Po wykryciu u Johna McNeila zaburzeń neurologicznych trębacz wyznał, że grozi mu wieloletnia przerwa w graniu koncertów. Muzyk nie przerwał jednak swojej muzycznej działalności i założył niedawno nowy zespół. Ostatnio pojawił się natomiast w audycji radia NPR Music, gdzie udzielił krótkiego wywiadu.

Podczas rozmowy przeprowadzonej dla radia NPR artysta opowiedział m.in. o współpracy z młodszymi od siebie muzykami ze swojego zespołu Hush Point – saksofonistą Jeremym Uddenem, basistą Aryehem Kobrinskym i perkusistą Anthony ‘m Pinciottim. 

Jazz jest jedną z tych rzeczy, w której wiek nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest to, jak brzmisz (…). Tak naprawdę nie musisz robić nic, musisz po prostu żyć. A jak na razie jestem w tym dobry.

W rozmowie z dziennikarzem McNeil zdradził również nieco szczegółów swojej choroby, zwanej chorobą Charcota-Mariego-Tootha:

Nie mogłem nabrać odpowiedniej ilości powietrza, (…) membrana nie będzie już dobrze działać… Wcześniej czy później nadejdzie ten moment, kiedy nie będę mógł już grać… Próbowałem kilkukrotnie powrócić na scenę. Nauczyłem się grać lewą ręką (…), nagrałem płytę grając lewą ręką – wtedy to odeszło! (…)

Jak sam przyznał, w ramach kuracji trębacz musiał zażywać hormony wzrostu. Po pozytywnych wynikach badań zaczął powracać do formy.

Po trzech miesiącach porzuciłem swoją laskę. Fakt, że nie pogarszał się mój stan zdrowia, pozwolił mi nabrać siły i lepszej koordynacji (…). Nadal muszę stawiać wyzwania przed niektórymi, codziennymi czynnościami, ale dopóki mogę grać, wygrywam.

Nowa płyta kwartetu zatytułowana “Blues and Reds” ukazała się w październiku br.