Po całym dniu biegania, pracowania i podróżowania modliłem się, abym nie musiał tańczyć na koncercie, na który się wybieram. Prawie mi się udało się.

Bossa nova, którą znałem okazała się równie nieznana tak jak sposób, w jaki jeszcze można wykorzystać fortepian.

Pierwsze co mnie zauroczyło w Bossarenowa Trio to luz, naturalna kolej rzeczy jaką jest śpiewanie i występowanie Pauli Morelenbaum. To było coś zwykłego, po prostu wyszła na scenę pięknie ubrana kobieta, chwyciła mikrofon i czułem się jakby ktoś wyciągnął z morza butelkę z listem i pozwolił mi zapoznać się z jego treścią. Język portugalski jest stworzony do śpiewania. Brzmi fenomenalnie zwłaszcza w takiej panierce jaką zaprezentowało trio. Nie było to taneczne swawolne muzykowanie, była to przesiąknięta perfekcjonizmem i dbaniem o każdy dźwięk chwila rozkoszy. Niesamowite, że bossa nova przeplata się w Bossarenova z muzyką klasyczną. Pianista Ralf Schmid wywodzi się z niemieckiej muzyki klasycznej, ale zadziwił sposobem w jaki wykorzystał fortepian. Poza uzywaniem klawiszy skorzystał bezpośrednio ze strun, sięgając do wnętrza, gdzie okazało się, że można zagrać jak na harfie. Paula jak już wspomniałem urodziła się po to aby śpiewać, co przychodzi jej z niezwykła lekkością. Natomiast trębacz Joo Kraus, to według mnie muzyczny ufolud, który potrafił zaśpiewać, zatrąbić, a także przedstawił swój talent jako beat boxer. Najbardziej jednak zachwyciło, gdy Joo stworzył solówkę… gwiżdżąc. Zrobił to tak czysto, a zarazem wybierając sobie tak trudne harmonie, że publika oszalała nagradzając go długimi owacjami.

Koncert był spójny. Więcej było sentymentalnych utworów, ale kluczem były elementy brazylijskich rytmów. Najmocniej wybił się utwór, którego portugalski tekst został napisany do kompozycji samego Schumana. Łagodny i dość prosty głos Pauli idealnie oplótł utwór, który zyskał emocjonalną, ale nie patosową otoczkę. Wciągające.

Po skończonym secie koncertowym artystom nie udało się uciec. Wywołani aby zagrać na bis postawili na klasykę i udało im się nawet rozśpiewać publikę. Musze przyznać, że od dziś po męczącym dniu będę słuchać Bossarenova Trio, którzy pomimo spokojnych i niezbyt tanecznych kawałków, potrafią wygenerować mnóstwo energii.