Już niedługo, gdyż 30 maja, będzie miała swoją premierę nowa płyta Adama Bałdycha i Yarona Hermana o znamiennym tytule “The New Tradition”. Zgromadzonego na niej materiału miałam okazję słuchać nie tylko na krążku, ale także na żywo, podczas koncertu, co zaowocowało wrażeniami do pewnego stopnia odmiennymi. Muzykę wykonywaną podczas koncertu odbiera się inaczej niż płytę, nosi ona znamiona chwili, pod wpływem której jest wykonywana. Poza tym koncert, prócz wrażeń słuchowych, absorbuje wizualnie, podczas gdy muzyka płynąca z głośników nakazuje skupić się wyłącznie na zdarzeniu dźwiękowym, może być jednak doskonałą pożywką dla wyobraźni. Pomimo tego, w obydwu przypadkach efekt był ten sam – zachwyt.

Skrzypce i fortepian to duet tak bardzo charakterystyczny dla muzyki klasycznej. Adam Bałdych nie po raz pierwszy gra w klasycznych składach i nie po raz pierwszy udowadnia, że doskonale się w nich czuje. Mi osobiście bardzo podoba się pomysł aranżowania środowiska charakterystycznego dla muzyki klasycznej, jako podłoża i fundamentu dla jazzowych improwizacji. Pojęcie jazzu w przypadku skrzypka jest trochę zbyt ogólne i niekompletne, gdyż chodzi tutaj o bałdychowy jazz, odznaczający się charakterystycznym brzmieniem i barwą jemu przypisaną. Na nowej płycie dochodzi do tego jeszcze tekst, w postaci autorskich kompozycji lub zaaranżowanych przez Adama utworów. The Nwe Tradition jest zatem jego bardzo osobistym głosem i świadectwem tego, czym dlań jest tradycja, w jaki sposób się w niej odnajduje i jak się do niej odnosi. Jest to także nakreślenie drogi jaką można dla niej obrać, drogi bardzo indywidualnej, będącej wypadkową własnych doświadczeń, przemyśleń i kreatywności.

Tytułowa nowa tradycja to owoc poszukiwań Adama, zakończonych próbą wytyczenia nowej dla niej drogi, na której bardzo wyraźnie odciśnięte są ślady jego stóp. Obok skrzypka drogą tą podąża także izraelski pianista Yaron Herman i wcale nie jest tutaj postacią drugoplanową. Pianista dotrzymuje kroku Adamowi, doskonale odnajduje się na wytyczonej przez niego ścieżce, co więcej, ma wpływ na jej kierunek. Poprzez swoje improwizacje pozostawia na niej cząstkę siebie, która zdecydowanie wpływa na kształt całości.

Jak wspominał Adam Bałdych, odniesieniem dla muzyki jaką stworzył jest zarówno polski folklor i jazz oraz europejska muzyka klasyczna, czyli to wszystko, w czym się wychował. Oprócz autorskich kompozycji, na płycie są też aranżacje utworów innych ważnych dla skrzypka kompozytorów. Aranżacje ciekawe, czasami nieoczywiste, na których obydwaj muzycy pozostawili swój osobisty rys. Udało im się połączyć w spójną całość dzieła tak różnych artystów z tak różnych epok. W jednym feretronie znaleźli się bowiem: Hildegarda von Bingen, Thomas Tallis, Krzysztof Komeda czy Zbigniew Seifert. W bonusie usłyszymy także Chopina w osnowie szumów smyczka.

To, co tworzą Adam Bałdych i Yaron Herman jest bardzo wymowne i wpływa na wyobraźnię. Wystarczy zamknąć oczy i zasłuchać się, by usłyszeć jak w Sleep Safe and Warm spod palców Yarona spadają krystalicznie czyste krople wybrzmiewające pomiędzy prowadzącym przez skrzypce tematem. W zetknięciu z ziemią rozpryskują się na drobne kryształki przepadające w mroku. Każda z tych kropli nabrzmiała jest od niepewności i wyczekiwania tego, co ma nastąpić dalej, w kolejnych dźwiękach. W utworze dedykowanym pamięci Esbjörna Svenssona -Letter for E, solo skrzypiec, spinające klamrą początek i koniec, brzmi niczym pełen tęsknoty lament powtarzalnych dźwięków, które giną w gęstej jak mgła ciszy. To tylko namiastka tego, czego można doświadczyć słuchając albumu. Trzeba mu tylko poświęcić chwilę i pozwolić wybrzmieć od początku do końca wszystkim melodiom, zgrzytom, szumom i rozpostartej pomiędzy nimi ciszy.