Po wielu znanych braciach-bliźniakach przyszła pora na podbój sióstr. Mające francuskie i kubańskie korzenie Lisa-Kaindé i Naomi Diaz w ubiegłym roku wydały swoją debiutancką EPkę, w lutym ukazała się natomiast ich pierwsza długogrająca płyta sygnowana nazwą duetu – “Ibeyi“. Po pierwszym przesłuchaniu albumu od razu można przeczuwać, że dziewczyny jeszcze namieszają na rynku.

Już samo intro do krążka, “Eleggua“, wprowadza w tajemniczy, pełny akustycznych brzmień klimat, który towarzyszyć będzie słuchaczowi już do końca. Chociaż na samym początku album okazuje się mało elektryzujący, a wstęp zapowiada raczej nudny, mało wyszukany materiał, po przesłuchaniu pierwszego właściwego utworu (tj. “Oya“) płyta zaczyna spełniać wszelkie muzyczne wymagania estetyczne: klimatyczna melodia, ciekawa warstwa tekstowa oraz przyjemne w odbiorze wokale tworzą ładną całość, do której chce się powracać. Zwłaszcza w nieco samotniejsze, wyciszające wieczory.

www.youtube.com/watch?v=nAzjmDZD4aY

Pomimo ogólnej atmosfery brzmień akustycznych, na płycie nie zabrakło odrobiny elektroniki, którą można odnaleźć np. w “River“, “Think of You” czy niemal rapowym numerze “Stranger/Lover“, a także w typowej “radiówce” w postaci “Ghosts” zawierającej liczne wstawki zagrane na kahonie (będącym pewnego rodzaju “wizytówką” duetu).

www.youtube.com/watch?v=ZlAX-QrpiOE

Wśród wszystkich trzynastu numerów znalazło się także miejsce na szczyptę wzruszeń w postaci poruszających melodią utworów “Yanira” i “Behind the Curtain” z fortepianem na pierwszym planie, a także intrygujących “Mama Says“, “Weatherman” i “Singles“, których brzmienia nasuwają skojarzenia z twórczością zespołu Metronomy. Klamrą świetnie zamykającą całość okazuje się outro zatytułowane “Ibeyi”, zachęcające do ponownego włączenia przycisku “Odtwarzaj” i spędzenia kolejnych trzech kwadransów przy głosach Lisa-Kaindé i Naomi Diaz.

www.youtube.com/watch?v=lHRAPIwsS5I

Chociaż “Ibeyi” nie jest płytą idealną do słuchania o każdej porze dnia i nocy, idealnie sprawdza się podczas wieczorów przy winie oraz odrobinie refleksji. Miejmy nadzieję, że córki kubańskiego perkusjonalisty Angi Díaza nie zaprzestaną nagrywania kolejnych, równie klimatycznych płyt i już niedługo będzie o nich głośniej. A międzynarodowa trasa koncertowa, obejmująca występy m.in. we Francji, Holandii, Niemczech czy Stanach Zjednoczonych, zdaje się być najlepszą zapowiedzią nadchodzącego sukcesu.