Niedawno informowaliśmy Was o planach ponownego wydania pierwszego albumu Alicii Keys “Songs in A Minor”, poszerzonego o niepublikowany wcześniej materiał (patrz tu). Okazja ku temu jest nie byle jaka, dokładnie 10 lat i 6 dni temu światło dzienne ujrzał jeden z najważniejszych debiutów tego milenium. Wróćmy z sentymentem do tego albumu.

“Songs in A Minor”, czyli “Piosenki w a-moll” to jeden z najmocniejszych debiutów dekady. Album historyczny nie tylko ze względu na osiągnięcia na listach przebojów czy sprzedaży, ale także na wpływ jaki wywarł na rozwijający się wtedy nurt neo-soulu. Dokonania takich artystów jak D’Angelo, Lauryn Hill czy Jill Scott otworzyły przed 20-letnią wtedy Alicią ścieżki kariery, o których nie mogła wcześniej marzyć. I pomyśleć, że wytwórnie, z którymi wcześniej młoda Keys była związana, konsekwentnie odrzucały materiał, który potem rozszedł się na całym świecie w ilości blisko 12 milionach egzemplarzy!

Zawartość krążka odsyła nas do niezliczonych inspiracji muzycznie wykształconej piosenkarki, całość jest oczywiście przepełniona dźwiękami fortepianu, jak przystało na szkoloną pianistkę. Na Songs in A Minor znajdziemy zarówno R&B i soul, jak i odwołania do jazzu, muzyki klasycznej, gospel i hip-hopu. Album otwiera Piano & I – deklaracja muzycznych miłości Keys, połączenie Sonaty księżycowej J. S. Bacha i hip-hopowego beatu, mieszanka, która na długo zdefiniuje muzyczny styl Alicii. Dalej odnajdujemy zestaw niekwestionowanych hitów, z lekko gospelowym Fallin na czele (powyżej do odsłuchania). Pierwszy singiel młodej piosenkarki zadziwił nie tylko swoją dojrzałością muzyczną, ale także tym, jak wstrząsnął przemysłem muzycznym okupując miejsce numer jeden na Billboard Hot 100. To zdumiewające zważywszy na fakt, że poprzednie wielkie debiuty upływały pod znakiem cukierkowego popu dla nastolatek, wystarczy przypomnieć sobie początki Britney Spears.

Kiedy świat oswajał się już powoli z panną Keys i jej dokonaniami, światło dzienne ujrzał drugi singiel, A Woman’s Worth. Choć nie zdobył szczytów list przebojów, zdołał dotrzeć do TOP10. Mimo to wywarł niemały wpływ na amerykańskich słuchaczy. Młoda ciemnoskóra piosenkarka śpiewająca o swoim znaczeniu jako kobiety, zakryta, nieepatująca ordynarną seksualnością, walcząca o swoje prawa i uznanie w oczach mężczyzny – to obalenie stereotypu funkcjonującego w mentalności Amerykanów. W tym przełomowym momencie ta młoda dziewczyna stała się wzorem do naśladowania dla wszystkich kobiet niedocenianych przez swoich partnerów.

Album wygenerował mocne single (poza dwoma wspomnianymi, mocno soulowy cover How Come You Don’t Call Me Prince’a i wyprodukowany przez Jermaine’a Dupriego Girlfriend), ale to nie oznacza, że reszta materiału to czysty zapychacz. Songs in A Minor wprawdzie ma także nieco słabsze momenty jak na przykład The Life czy Rock Wit U, ale przy zestawie tak dobranych 16 piosenek, słabszy wcale nie oznacza zły. Na szczególną uwagę zasługuje utwór Butterflyz napisany przez nią w wieku 14 lat, a także ukryta ścieżka albumu, soulowe, inspirowane Arethą Franklin Lovin U.

Taki album nie mógł obejść się bez echa: przysporzył Keys aż 5 (!) nagród Grammy w 2002 roku, rozszedł się do tej pory w nakładzie przekraczającym 11 milionów egzemplarzy, pokrywając się złotem lub platyną na każdym istotnym rynku muzycznym świata. 5 czerwca 2001 roku świat muzyki zmienił się nie do poznania, narodziła się nowa diwa soulu, która nie zwalnia tempa aż do dziś!

Ocena: 5 gwiazdek/5

Piosenki, które MUSISZ znać: Fallin, How Come You Don’t Call Me, Lovin U, A Woman’s Worth

Ciekawostka: choć tytuł płyty to Piosenki w a-moll, w tej tonacji utrzymany jest tylko jeden utwór – Jane Doe.