Miłośnicy jazzu bardzo długo czekali na ten dzień. Zwłaszcza ci, którzy już wcześniej posmakowali fenomenu wrocławskiego festiwalu Jazztopad. Z pierwszego dnia imprezy nie mogli wyjść zawiedzeni.

Pierwsze dźwięki trąbki nie pozostawiły żadnych  złudzeń. Na deskach sceny Filharmonii Wrocławskiej stanął jeden z najwybitniejszych trębaczy Starego  Kontynentu, Enrico Rava. Muzykowi towarzyszył kwintet w składzie: Giovanni Guidi (fortepian), Fabrizio Sferre (perkusja), Gabriele Evangelista (kontrabas) oraz ceniony na całym świecie puzonista Gianluca Petrella.

Tribe Quintet składa się z kilku pokoleń muzyków, z których każdy wnosi silną osobowość i niebywałe umiejętności solowe. Od początku swojej kariery jako lider Rava stosuje technikę ulubioną przez wielu największych artystów jazzowych – okresowe dołączanie do swoich zespołów młodych muzyków, którzy wnoszą do aranżacji własne pomysły, nadając im świeższe brzmienie.

Tak naprawdę każdy z tych muzyków mógłby z powodzeniem stanąć samodzielnie przed wrocławską publicznością i dać niezapomniany koncert.

Enrico Rava dźwiękami trąbki sprawiał, że dach Fiharmonii unosił się wysoko po to by delikatnie opadać, a potem znów wzbić się w powietrze. Lekkość i precyzja gry mistrza, zapierały dech w piersiach.

Brawa na zakończenie koncertu były ogromne. Rava w trakcie bisów zaczął śpiewać, namawiając  tym samym publiczność do wzięcia czynnego udziału w muzykowaniu. Publiczność ochoczo podjęła wyzwanie i żarty zamieniły się w kolejny pokaz muzycznego kunsztu artystów.

fot. Andrzej Olechnowski