Amerykański pianista i wokalista z niezwykłym poczuciem humoru, który rok temu zdecydował się na współpracę z Anią Szarmach. Mieliśmy ogromną przyjemność spotkania z Frankiem McCombem, z którym rozmawialiśmy nie tylko o współpracy z polską wokalistką, ale także o jego muzycznych początkach, porównaniach do Steviego Wondera i Donny’ego Hathaway’a oraz jego przyjaźni z Prince’m.

Jak to się stało, że zacząłeś pracować z Anią Szarmach?

Wielu moich fanów wysyłało mi filmik, na którym młoda dziewczyna siedziała za pianinem i śpiewała, a ubrana była w moją koszulkę ze starym logo „Frank McComb: When the music reminds true” [„Frank McComb: Kiedy muzyka przypomina prawdę” – tłum. red.]. Pomyślałem wtedy: „Kto to jest? Dziewczyna ma ładny głos, śpiewa po polsku”. Skontaktowałem się ze swoimi znajomymi w Internecie i powiedziałem im: „Znajdzie mi tę dziewczynę w tej chwili! Musimy razem pracować”. Poszukiwania Ani zajęły mi dwa tygodnie. Ostatecznie, dwóch z nich znalazło namiary na nią, więc zdecydowałem się wysłać do niej e-mail. Wiadomości otrzymał także jej brat Adam. Ania skasowała mój mail, bo nie wierzyła w to. Wtedy Adam powiedział jej: „Ania, to jest e-mail od Franka McComba!”. Wtedy zaczęliśmy razem pracować, powiedziałem im, że chcę przyjechać do Polski i tu wystąpić. W tym czasie pojawiłem się gościnnie na płycie innego polskiego artysty, zespołu SOFA [McComb pojawił się w utworze „Don’t Run (Do You?)” z ich drugiej płyty pt. „Doremifasofa” – przyp. red.], lubię ich groove. Adam znalazł właściwe miejsce i właściwych ludzi, więc mogliśmy wtedy rozpocząć współpracę. Dwa tygodnie to było dla mnie bardzo dużo czasu, bo miałem bardzo dużo koncertów, pracy. Czas jest dla mnie bardzo krótki i cenny. Chcę Wam powiedzieć jedno, zapamiętajcie to do końca życia: Pieniądze możesz tworzyć i tworzyć, natomiast czasu nigdy nie cofniesz. Nigdy więcej nie będzie 16- czy 20-latkiem, nie pozwól nikomu marnować Twojego czasu. Adam wyciągnął rękę, my sprawiliśmy, że to zaczęło działać, a teraz koncertujemy po raz drugi.

Pierwszy raz był w listopadzie 2013 roku. Jak wspominasz to spotkanie z Anią?

Pamiętacie o tym, super! Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Anią, powiedziałem „Jesteś niska!”, na co ona zareagowała śmiechem. Teraz, kiedy spotkaliśmy się ponownie, miałem wrażenie, jakbyśmy spotkali się wczoraj czy tydzień temu.

Przyznajesz, że współpraca z Kenny’m Gamblem i Leonem Huffem była jedną z najważniejszych w Twoim życiu. Jak to się zaczęło?

Ukończyłem szkołę w Ohio. Kiedy miałem 20 lat, zostałem zaproszony do składu zespołu The Rude Boys. Podczas trasy koncertowej poznałem Jeffa Townesa, znanego jako połowa duetu Jazzy Jeff & The Fresh Prince. To on namówił mnie na przeprowadzkę do Filadelfii. Kiedy we wrześniu 1991 roku zakończyła się trasa, spakowałem ubrania i wyjechałem. Spędziłem tam rok i wtedy nagrywałem z Jeffem, Zostałem wtedy przedstawiony Kenny’emu Gamble’owi i Leonowi Huffowi. Pracowaliśmy razem: Pan Gamble zdecydował się zatrudnić mnie w studiu. Kiedy szukaliśmy jakieś specyficznej muzyki, otworzył swoją piwnicę. To było jak muzeum nieopublikowanej muzyki, leżało tam mnóstwo kartonów z niewydanymi albumami.

