Pan Porter jest jednym z najbardziej znaczących wokalistów jazzowych obecnych czasów.  W tym roku otrzymał Grammy, m.in. w kategorii Najlepszy Album Jazzowy (wokalny), nic więc dziwnego, że każdy chciał go usłyszeć i zobaczyć. Bilety na koncert w ramach Jazzu nad Odrą rozeszły się jak świeże bułeczki!

Gregory Porter na wrocławski koncert zaprosił Yosuke Sato, znakomitego saksofonistę, który swoją posturą może wielu zmylić. Jeszcze przed koncertem Sato przechadzał korytarzem Impartu i zarażał wszystkich swoim dobrym humorem. Swoją drugą twarz pokazał na scenie, gdzie był istnym wulkanem. Można rzec “Wielki Mały Człowiek”, to właśnie on obok Portera był gwiazdą wieczoru! Każdy utwór, który fani wokalnego jazzu mogli usłyszeć okraszany był jego wspaniałą grą i “guzikową” wirtuozerią. Gregory Porter natomiast, to istna perfekcja. Słuchając koncertowych wykonań utworów z “Liquit Spirit” i wcześniejszych albumów miało się wrażenie jakby leciała płyta. To jest dowód na wcześniej wspomnianą perfekcyjność.

Nie można nie wspomnieć o znakomitej grze zespołu, tj. Chipa Crawforda, który zasiadł przed fortepianem, Aarona Jamesa, który władał kontrabasem oraz Emanuela Harrolda na perkusji.

Cały band stanowi znakomitą całość, dzięki czemu słuchacz chce więcej i więcej… wychodząc z sali wielu odczuwało niedosyt! Mam nadzieję, że pan Porter zauważył, że polska publiczność potrafi słuchać i podziwiać, dzięki czemu szybko do nas wróci!

[AFG_gallery id=’44’]