Już w poniedziałek jedno z moich marzeń się spełni – nareszcie zobaczę jednego z moich ulubionych wokalistów na żywo. Dla przypomnienia, Michael Buble wystąpi już w 23 kwietnia w Ergo Arenie, na granicy Sopotu i Gdańska. Ten tekst jest w pewnym sensie moim katharsis i uzewnętrznieniem dlaczego tak naprawdę go podziwiam.
Nie pamiętam dokładnej daty kiedy usłyszałem po raz pierwszy Michaela, wiem że było to po mojej przeprowadzce do Warszawy, czyli plus-minus około 4 lata temu. Zawsze jako priorytet u artystów stawiałem barwę głosu i muzykalność – dlatego Buble skradł mi serce, duszę i… uszy :) Nie znam powodu tak późnego poznania jego twórczości, może byłem za dużym ignorantem… nie wiem. Najważniejsze, że naprawiłem swój błąd i na bolące uszy, których nabawię się słuchając MAS mogę posłuchać kojących dźwięków ‘nowego Sinatry’. Niezależnie, której płyty chcę posłuchać, zawsze zaczynam od kawałka ‘Me and Mrs. Jones’, jest mi on najbliższy z kilku powodów. Po pierwsze, dzięki niemu poznałem głos Michaela, po drugie aranżacja mnie zwaliła z nóg – uwielbiam minimalizm, po trzecie, był to utwór, który towarzyszył mi w czasie lekkiej depresji po przeprowadzce z rodzinnego domu. Po nim może lecieć już obojętnie, który utwór, i tak się rozpływam. Kolejną zaletą Michaela jest jego wygląd. Niektórzy twierdzą, że jest ‘miśkowaty’, jednak jest w tym coś fajnego. Miło się na niego patrzy, co również jest ważne.
Co do płyt Michela, nie mam swojej ulubionej. Każda w pewnym sensie niesie dla mnie coś zupełnie nowego, i nie chodzi jedynie o instrumentarium ale o produkcję, nagranie czy efekty, czy to wokalowe czy instrumentalne.
Jak pewnie wiecie już w poniedziałek polscy fani będą mogli usłyszeć Michaela na żywo. Wystąpi w Ergo Arenie na granicy Sopotu i Gdańska. Nie wiem czego się spodziewać, mimo, że obejrzałem wszystkie występy wokalisty na żywo oraz koncerty. Na pewno będzie to niezapomniane przeżycie! Relacja pojawi się na pewno!