Ty w swojej karierze także masz dwie płyty z materiałem, który nigdy nie został wydany. Co stało się z tą muzyką?

To było za czasów mojego kontraktu z wytwórnią Motown, który podpisałem jesienią 1992 roku. Nagrałem dwa różne albumy z dwoma różnymi producentami. Wtedy Motown został kupiony przez Polygram i kiedy to się stało, młodzi muzycy zostali zapomnieni, w tym np. ja. Wytwórnia zdecydowała się promować tych artystów, którzy sprzedawali miliony płyt, czyli np. Steviego Wondera, Boyz II Men czy ABC. Wtedy postanowiłem opuścić tę wytwórnię, spędziłem w niej parę lat i nic do tamtej pory się ze mną nie działo. To było niezwykle frustrujące, kiedy wiedziałeś, że masz dwa nigdy niewydane albumy. Pewnego dnia dostałem telefon od mojego znajomego z Motown, który zaproponował mi nagranie wokali na album projektu Buckshot LeFonque. Wtedy powiedziałem: „Wszystko mi jedno, zobaczymy, co uda mi się zrobić”. To był utwór „Mona Lisas and Mad Hatters” z repertuaru Eltona Johna. W tym czasie miałem podpisany kontrakt z Columbią, a w 2000 roku ukazał się mój debiutancki album „Love Stories”, który został wydany bez żadnego wsparcia z ich strony. Wtedy zdecydowałem się nagrywać muzykę na własną rękę – pierwszym takim krążkiem był „Straight from the Vault” z 2005 roku. Poszedłem do prezesa Expansion Music i pokazałem mu ten materiał. Zapytał się mnie, kiedy ma go wydać, na co ja powiedziałem, że on tego nie zrobi, bo zamierzam wydać tę płytę samemu. On wtedy zaczął mówić, że to niemożliwe, bla bla bla, gadał i gadał… To powiedziałem mu „Dziękuję Ci bardzo za to, że mówisz, że to zrobię”. Bo jak ktoś Ci mówi „nie”, to oznacza „tak”. Wydałem „Straight from the Vault”, za który otrzymał swoją pierwszą nagrodę – tytuł Albumu Roku i Męskiego Wokalu Roku. Co więcej, Jill Scott bardzo polubiła tę płytę i umieściła go na łamach „O! Magazine” Oprah Winfrey jako jej ulubiony krążek w tym czasie. To było świetne! Od tamtej pory zacząłem wydawać muzykę na własną rękę, otworzyłem wytwórnią Boobeescoot.

W 2006 roku wydałeś album „Tribute to the Masters”, na którym znalazła się muzyka m.in. Chicka Corei, Ramseya Lewisa czy George’a Duke’a. Co inspiruje Cię w ich twórczości?

Przede wszystkim, dorastałem, słuchając ich muzyki. To są artyści, których twórczości najczęściej słuchałem, kiedy szkoliłem się w grze na fortepianie. Dzięki mojej mamie oraz wszystkim ciotkom, które często włączały ich muzykę, wracałem potem do tych płyt, one ukształtowały mnie oraz moją twórczość.

Jak to jest być porównywanym do takich artystów, jak Stevie Wonder czy Donny Hathaway?

Kiedy miałem 17 lat, przeprowadziłem rozmowę z gitarzystą George’m Bensonem. Powiedziałem mu, że czuję problem w tym, że ponoć brzmię jak Stevie Wonder czy Donny Hathaway. Nigdy nie chciałem brzmieć jak oni. George odpowiedział mi, że zawsze, jak ktoś będzie porównywał mnie do legend, powinienem przyjąć to i robić niezależną muzykę. To jest najlepszy komplement, ponieważ to oznaczało, że brzmię dobrze.

Trzymamy zatem kciuki za to, że kiedyś ktoś komuś powiedział, że brzmi jak Ty!

