Wczoraj, tj. 2 grudnia, odbył się premierowy koncert projektu United States of Beta, który zorganizowany został w warszawskim Palladium. Jeżeli jakość muzyczna całego wydarzenia przełoży się na ilość sprzedanych egzemplarzy płyty “Poles jazz the World”, to album z pewnością szybko pokryje się złotem, a następnie platyną.

Zaplanowany na godzinę 20:00 koncert rozpoczął się z lekkim, 20-minutowym opóźnieniem. Po całkiem długiej przemowie powitalnej i podziękowaniach Marcina Pchałka (pomysłodawcy i producenta projektu), na scenie zaprezentował się pierwotny skład zespołu – pianista Artur Bogusławski, bębniarz Bartosz Nazaruk i basista Jan Wierzbicki. 

Po wprowadzeniu wszystkich w klimat jazzu, dzięki zagraniu utworu “Mothers and Children” pochodzącego z “Poles jazz the World” oraz “Illusion of Childhood” (podczas, którego do trio dołączyli trębacz Przemek Kostrzewa oraz perkusjonalista Bogusz Wekka), jako pierwsza wystąpiła Magda Navarette. Piosenkarka, znana z zamiłowania do latynoskich rytmów, wykonała kompozycję “As linhas de tua cara”, porywając do swojego świata wszystkich zgromadzonych słuchaczy. Dużą zasługę w tworzeniu obrazka miały bębny i “przeszkadzajki”. W drugiej propozycji, “Amor”, w którym wokalistce towarzyszył gitarzysta Andrzej Lewocki, Navarette całkowicie poddała się rytmom i zatańczyła przed publicznością kilkusekundowy fragment flamenco.

Drugą kompozycję w wykonaniu piosenkarki poprzedziły jednak dwa inne występy: skromny występ Anny Józefiny Lubienieckiej (“Jedenaście“) z dwuosobowym chórkiem (Gosia i Beata) oraz wokalnie porywająca prezentacja Michała Rudasia. Wokalista jest świetnym przykładem na to, że mężczyzna może poruszyć serca każdego słuchacza swoim emocjonalnym śpiewaniem (zwłaszcza zachwycającymi wysokimi dźwiękami). Oba jego występy – zarówno z genialnym “Calling”, wykonanym w języku hindi, jak z anglojęzycznym “Weather the Storm”, okazały się nie tylko zwykłym wykonaniem piosenki, ale przeniesieniem słuchacza w inną, piękną krainę dźwięku i muzyki. W pierwszym z nich piosenkarzowi towarzyszył Mateusz Szemraj, który wzbogacił całość o dźwięki oud. Wisienką na torcie okazały się również idealnie dopasowane do prezentacji wizualizacje oraz białe reflektory, które sprawiły wrażenie obecności na jednym z najlepszych scen muzycznych na świecie.

Podczas prawie dwugodzinnego koncertu dużą uwagę przykuła również Kasia Kurzawska, która wykonała dwa utwory: “Rabbit Hole” oraz “Frog in the Well”. Każdy z występów okazał się inny: pierwszy – spokojny, urzekający głównie świetnym wokalem, drugi, znacznie żywszy, podczas którego bardzo dużym plusem okazała się solówka zagrana na trąbce przez Kostrzewę. Bardzo podobne odczucia można było zaznać podczas prezentacji Małgorzaty Hutek. Wokalistka (podobnie jak Rudaś i Navarette) zaprezentowała się na scenie dwukrotnie. O ile pierwszy utwór, “Both of Us”, zahipnotyzował każdego już po pierwszej sekundzie (m.in.: dzięki wstawkom Bogusławskiego zagranymi na rhodes), tak na wybuch emocji w “Mary” musieliśmy poczekać praktycznie do końca występu.

Jedną z największych gwiazd całego koncertu, bez wątpienia, była Maria Sadowska. Już od samego wejścia na scenę zebrała gromkie brawa od publiczności. Artystka wykonała utwór, pt. “Paktu o nieagresji” i zachwyciła emocjonalnością oraz niezwykłymi warunkami głosowymi, które zaprezentowała zwłaszcza pod koniec utworu. Był to też pierwszy występ, w którym dwuosobowy, żeński chórek pokazał pazura i dzielnie towarzyszył piosenkarce na scenie.

Ostatnim występem podczas koncertu był utwór “Away from a Crowd” Kasi “Noviki” Nowickiej, który (w porównaniu z innymi prezentacji) okazał się niezwykle monotonny i mało emocjonalny, a sama wokalistka zeszła na drugi plan, będąc zagłuszona przez instrumenty (głównie bębny oraz fortepian).

Po krótkim podziękowaniu za przybycie oraz występie bisowym kwintetu, wszyscy opuścili scenę teatru Palladium napełnieni ogromną dawką emocji.

[nggallery id=276]