Jaheim od lat pozostaje wierny R&B, słychać to na każdej z pięciu płyt, jakie do tej pory wydał. Po trzech latach ciszy wokalista powraca ze swoim szóstym studyjnym albumem – “Appreciation Day”. Tak jak się można było spodziewać – przepełnionym rhythm and bluesowymi brzmieniami.

Jaheim Hoagland rozpoczął karierę muzyczną w 1996 roku, biorąc udział w lokalnych konkursach muzycznych. Pięć lat później wydał debiutancki album “Ghetto Love”, rok później “Still Ghetto”. Na “Ghetto Classics” kazał czekać sobie aż cztery lata, a od wydania “The Makings of a Man” w 2007 roku każdy kolejny album pojawiał się co trzy lata – “Another Round” w 2010, “Appreciacion Day” ukazał się 3 września br.

“Appreciation Day” otwiera “Age Ain’t a Factor”, który 6 maja został ogłoszony pierwszym singlem promującym płytę. Już od samego początku słychać w nim charakterystyczne dla R&B dźwięki, lekko zachrypnięty głos Jaheima z vibratto zachęcającym do dalszego słuchania albumu. Jedyną rzeczą, która może razić podczas słuchania utworu, to pojawiający się kilkakrotnie robot-voice skandujący “Benjamin Button” (nazwisko głównego bohatera opowiadania oraz filmu o mężczyźnie urodzonym jako 80-letni staruszek oraz młodniejącym z dnia na dzień). Taki efekt trudny jest do zaakceptowania,  tym bardziej nie w utworze R&B-soulowym.

Na szczęście pozostałe trzynaście propozycji od Jaheima dalekich było od tego, co słyszymy na co dzień w radiu. Spokojna ballada “He Don’t Exist” mówiąca o nieszczęśliwej miłości, nieco monotonne muzycznie “What She Really Means” z tekstem o trudnej do zrozumienia dla mężczyzny kobiecej logice czy rapowo-rhythm’n’bluesowe “Morning” z samplami zapożyczonymi z przeboju Shirleya Murdocka – “As We Lay” pozytywnie nastrajają i uzależniają.

Jednymi z najciekawszych utworów z płyty okazały się “Sexting” oraz “Sticks ‘n Stones” z ciekawymi brzmieniami perkusji i rytmiczną gitarą basową. Na pierwszym planie pojawiał się zawsze przyjemny głos Jaheima, który uratuje najnudniejsze z całego albumu “Baby X3” oraz uwiedzie każdego w “P**** Appreciation Day”. Bardzo dobrą ocenę wystawiłbym także “Shower Scene”, które skojarzyło mi się z przebojem “It’s All Coming Back to Me Now” Jima Steinmana, spopularyzowanym natomiast przez Céline Dion. Album zamyka piękne “Chase Forever”.

Porównując “Appreciation Day” do poprzednich albumów Jaheima nietrudno nie zauważyć, że piosenkarz od lat jest wierny R&B. Za każdym razem proponuje słuchaczowi kilkanaście nowych, przyjemnych w odsłuchu propozycji, które jednak kompletnie nie wybijają się na rynku muzycznym. Chociaż na płycie pojawiły się takie utwory, jak “Sticks ‘n Stones”, “Shower Scene” czy “P**** Appreciation Day”, żadna z nich nie zapewne nie utkwi w pamięci słuchacza na długo. Co innego głos Hoaglanda, którym od lat uwodzi swoich fanów. Liczę, że na kolejnym krążku pojawi się więcej eksperymentów, świeżości, a nie jedynie R&B na wysokim poziomie. Bo to, mimo wszystko, za mało, by zawojować rynek, nawet ten niekomercyjny.