(śmiech) Wiesz, co jest zabawne? Pewnego dnia znalazłem na Facebooku post pewnego chłopaka, który wyszukiwał jakieś nowinki muzyczne i je śpiewał. Jedna pani otagowała mnie w komentarzu i napisała, że on przypomina jej Franka McComba (śmiech).

Jakie jest znaczenie płyty „A New Beginning” z 2010 roku?

A-NEW-BEGINNING-COVER-1024x1024

Nagrałem ten album, kiedy skończyłem 40 lat. Mówi się, że „40-tka” to jak nowa „20-tka”. Na okładce płyty znajduje się zegar, którego projekt zrobiła moja wówczas 15-letnia córka. [W tym momencie, Frank wziął swój telefon i pokazał nam okładkę „A New Beginning”]. Wszystko tutaj ma znaczenie. Litera „A” znajduje się na „dwunastce”, słowo „new” – na wskazówce minutowej, która wskazuje godzinę 10:00. Ona umieściła ten wyraz akurat na minutowej wskazówce, bo każda minuta to nowa minuta. Słowo „beginning” umieściła natomiast na wskazówce godzinowej, która skierowana jest na godzinę 4:00. Ta wskazówka porusza się wolnej, co oznacza, że musisz korzystać z życia. 10 razy 4 daje 40. Nowy początek w wieku 40 lat. Spójrzcie na zdjęcia – to na samym dole przedstawia mnie w wieku dziewięciu lat. Zdjęcia po lewej i prawej to zdjęcia mojego syna w wieku 3 lat, reprezentują moje zamiłowanie do perkusji i śpiewania. Teraz, zdjęcia idą w górę. To po lewej pokazuje moją miłość do nieba i podróżowania, a to po prawej – miłość do kościoła. I teraz tak, wyżej mamy fotografię organów Hammonda, na którym grywałem w kościele. Zdjęcie po lewej prezentuje chmurę w kształcie serca. Na 3:00 i 9:00 godzinie widzicie moje zdjęcia, jak byłem już starszy, a poza tym klucz basowy. Pozostałe zdjęcia przedstawiają mnie jako dorosłego. Okładka przedstawia moją podróż, od sześciolatka aż do „A”. Moja córka wpadła na ten pomysł, ona jest szalona! Może pije dużo whisky… (śmiech).

Jak to się stało, że wystąpiłeś na jednej scenie z Chaką Khan i Prince’m?

Jedną z osób, która połączyła mnie z Chaką, był dyrektor muzyczny „American Idol”, Rickey Minor. W 1999 roku zaproponował mi współpracę w zespole. Chaka towarzyszyła mi każdej nocy na koncertach, zawsze pozwalała mi robić na scenie to, co chciałem.

A jak było z Prince’m?

Kiedyś stworzyłem trio koncertowe w Beverly Hills. Od razu po próbie dźwiękowej usłyszałem, że „mały fioletowy facet” [„fioletowy” nawiązuje do tytułu utworu „Purple Rain” z repertuaru Prince’a – przyp. red.] przyjdzie obejrzeć mój występ. To było jak: „ok… mały i fioletowy to Prince… chcesz mi powiedzieć, że Prince jest tutaj?!” (śmiech). Potem powiedział mi, że chciałby coś ze mną nagrać, na co odpowiedziałem: „dobra!”. Mieliśmy wspólne próby, graliśmy razem na jamach i na koncertach. Często spotykaliśmy się na domówkach, które organizował. Jednej nocy zaczęliśmy imprezować o 1 rano, a skończyliśmy ok. 7 nad ranem. Grałem na fortepianie, który był ciężki. Powiedział do niego: „Wiesz co, P., muszę odprowadzić dzieci do szkoły, przyjdę po fortepian później”. Ale już nigdy nie odzyskałem tego fortepianu, on nadal go ma!

To może zadzwoń do niego i powiedz, by Ci go odesłał (śmiech)!

Może pewnego dnia to on do mnie zadzwoni… (śmiech).

Masz swój własny program w radiu, zatytułowany „The Living Room”. Czy kiedyś zagrasz w nim piosenki Ani Szarmach?

