Dzisiaj przedstawiam Wam recenzję płyty zespołu FRIED pod takim samym tytułem. W sumie od czego zacząć, ja pokuszę się o przedstawienie historii zakupu tej płyty. Szczerze nie znałem zespołu, nie kojarzyłem ich twórczości. Płyta została zakupiona w ciemno z powodu okładki. Uważam, że był to jeden z lepszych zakupów. Muzyka, głos wokalistki wypełniają płytę w każdym calu. Nie czujesz zmęczenia, ani znudzenia. Włączając płytę po raz pierwszy chcesz więcej, pogłaśniasz odbiornik, wsłuchujesz się w to co z niego dobiega. Zastanawiasz się czym jesteście w stanie mnie zaskoczyć, w muzyce było już wszystko. W sumie racja? Nie do końca. Rzadko zdarza się, aby głos wokalistki był tak magiczny, hipnotyzujący, z ciekawą barwą. Słuchając można zatracić się w muzyce, jednocześnie zastanawiasz się, czy ja ich kiedyś nie słyszałem? A ta wokalistka do kogo ona ma podobny głos? Najlepiej odrzucić porównanie, dla mnie nie mają one sensu. Dużo byśmy stracili porównując jednego wokalistę do drugiego. Na tej płycie liczy się całość, zespół, muzyka, wokal….spójne, na początku delikatne, z czasem „utwory rosną w siłę”. Nowoczesność przeplata się z klasycznymi standardami, a mimo to płyta nadal jest piękna, nastrojowa, spokojna, a przy tym rewelacyjna muzycznie. Nie wiem osobiście czy Wam się spodoba, jednakże przynajmniej starajcie się, a gwarantuje, że nie pożałujecie. Trudno wybrać utwór, który mógłby odzwierciedlić płytę przekrojowo. Warte uwagi na pewno są: utwór otwierający płytę ”When You Go Out Of Jail”,od niego wszystko się zaczyna i mam nadzieję, że będziecie chcieli więcej. Kolejne propozycje, na których warto się skupić to „Whatever I Choose I Lose”„Back From To War”, bardzo ciekawie odbiera się kawałek kończący płytę „Gataway”. Jest całkiem odmienny, od tego co usłyszeliśmy na samym początku.  Ja ze swojej strony życzę miłego, przyjemnego słuchania, zatracenia się muzycznie przy dźwiękach, które serwuje nam FRIED. 

fot. cduniverse