Nastrój i inteligencja muzyczna, tych dwóch rzeczy zawsze szukam w muzyce jazzowej. W najnowszej płycie Quintophoniq nagranej wspólnie z Krzesimirem Dębskim, znalazłem je.

Czytałem na kilku stronach, że płyta QuintophoniQ & Krzesimir Debski Live powstała aby scalić muzykę klasyczną i jazzową, sęk w tym, że ja tego tak nie widzę. Dla mnie nie ma tutaj muzyki klasycznej, jest za to piękny jazz, o którym dawno już zapomniano.

Rewelacyjne brzmienie skrzypiec Krzesimira Dębskiego nadają wspaniałe uczucie wolności u słuchacza, słuchając jego gry miałem wrażenie, że latam. Warto również wspomnieć o wspaniałej grze Leszka Kułakowskiego, dla którego fortepian to żadna tajemnica. Muszę się przyznać, że twórczość QuintophoniQ jest mi mało znana, jednak po wysłuchania wydawnictwa nadrobię to. Mam dopiero 24 lata i wszystko przede mną (tak sobie tłumaczę). Na albumie znalazło się 8 utworów, które w pewien sposób opowiadają różne historię, w zasadzie różne wersy jednej historii. Utwory łączą się ze sobą nadając wspaniały klimat i bardzo interesującą historię. Myślicie pewnie o tym jaka to historia? Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, ponieważ ta muzyka ma to do siebie, że każdy sam musi sobie ją wyobrazić. Dla mnie jest to Paryż, ciemna noc i wiele zagmatwanych scen. Lubię takie historię.

Podsumowując. Płyta nie należy do najłatwiejszych, wiele się na niej dzieje. Na pewno każdy meloman znajdzie na niej coś dla siebie, ja znalazłem i bardzo za to dziękuje.