Nie będę pisał, że z wielką niecierpliwością czekałem na płytę Brendy Walsh, bo tak nie było. Nie znałem w zasadzie twórczości tego zespołu. W Internecie latał jeden utwór, później doszedł drugi. Ciekawy byłem co pokażą na płycie. Od poniedziałku możemy kupić ich debiut – Many Faces of Brenda Walsh, i powiem, że są to bardzo dobrze wydane pieniądze!

Płyta jest tak zróżnicowana, że można by o niej pisać bardzo dużo, zagłębiając się w każdy szczegół. Ja zajmę się tymi rzeczami najważniejszymi, dodatkowo wtrącając jakieś szczegółowe bonusy. Many Faces of Brenda Walsh niewątpliwie jest płytą funkową, niemal w każdym utworze znajdują się elementy tego gatunku. Nie zapominajmy, że Brenda Walsh składa się z 12-tu osób, a to dość sporo jak na zespół, każdy chcę dodać coś od siebie. Przeplatany pop z dancem, hip-hopem, soulem, r&b i funki to jest w zasadzie to co znajdziemy na krążku – co jest zaletą. Album ma jeszcze jeden wielki plus, nie jest nagrany jedynie w języku angielskim, są również utwory polskie, które się między sobą przeplatają – brawo! Chciałem teraz nawiązać do jednego z członków zespołu, otóż moja znajoma po koncercie Brendy w warszawskim Śnie Pszczoły powiedziała mi, że zespół ma MOC, niestety poziom zaniża raper. Po bardzo dokładnym przesłuchaniu płyty w ogóle się z nią nie zgodzę, mimo, że był to koncert aż tak źle wypaść nie mógł. Puoć na płycie bardzo dobrze sobie poradził. Niewątpliwie największym atutem zespołu jest wokalista Ra Re (czytaj Radek Rejser). Jego nietypowa barwa głosu sprawia, że utwory śpiewane przez niego chcą eksplodować. Usłyszałem kiedyś, że Ra Re to polski Prince… niestety, ale Prince to nie.. ja bym bardziej oscylował przy osobie Justine’a Timberlake’a, co nie jest obrazą! Ra Re i Justine mają bardzo podobną charakterystykę głosu, Ci którzy są trochę muzyczni w kierunku technicznym wiedzą o co mi chodzi. Chciałem jeszcze wspomnieć o jednym utworze, mianowicie o ich największym szlagierze – Porn Site, który ma w sobie coś takiego co nie pozwala słuchaczowi ustać – niewątpliwie mój ulubiony utwór, do odsłuchu poniżej.

Podsumowując. Wielkie gratulacje za… dęciaki, skrecze, wokale, instrumentarium – za wszystko. Nie ma tutaj żadnego słabego punktu. Barracudzie Music (wydawca Brandy Walsh) gratuluje strzału w dziesiątkę z odnalezienia talentu na skalę międzynarodową!