Tak! Na tę płytę czekałem od kilku miesięcy. Lalah Hathaway jest na samym szczycie mojego muzycznego menu od wielu, wielu lat. Totalna inspiracja, niedościgniony wzór i może nawet odrobina kultu. W branży prawie 30 lat, ma na swoim koncie 7 albumów, które były, są i stale będą jednymi z najważniejszych gdy chodzi o czarne brzmienia. Jeśli do kogoś porównać jest charyzmę, to tylko do Sade. Obie stworzone z i dla muzyki. Cokolwiek by nie zaśpiewały, to od razu wiadomo, że to one! Po jakże spektakularnym sukcesie ostatniej płyty Lalah Hathaway Live, która zdobyła Grammy w kategorii Best R&B Album (jako pierwsza płyta w historii będąca zapisem koncertu) czyni świat lepszym dając nam kolejną porcję siebie. Tym razem jeszcze bardziej osobistą, bo nasączoną niepokojem, wściekłością i wiarą w lepsze jutro.

Sytuacja społeczno-polityczna przedziera się przez usta Lalah dając nam cenną lekcję tego, czego często nie zauważamy. Zaangażowana w walkę z rasizmem nie boi się mówić o poważnych i dotkliwych sprawach. Taka jest ta płyta, chociaż stwierdzenie “płyta” to odrobinę za dużo powiedziane. Na 9 pozycji, tylko 8 jest pełnowartościowymi utworami, a całość trwa niespełna pół godziny. Trochę rozczarowujące. Nie jestem przecież jedynym, który czeka na każdy dźwięk córki osławionego Donnego Hathawaya. Pokornie jednak przyjmuję to co nam dane i cieszę się niezmiernie, bo to solidna dawka modern soulu z silnymi wpływami R&B. Głębokie beaty, proste sekwencje rytmiczne, miękkie chórki no i ten głos. Nienadaremne jest ona jedną z najbardziej rozchwytywanych wokalistek udzielających się w najdoskonalsze projekty wybitnych artystów (Joe Sample, Snarky Puppy, Robert Glasper). W ogóle mnie to nie dziwi, jest to artystka która nie męczy materiałem, jest zawsze konsekwentna i bezkompromisowa jeśli chodzi o autentyczność.

www.youtube.com/watch?v=LvRsanjz_vc

Słuchając materiału na Honestly mam już swoje ulubione utwory: „Honestly”, „Don’t give up”, „Change ya all”, „What u need”, „Call on me”, „Won’t let it go”, „y o y”, „I can’t wait”. Chwila… czyżbym wymienił wszystkie pozycje na albumie? No to moi drodzy mamy przez sobą rzecz niezwykłą. Pozycja „must have” każdego, kto uważa że jego alter-ego jest czarna dusza. Szkoda gadać, trzeba posłuchać. 100% satysfakcji!

Ocena płyty: