne emocji. Ta muzyka sugeruje transendentną i tajemniczą podróż, której początkiem jest utwór “Flying Over the Odra Valley” (Lecąc nad doliną Odry), w której na pierwszy plan wysuwa się niesamowita wirtiozeria Lukacsa i energiczna partia lidera zespołu grającego na saksofonie tenorowym a punktem dojścia wzruszający, pełen dynamizmu epicki utwór finałowy “Wild Man Dance”.
“Reperezentuję tradycję niezależnych joginów”, mówi siedemdziesięciosześcioletni Lloyd, który mądrze wyjaśnia przesłanie albumu Wild Man Dance. “Jestem człowiekiem bluesa w trakcie wędrówki duchowej. Blues wyrastał z poszukiwania wolności. Moją drogą jest poszukiwanie wyzwolenia duszy.“
Mistrz jazzu ma przed sobą jeszcze wiele mil do przebycia za “głosem wezwaniem do dzikości”. Podczas świętowania tego wspaniałego nagrania Wild Man Dance, Lloyd ciągle patrzy w stronę horyzontu. “Ciągle szukam właściwego dźwięku” – mówi. “To jest moja droga, nazywam ją drogą “poszukiwacza brzmienia”…im głębiej pogrążam się w ocean dźwięków, ciągle znajduje tam nowe głębie i drogi do odkrycia.”