lukasz ojdanafot. Gosia Frączek

Za tydzień do sklepów muzycznych zawita nowe wydawnictwo znakomitego, polskiego tria jazzowego – RGG. W związku ze zbliżającą się premierą rozmawialiśmy z nowym pianistą grupy – Łukaszem Ojdaną. Zapraszamy do lektury.

Jesteś nowym pianistą RGG, jak doszło do Waszego spotkania?

Z Krzysztofem poznałem się w 2010 roku, jeszcze za czasów mojej nauki na Wydziale Jazzu w szkole muzycznej II st. w Warszawie przy ulicy Bednarskiej. Poprosiłem Krzyśka – wykładowce wydziału jazzu, o pokazanie mi kilku ćwiczeń perkusyjnych, nad którymi mógłbym pracować w przerwach od ćwiczeń na fortepianie. Wtedy też nawiązała się pierwsza rozmowa o muzyce i wymiana poglądów dotyczących inspiracji i artystów, którzy najbardziej oddziałują na naszą wrażliwość. Z Maćkiem poznałem się za pośrednictwem Krzysztofa, przy okazji Jazz Camping Kalatówki 2011. W trio pierwszy raz zagraliśmy podczas jednego z wieczornych jam session tej imprezy. Muszę przyznać, że już wtedy poczułem ogromną nić muzycznego porozumienia z chłopakami. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że poczułem się tak jakbyśmy grali ze sobą od zawsze, a może nawet o jeden dzień dłużej…

Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką jazzową?

Śmiało mogę powiedzieć, że moja przygoda z muzyką jazzową zaczęła się dzięki mojej mamie, która zapisała mnie na pierwszą lekcje fortepianu jazzowego. Początki były bardzo frustrujące, bo nie wiedziałem o jazzie nic poza tym, że mi się bardzo podobał i że chciałem nauczyć się go grać. Pierwsza lekcja to podstawy podstaw, ale muszę przyznać że i to było dla mnie nieosiągalne. Mimo to jakimś cudem dostałem szanse i zostałem przyjęty na listę rezerwową we wcześniej wspomnianej szkole muzycznej na ulicy Bednarskiej w Warszawie. Miałem możliwość chodzenia jedynie na zajęcia teoretyczne z historii jazzu, harmonii i kształcenia słuchu. Równolegle chodziłem do pierwszej klasy liceum, słuchałem namiętnie muzyki i ćwiczyłem – patrząc z perspektywy czasu ćwiczyłem niewłaściwie i nadal nie wiedziałem zbyt wiele. Druga próba podejścia do egzaminów na wydział powtórnie zakończyła się przyjęciem mnie na rezerwę. Wtedy przyszła refleksja, że być może zajmowanie się na poważnie muzyką jazzową nie jest mi pisane i że czas poszukać sobie innego zajęcia. Jednak miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego zwolniło się miejsce w klasie fortepianu i z listy rezerwowej zostałem przyjęty do szkoły, której zawdzięczam bardzo wiele. Można powiedzieć, że w chwili rozpoczęcia nauki na wydziale moja przygoda z muzyką zaczęła się na dobre. Atmosfera panująca na Bednarskiej jest bardzo sprzyjająca do rozwoju młodego muzyka. Możliwość obcowania z jazzem od rana do późnego wieczora w gronie kolegów i koleżanek, znakomite zajęcia z wybitnymi muzykami i warsztaty z najwybitniejszymi postaciami jazzu są dla mnie nieocenionym źródłem wiedzy, inspiracji i pięknych wspomnień. Przy okazji dziękuję Panu Wojtkowi Majewskiemu, Adamowi Cegielskiemu i Michałowi Tokajowi, moim pierwszym nauczycielom dzięki którym ta jazzowa przygoda rozwijała się mimo wielu napotkanych trudności.

Od zawsze wiedziałeś, że będziesz grał na fortepianie?

Od zawsze wiedziałem, że będe piłkarzem. A mówiąc poważnie będąc małym brzdącem nikt nie jest w stanie zaplanować swojej przyszłości. W tym miejscu znów ukłon w kierunku mojej mamy, która wpadła na pomysł że pójde na egzamin do podstawowej szkoły muzycznej. Egzamin zdałem, a do wyboru był fortepian, albo skrzypce. Wyboru dokonali rodzice, a ja zupełnie się nad tym nie zastanawiałem bo wolałem grać w piłkę.

Wróćmy do RGG. Jak długo trwały pracę nad albumem “Szymanowski”?

Prace nad płytą „Szymanowski” trwały od października 2012 do stycznia 2013. Sam wybór utworów związany bezpośrednio z poznaniem literatury Szymanowskiego wymagał zaangażowania i czasu. Najtrudniejszym etapem przygotowań do nagrania było zaaranżowanie utworów fortepianowych na trzy instrumenty w taki sposób by autorską interpretacją nie zatracić charakterystycznego języka kompozytorskiego, którym posługiwał sie Karol Szymanowski.

Jako nowy członek trio miałeś jakiś wpływ na brzmienie wydawnictwa?

Na pewno mimo zachowania dotychczasowej koncepcji gry i instrumentarium brzmienie zespołu uległo zmianie. Ja osobiście uważam, że charakterystyczne brzmienie to najbardziej osobista składowa języka muzycznego artysty. Zawarta jest w nim i fizyczyność związana z technicznym wydobywaniem dzwięku i ładunek emocjonalny łączący się bezpośrednio z tym jakim człowiekiem jest artysta. W brzmieniu ukryta jest tajemnica, ale też azymut pozwalający rozpoznać muzyka. To fascynujące, że te same palce, uderzające te same klawisze tego samego instrumentu wydobywają dzwięki brzmiące zupełnie inaczej.

Zaplanowana jest już trasa koncertowa promująca album?

Jesteśmy cały czas w trakcie organizowania trasy koncertowej promującej nowe wydawnictwo, tak w kraju jak i zagranicą.

Jesteś młodym muzykiem, jak układa Ci się współpraca z “wyjadaczami”?

Muszę przyznać, że nasza współpraca jest bardzo owocna i rozwija się w pozytywnym kierunku. Przyjaźnimy się i po prostu lubimy spędzać ze sobą czas. Nie ma mowy o żadnej dyskryminacji z racji tego, że jestem młodszy. W tak intymnym organizmie zespołowym, jakim jest trio współpraca na każdym polu, również poza muzycznym, powinna być dobra. Dużo łatwiej skoncentrować się wtedy na czysto muzycznych zagadnieniach i wzajemnej inspiracji.

Gdzie prócz RGG można Cię usłyszeć?

Oprócz RGG, w którym w pełni realizuje swoją koncepcje tworzenia muzyki, na stałe współpracuje z kwartetem Anny Gadt i kwintetem puzonisty Jacka Namysłowskiego.