Rozmawialiśmy o tym z Anią i Adamem. Powiedziałem im, żeby mi coś podesłali, nawet coś w języku polskim, bo to mój program i mogę grać to, co zechcę (śmiech). Zrobię to!

Dziękujemy Ci za rozmowę, mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś odwiedzisz Polskę, nie możemy się tego doczekać!

Dzięki. Wrócę tutaj!

ENGLISH

American pianist and vocalist with an extraordinary taste of humour, who decided to cooperate with Ania Szarmach one year ago. We had a huge pleasure to talk with Frank McComb not only about the details of the collaboration with Polish singer, but also about his musical history, comparisons with Stevie Wonder and Donny Hathaway and the friendship with Prince.

How has it exactly begun, that you’ve started to work with Ania Szarmach?

A lot of my fans have been sending me the video with the young girl, who was sitting behind the piano and singing. She has my shirt, where it was printed „Frank McComb: When the music reminds the truth”, one of my old logos. And I thought: „Who is it? She has the nice voice, she’s singing in Polish”. I have called all my friend from the Internet and told them: „Find this girl right now! We have to work together”. It took around two weeks to find Ania. Finally, two of them found her, so I decided to send her the e-mail. Ania and her brother Adam received the message. She deleted this e-mail, because she didn’t believe it. Adam told her: „Ania, this is e-mail from Frank McComb!”. Then we started to work together, I told them, that I wanna come to Poland to perform. I have already featured on the another Polish group’s CD, the group was called SOFA [McComb featured on „Don’t Run (Do You?)” from their second album „Doremifasola” – ed. note], I like their groove. Adam found the right place and right people, so we could start working together, Two weeks was a lot of time for me, because I had some much plays, work. Time for me is very short and precious. There’s one thing I wanna tell you, remember it for the rest of your life: You can make money over and over again, but you’ll never get back the time. You’ll never be 16 or 20 y.o. again, never let anyone waste your time. Adam reached out and we made the things work, and we are there now for the second time.

The first time was in October 2013. How do you reminisce the meeting with Ania?

We remember it, great! When I first met Ania, my reaction was „You’re short!”. And she started to laugh. Now, when we met again, it was like we were together yesterday or last week.

You admit, that the collaboration with Kenny Gamble and Leon Huff was one of the most important in your life. How has it begun?

I was graduating school in Ohio. When I was 20, I was asked to play with band called The Rude Boys. While touring, I met Jeff Townes from duo Jazzy Jeff & The Fresh Prince, who convinced me to move to Philadelphia. So when the tour was over in September 1991, I packed my clothes and moved to Philadelfia. I stayed there for a year, and when I’ve recorded for Jeff. I was introduced to Kenny Gamble and Leon Huff. We were working together: Mr. Gamble decided to employ me in the studio. He opened up the basement, because he was looking for the specific music. There were like museum of unreleased music, a lot of box with unreleased albums.

You also have two albums with unreleased material. What’s happened with this music?

It was in Motown, I signed the contract with them in Fall 1992. I recorded two albums with two different producers at this time. The Motown Records was bought by Polygram, and when they did it, a little guys like me were forgotten. They decided to promote the „million-sellers” artists like Stevie Wonder, Boyz II Men, ABC. After that I decided to leave the label, I’ve been there for few years and nothing’s happened. It was frustrating having two never released albums with recorded material with two different producers. One day, I got a call from my friend from Motown, I was asked to record the vocal for one album of Branford Marsalis. I was like: „Whatever, I will see what I can do”. It was „Mona Lisas and Mad Hatters” by Elton John. Then, I signed with Columbia Records and in 2000 I released my debut album „Love Stories”, which was released with no support from the label I decided to record the CD on my own – the first one was „Straight from the Vault”. I went to the president of Expansion Music and showed him my material. He asked me, when does he could put it out and I told him, that he doesn’t, because I would release it all by myself. Then he started to tell, that it is impossible, blah blah blah, just talking… So I told him „Thank you very much for telling me I will do it”. Because if you say „no”, it means „yes”. I released „Straight from the Vault” and received my first award – Best Album and Man Vocal of the Year. Moreover, Jill Scott loved this album so much and she mentioned it as her favourite CD at the moment in the Oprah Winfrey’sO! Magazine”. It was really cool! Since then, I started put out the music on my own, I opened my own label Boobescoot.

