Milesów było tak naprawdę trzech. Pierwszy, urodzony jeszcze w XIX w., był księgowym tak dobrym, że aż pracował dla białych. W czasach dyskryminacji rasowej było to nie lada osiągnięciem. Drugi, wzięty dentysta dorobił się sporego majątku. Miles III Davis z kolei stał się najważniejszym muzykiem jazzowym i innowatorem XX wieku. Po latach wspominał – “ojciec i dziadek opowiadali, że w naszej rodzinie pełno było wybitnych ludzi – artystów, muzyków, biznesmenów, specjalistów. Mówili, że Davisowie zawsze daleko zachodzili. Wierzyłem im.”

Przekazywali też inne nauki. Na przykład taką, że należy zawsze przeliczyć pieniądze, które od kogoś dostajesz. Kiedyś dziadek wysłał ojca do banku, żeby wpłacił tam 1000 dolarów. Drogi było 30 km, a w dodatku większość z niej trzeba było pokonać pieszo w straszliwym sierpniowym upale. Kiedy Miles II dotarł do banku, przeliczył pieniądze i zorientował się, że brakuje mu 50 dolarów. Wraca więc do domu, przyznaje się skruszony, że zgubił część pieniędzy. Na to wybucha Miles I – “A policzyłeś pieniądze przed wyjściem z domu? Ja ci dałem tylko 950. Niczego nie zgubiłeś. Nie kazałem ci zawsze liczyć pieniędzy, każdych pieniędzy, nawet ode mnie? Masz tu pięćdziesiąt dolarów. Przelicz. A potem zasuwaj do banku z powrotem i wpłać wszystko, jak cię prosiłem”.

Matka Milesa miała podobny do syna niezależny charakter. Niełatwo więc się dogadywali. Sama była, jak twierdzi Miles, utalentowaną pianistką. Chciała żeby jej syn grał na skrzypcach, lecz ostatecznie zwyciężyła trąbka. Pierwszą dostał młody Davis w wieku 9 lat. Szybko stała się jego największą pasją.

Miles pobierał w wieku 12-13 lat lekcje gry u niejakiego Elwooda Buchanana. Po latach wspomina, że to dzięki niemu wiedział, że chce zostać muzykiem. Był surowym nauczycielem, nie znosił na przykład grania wibrato, które podobało się nastoletniemu adeptowi trąbki. Raz powiedział – “Posłuchaj, Miles. Nie paskudź mi tu muzyki wibratem, bo to brzmi ja jakiś Harry James. Przestań kołysać i potrząsać nutami, bo i tak jak się zestarzejesz, będziesz się sam z siebie trząść. Graj prosto, wypracuj własny styl, przecież potrafisz. Masz swój talent, możesz wyrosnąć na trębacza pełną gębą”.

Wtedy Miles poczuł się skrzywdzony, z czasem jednak zaczął się przekonywać, że Buchanan miał rację. Nie ma niczego ważniejszego niż poszukiwanie własnego stylu. Miles uczył się gry, jako nastolatek zaczął jammować w lokalnych klubikach. Jego życie zmieniło kiedy miał 19 lat, wtedy do jego rodzinnego miasteczka zajechał z zespołem Charlie Parker.

O Charliem Parkerze, fali bebopu i wyjeździe do Nowego Jorku w następnej części.

fot. megliodellatv.tumblr.com