Ania Dąbrowska jest nie tylko jedną z najbardziej utalentowanych polskich wokalistek, ale też chyba najbardziej wyrozumiałą. Odkąd zaistniała na rynku fonograficznym w 2004 roku, dba o to by jej fani nie musieli zbyt długo czekać na nowe płyty, nagrywając je regularnie co dwa lata. W miniony piątek premierę miał piąty już album, “Bawię Się Świetnie“.

Niedługo po tym jak pojawił się jej ostatni autorski album, Ania ogłosiła wszem i wobec że zamierza porzucić retro klimaty, zapowiadając kolejną płytę obfitą w nowoczesne brzmienia. Miłośnicy twórczości pięknej piosenkarki zacierali ręce, z nadzieją na coś w stylu “Can’t Run Away” (cover Kelly Price) ze składanki “Idol“. Potem pojawił się album filmowy, który plasował się gdzieś pomiędzy retro a nowoczesnością, podsycając apetyt na więcej. W końcu przyszedł czas na krążek z obiecywanymi zmianami. Czy jednak faktycznie udało się Ani uciec od kojarzonej z nią stylistyki? Chyba nie do końca.

Bawię Się Świetnie” rzeczywiście różni się od dotychczasowych dokonań artystki, ale to zasługa przede wszystkim tekstów. Piosenki pisane przez Anię nigdy nie były banalne, na nowej płycie są wyjątkowo głębokie i przemyślane. Nie brakuje tutaj smutku związanego z dojrzewaniem, wymieszanego z tęsknotą za tym co minęło, czy też uśmiechem, okrzepłą radością i ironią. Słuchając chociażby “Przy Sąsiednim Stoliku” można łatwo popaść w nostalgię, a przy “Kiedyś Mi Powiesz Kim Chcesz Być” nie raz w oku zakręci się łza. Oczywiście w brzmieniu również zaszły pewne zmiany, najwyraźniej zauważalne w “Na Oślep“, “Zatrzymać Cię” i “Waitin’“. Ten trzeci utwór to jednak kompozycja zespołu June, a Dąbrowska jest w nim tylko gościem. Można więc poczuć lekki niedosyt.

Zdecydowanie tym albumem Ania łatwiej trafi do dojrzałych melomanów, którzy już to i owo przeżyli. Trudniej będzie przekonać do krążka ludzi bardzo młodych. Dla nich strawniejsza będzie płyta numer dwa w edycji limitowanej, bogata w fantastyczne duety (“Ocalić Motyle” z Samborem Czarnotą, “Babskie Gad-Anie” z Anią Rusowicz) i nie tak refleksyjna. Nie chodzi jednak o to by się sprzedać, ale by stworzyć dzieło, które nie musi być łatwe, przyjemne i zrozumiałe dla wszystkich.