In 2006 you released the „Tribute to the Masters” with the music of Chick Corea, Ramsey Lewis, George Duke etc. What’s inspiring for you in their music?

First of all, I grew up listening this guys. There are the artists I was listened to the most when I was improving my skills as a piano player. Because of my mother and all my aunts, who played this guys records so much, I went back to this CDs, they had influence in me and my music.

How is it to be compared with such a huge artists like Stevie Wonder and Donny Hathaway?

When I was 17, I had the conversation with guitarist George Benson. I told him I have problems with people telling me I sound like Stevie Wonder or Donny Hathaway. I have never wanted to sound like them. George told me, that anytime when someone will compare me to the legend, I should take it and run with it. It’s the best compliment, because it means you sound great.

We are crossing fingers, that someday someone will tell someone that he sounds like you!

(laugh) You know, what’s funny? One day I found the post on Facebook of guy, who had a lot of new music stuff and sang it. One lady tagged me in the comment and wrote that he reminds her Frank Mc Comb (laugh).

What’s the meaning of the album called „A New Beginning”?

I recorded this album when I turned 40. It is said that 40s is like new 20s. There’s a clock on the cover, my daughter was 15 at the time and she did this artwork. [In this moment, Frank took his handy and showed us the cover of „A New Beginning”]. Everything means here. The letter „A” is on the „twelve”, the word „new” is on the minute hand, which is on 10. She’s put it here, because each minute is a new minute. And the word „beginning” is on the hour hand, which is on 4. The hour hand is the slower one, take your time in life. 10 times 4 is 40. The new beginning at the age of 40. Look at the photos – the picture in the bottom is me at 9 y.o. The pictures in the left and right of me are my son at the age of 3, which represents me and my love to the drums and singing. Now, the pictures goes up. One to the left is my love to the sky and travels, to the right – there’s my love for a church. Then, there’s a photo of Hammond organ. I used to play organ in church. The left photo shows the cloud on the shape of heart. The 9 o’clock and 3 o’clock based on me as a little older, then you can see the bass clef over here by the 10 o’clock and the last photos show me as the adult man. This cover shows my journey, from 6 y.o. all the way to the „A”. She came over this conspect, she’s crazy! Maybe she drinks a lot of whiskey (laugh).

How has it happened, that you performed with Chaka Khan and Prince?

The music director of „American Idol”, Rickey Minor, was the one who connected me with Chaka. Back in 1999, he asked me to be a part of the band. Chaka was featuring me every night in concerts, she have always let me to do my thing.

And how was it with Prince?

I was doing the trio gig in Beverly Hills. Right after the sound check, I’ve heard that a „little Purple guy” will come to see my performance. It was like: „ok… little plus purple it’s Prince.. you mean, Prince is here?!” (laugh). And after he told me, that we should do something together. I said: „alright!”. We have had common rehearsals, we were jamming and playing concerts together. We did a lot of house parties in his apartment. One night, we started party around 1 am and ended around 7 am. I was playing piano, which was heavy. I told to Prince: „you know, P., I have to get my kids to school, I will take my piano later”. But I still haven’t received my piano back, he still has my road piano!

So call him and tell him to send this piano back (laugh)!

Maybe one day he will call me… (laugh).

You have your own radio show „The Living Room”. Will you ever put the Ania Szarmach songs there?

I have talked about it with her and Adam already. I’ve told them to get me whatever they want me to play, even in Polish, because it’s my show and I can do play whatever I want (laugh). I will do it!

Thank you for the interview, we hope you’ll visit Poland one more time, we can’t wait.

Thanks. I will come here back!