Scena Letnia przy warszawskich Złotych Tarasach, godzina 20:30 – na scenie pojawia się Maria Sadowska. Mimo pół godzinnego opóźnienia artystka równym, odważnym krokiem zmierza na scenę. Żółty płaszcz, okulary przeciwsłoneczne, kwiecista sukienka. Tak odebrałem na moim pierwszym w życiu koncercie Marysię Sadowską. Gwiazda? – Można tak pomyśleć, ale w jak najlepszym znaczeniu tego słowa. Wokalistka podobała mi się od samego początku, pierwsze takty, dźwięki… wchodząc na scenę Marysia Sadowska wydobyła z siebie największe pokłady pozytywnej energii.

Artystka zaczęła występ od piosenki „Change Time” z płyty „Demakijaż” – ścieżki dźwiękowej do filmu o tym samym tytule, które reżyserką była Maria. Był to bardzo dobry początek przed trwającym blisko półtorej godziny występem. Cały koncert okraszony był piosenkami z ostatniej płyty artystki „Spis Treści”. Kto nie zna takich utworów jak „Rewolucja”, „Piosenka Pielęgniarki”, „Jest dobrze”? – Na które publiczność reagowała wielkim aplauzem, śpiewając wspólnie z Marysią Sadowską.  Artystka nie kryła podczas występu swoich emocji, bawiąc się, skacząc i tańcząc na scenie.  W ten sposób złapała bardzo dobry kontakt z publicznością, która często nagradzała Marysie wielkimi brawami. W trakcie warszawskiego koncertu nie zabrakło również piosenek z płyty „Tribune To Komeda”.  „Kiedy nie ma miłości” czy „Crazy Girl”, którą zadedykowała pięknym warszawiankom. Marysia podkreśliła, że warszawianką jest z dziada pradziada czyli jest to piosenka również dla niej :). Występ zakończyło wspólne odśpiewanie z fanami na scenie piosenki „Kiedy nie ma miłości”. Warto również wspomnieć o miłym geście, który uczyniła. Kilka dni temu zmarł Mateusz Budny – akustyk, który uległ wypadkowi wracając z koncertu, z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Niestety nie przeżył, Maria zadedykowała specjalnie dla niego utwór Umbrella, z płyty „Demakijaż”.

Na koncercie Marii Sadowskiej byłem pierwszy raz, ale już dzisiaj wiem, że na pewno nie ostatni. Głos artystki, muzyka, kontakt z publicznością to najlepszy dowód na to, że nie możecie przegapić kolejnego koncertu. Osobiście dawno nie bawiłem się tak jak wczoraj, artystka to wulkan energii, który swoją ekspresją zaraża zgromadzoną widownię. Dlatego, jeżeli będziecie mieli okazję zobaczyć Marysię Sadowską na żywo, a najwcześniej dopiero za pół roku – wokalistka przyznała, że jest w ciąży – czego jej gratulujemy! to wybierzcie się koniecznie. Serdecznie zapraszam, na pewno nie pożałujecie, a wręcz przeciwnie zakochacie się w jej muzyce.

[nggallery id=23]