Nareszcie nagrywa to co chcę, swoje pierwsze kroki stawiała będąc jeszcze dzieckiem. Po wygraniu “Idola” została rzucona na głęboką wodę. Teraz jest dorosła, samodzielna i świadoma tego czego chcę i co chcę nagrywać. Przedstawiamy wywiad z Alicją Janosz.

Mateusz: “Idol” zakończył się bardzo dawno temu. Od tego czasu nagrałaś jedną płytę, następnie była Alex.. co się stało z materiałem z singlem “Im Still Alive”?

Alicja: Premiera mojej drugiej płyty miała się odbyć tuż przed moją maturą. Ponieważ miałam dużo nauki, przesunęliśmy termin premiery. Gdy zdałam maturę, postanowiłam nie wydawać tej płyty i zrobić sobie przerwę w solowym śpiewaniu. Potrzebowałam czasu na odnalezienie własnej drogi i to nie tylko w muzyce. Postanowiłam więc nie wydawać tamtego materiału i nie brnąć dalej w coś, co od początku czułam, że nie było w 100% moje i prawdziwe.

Robiłaś coś muzycznego poza graniem z chłopakami z HooDoo w czasie “ciszy medialnej”?

Od czasu do czasu grywałam solowe reczitale akustyczne w klubach lub na koncertach takich jak np. Solidarni z Białorusią, czy też koncert poświęcony pamięci Johna Lennona w Tarnowie, albo Czesława Niemena w Katowicach. Pojawiałam się też na scenie z Indios Brawos i Ludźmi Miłymi. Na przestrzeni tych kilku lat sporo było takich wydarzeń, ale z HooDoo grałam zdecydowanie najwięcej.

Przeszłaś ogromną przemianę muzyczną, jakie są Twoje inspirację?

Jest ich mnóstwo i są bardzo różnorodne. Tak samo mocno uwielbiam słuchać Davida Gilmoura i Roberty Flack. Kocham muzykę lat 60tych, uwielbiam muzykę soul, blues, a nawet funk, o co jeszcze 4 lata temu bym siebie nie podejrzewała. Nie znałam wtedy jeszcze takich artystów jak James Brown, Booty Collins czy George Clinton. Kocham Beady Belle, Ayo, Amy Winehouse, Jarle Bernhofta, Raula Midona i wielu, wielu innych. Z polskiej sceny muzycznej najbliższa jest mi obecnie muzyka Poluzjantów i Kayah.

Skończyłaś dwa kierunki studiów ale żaden z nich nie związany jest ściśle z muzyką, masz w planach jakieś studia muzyczne?

Wszystkie koncerty i jam session są dla mnie zajęciami praktycznymi, a każda wysłuchana płyta dobrym wykładem. Studiuję więc muzykę od ponad 8 lat i nie zamierzam tych studiów nigdy kończyć!

Kilka dni temu mogliśmy poznać Twój nowy singiel “Jest jak jest”, jaka będzie płyta?

Jestem ostatnią osobą, która obiektywnie może coś o niej powiedzieć. Każda piosenka to dla mnie osobiste wspomnienia, odrębna historia jej powstawania i nagrywania, inny zakątek świata muzyki. Nie znam takich słów, którymi oddałabym piękno zagranych dźwięków, jakie moi koledzy i koleżanki muzycy, którzy tę płytę ze mną współtworzyli wygrali z siebie. Jej trzeba po prostu wysłuchać i samemu zweryfikować…

“Jest jak jest” już znamy, kiedy teledysk?

Ponieważ czas bardzo ucieka, a my mamy mnóstwo pracy, wszystko wskazuje na to, że pierwszym teledyskiem będzie teledysk nakręcony do drugiego singla. Mamy zamiar zrealizować go w Amsterdamie, z czego już się bardzo cieszę.

Jak mogliśmy się dowiedzieć jesteś autorką muzyki i tekstów na swoją nową płytę. Kto pomagał Ci najbardziej w chwilach szkicowania albumu i w fazie nagrywania?

Najwięcej pomocy, złotych rad i wsparcia otrzymuję od mojego męża, który jest producentem tej płyty. Zawsze mogłam też liczyć na pomoc moich przyjaciół – np. z tekstami pomogli mi: Natalia Lubrano, Tomek Nitribitt i Piotrek Banach.

Wiemy, że płyta dopiero we wrześniu ale czy ustalone są już jakieś rzeczy w związku z jej wydaniem, kto ją wyda, ile utworów na niej będzie?

Płyta zawiera 13 piosenek. Wydajemy ją samodzielnie z moim managerem Tomkiem Lektarskim i Lion Stage. Bardzo ważne przy podejmowaniu decyzji o wydaniu tej płyty było dla mnie poczucie niezależności artystycznej.

Zamierzasz nadal nagrywać z HooDoo Band?

Oczywiście! Mamy już w zanadrzu dwie kolejne płyty. Mam nadzieję, że każda z nich tak jak nasz pierwszy album, prędko otrzyma status złotej płyty. Pierwsza to HooDoo Unplugged, która każe się w postaci CD oraz DVD jeszcze w grudniu tego roku. Druga to dwupłytowy album nagrany z gwiazdą chicagowskiego bluesa – Carlosem Johnsonem. Mamy również 70h materiału video, z którego również powstanie film DVD. Tę drugą płytę mamy w planach wydać w jednej z Japońskich wytwórni, która jest zainteresowana tym materiałem.

Jest szansa na jakąś większą trasę koncertową Alicji Janosz?

Mamy nadzieję grać koncerty od września, kiedy to zaczniemy promować płytę, która będzie już wtedy w sprzedaży. Marzą mi się koncerty z kwartetem smyczkowym w składzie i mam ogromną nadzieję, że takie również się wydarzą.

Alu, czy nie obawiasz się, że ludzie którzy Cię do tej pory znali, mogą stwierdzić, że ta “nowa” muzyka po prostu nie pasuję do Ciebie?

Czy jeżeli ktoś Ci powie, że istnieje ryzyko, że będzie Cię bolał brzuch jeżeli cokolwiek zjesz, to nie będziesz nigdy jadł? Nie. Zjesz, bo potrzebujesz tego do życia i Twój instynkt Ci podpowiada, że to jest dla Ciebie dobre, że tego chcesz. Ja potrzebuję komponować i śpiewać swoje piosenki, więc to robię. Poza tym, jestem przekonana, że jeśli istnieją tacy, którzy stwierdzą, że nie jest to fajne, to istnieją również inni, którym się to właśnie spodoba. I to dla nich będę śpiewać i nagrywać kolejne płyty oraz grać koncerty.

Dziękuje bardzo za rozmowę i życzymy Ci Alu samych sukcesów!

fot. Maura Ładosz