Nareszcie! Doczekaliśmy się oficjalniej premiery czwartego solowego albumu Beyonce, którego zawartość niestety wyciekła do sieci kilka tygodni temu. 4, zgodnie z obietnicą, przenosi nas w świat inspiracji muzycznych Beyonce, a także funduje nam sentymentalną podróż w czasie do R&B lat 90.

Przesłuchawszy album, zdziwiłem się, że te wpływy słuchać bardziej niż wyraźnie. Spodziewałem się kontynuacji linii muzycznej zaprezentowanej przy Run the World (Girls), jednak czekała mnie niespodzianka. Kolaboracja z Andre 3000, Party brzmi jak wyjęta z katalogu takich grup jak SWV. Jeszcze więcej klasycznego R&B odnajdziemy w Love on Top, który klimatem przenosi nas do 1992 roku i hitu Love Shoulda Brought You Home Toni Braxton. Podobne muzyczne doznania zapewni nam Rather Die Young.

Muzyczna podróż w czasie do epoki świetności R&B to nie tylko nasze subiektywne odczucie, ale także sztab autorów materiału na krążek. Swój wkład w płytę ma niekwestionowany król hitów R&B ostatniej dekady XX wieku – Kenneth Edmonds, znany szerzej jako Babyface, który współtworzył Best Thing I Never Had. Swoją pomoc zaoferowała także Diane Warren, autorka takich przebojów jak Un-Break My Heart Toni Braxton, I Don’t Wanna Miss a Thing Aerosmith czy Because You Loved Me Celine Dion. Teraz dla Beyonce napisała utwór I Was Here, wyprodukowany przez Ryana Teddera.

4 tworzy spójny zestaw muzyczny, zdecydowanie łatwiejszy w odbiorze od dwuczęściowego I Am… Sasha Fierce. Zgodnie z obietnicą Sasha Fierce przestała istnieć i stała się integralną częścią osobowości Beyonce. Na szczęście wpływa to także na wokalną stronę albumu, w końcu możemy usłyszeć naturalny głos Knowles pozbawiony wymuszonych teatralnych warknięć. Beyonce znowu pokazuje, że od strony wokalnej mało kto może się z nią równać.

Płyta, choć niepozbawiona zapychaczy, chyba jednak uciera nosa wszystkim, którzy twierdzili, że Beyonce nagra kiepski album. Może nie ma tam oczywistych hitów, ale patrząc na to, że coraz więcej diw zapowiada powrót do brzmień lat 90. (Mariah Carey na swój nowy album przygotowuje materiał muzycznie inspirowany jej pierwszymi wydawnictwami), możemy zacząć się zastanawiać czy nie szykuje się nam kolejna rewolucja muzyczna. Póki co mamy pierwszą “jaskółkę” i idąc śladem tytułu płyty, daję 4 cztery gwiazdki na pięć.

Moje typy: Run the World (Girls), Best Thing I Never Had, End of Time, Love on Top (do przesłuchania poniżej)