Michal Milczarek Trio

Michał Milczarek Trio to zespół, który powstał na początku 2012 r. Jego skład, oprócz lidera – gitarzysty, tworzą perkusista Mateusz Modrzejewski i basista Bartek Łuczkiewicz. Artyści tworzą pod tym szyldem muzykę improwizowaną, oscylującą wokół fusion i jazzu nowoczesnego. Zasięg inspiracji muzyków jest bardzo rozległy, dlatego w ich twórczości odnaleźć można elementy bluesa, psychodelii czy elektroniki.

Na przełomie września i października 2012 zespół wydał własnym sumptem płytę EP “The Big Game”. Była ona wynikiem pracy studyjnej i doświadczenia zdobywanego podczas premierowej trasy koncertowej. Mini-album zebrał bardzo dobre recenzje na portalach internetowych, jak i w prasie fachowej. Jesienią 2012 MM3 zagrało 10-koncertową trasę promującą, zatytułowaną “The Big Game Tour” (m.in występ w ramach Rzeszów Jazz Festiwal). Spotkała się ona z rewelacyjnym przyjęciem publiczności i bardzo pochlebnymi relacjami w mediach.

Na początku 2013 r. “The Big Game” została umieszczona przez portal AxunArts na 3. miejscu w rankingu najlepszych polskich wydawnictw EP. Jest to dobra zapowiedź planowanej przez zespół kolejnej trasy: “The Big Game Tour 2013”.

Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem.

Jak długo gracie w tym składzie?

W obecnym składzie (oprócz mnie: Mateusz Modrzejewski na perkusji, Bartek Łuczkiewicz na basie) gramy od czerwca zeszłego roku. Wtedy do zespołu dołączył Bartek. Od tamtej pory mam poczucie, że skład mojego trio to właśnie TO, o co zawsze mi chodziło… Muzycy, z którymi mam zaszczyt grać, są przede wszystkimi moimi serdecznymi przyjaciółmi i myślę, że to słychać ze sceny…

Kilka miesięcy temu odbyła się premiera Waszej debiutanckiej EPki, jak długo trwały pracę nad nią?

Tak naprawdę prace nad tym materiałem trwały od samego momentu powstania zespołu, czyli od stycznia 2012 r. Wtedy odbyły się pierwsze próby (jeszcze z Sebastianem Kucharskim grającym na basie) i pierwsza trasa koncertowa mająca “sprawdzić”, surowe jeszcze wtedy, kompozycje. Właściwe przygotowania do sesji nagraniowej trwały przez okres wakacyjny i polegały na selekcji utworów i przede wszystkim na ich aranżowaniu. W tym miejscu warto podkreślić ogromny wkład Bartka i Mateusza w to, jak finalnie brzmią te numery. Praca przygotowująca nas do nagrań była bardzo twórcza. Jakiś czas temu Mateusz na swoim blogu napisał, że mając gotowy materiał, weszliśmy do sali prób i tuż przed nagraniami przewróciliśmy wszystko do góry do nogami i niemal napisaliśmy utwory na nowo. Może nieco przekoloryzował, ale coś w tym jest!

Michał Milczarek Trio, patrząc na nazwę można wnioskować, że liderem jesteś Ty, tak właśnie jest? Do Ciebie należy ostatnie słowo?

Wiesz, no rzeczywiście w przypadku tego zespołu nazwa wiele zdradza! Ale w MM3 absolutnie nie ma sytuacji przypominającej jakąkolwiek dyktaturę czy rozpychanie się łokciami ze swoimi racjami. Ja jestem w pewnym sensie przede wszystkim siłą sprawczą całego tego zamieszania. Jestem odpowiedzialny za stworzenie i dobór repertuaru, za zorganizowanie prób, koncertów itd. Jestem odpowiedzialny za ogólną wizję brzmienia tej muzy. Natomiast podczas pracy jestem bardzo otwarty na sugestie muzyków, którzy odsłuchują moich szkiców z większym dystansem i dlatego najczęściej próbując przekonać mnie do pewnych rozwiązań mają rację! Mam ogromne szczęście pracować z niezwykle utalentowanymi artystami, którzy angażują się we wspólną pracę i dają od siebie totalne maksimum. Przy tym styl pracy opiera się oczywiście na wzajemnym szacunku. Dlatego też odpowiedź na pytanie “do kogo należy ostatnie słowo?” brzmi: do mnie, ale w praktyce nie oznacza to nic więcej, jak tylko dyskusję i troskę o muzykę.

Jesteście po pierwszej części trasy promującej EPkę, jesteś zadowolony z zagranych koncertów?

Pierwsza część trasy promującej EP-kę, która odbyła się na jesieni 2012 dostarczyła mi mnóstwo pozytywnych wrażeń. Przede wszystkim zaskakujące było to, że w większości przypadków publiczność naprawdę dopisała i reagowała bardzo entuzjastycznie na repertuar. Po drugie ciekawym doświadczeniem było ogrywanie “live” przygotowanego wcześniej materiału i obserwacja jak z koncertu na koncert zespół staje się coraz bardziej zgrany, a także jak kompozycje ewoluują i niekiedy wręcz zmieniają swój charakter i klimat. To samo zresztą dzieje się w tegorocznej części trasy! Zagraliśmy już w jej ramach kilka koncertów i póki co mogę powiedzieć, że pozostałe występy zapowiadają się bardzo obiecująco!

Który występ wspominasz najlepiej i dlaczego?

Najlepiej wspominam koncert w ramach Rzeszów Jazz Festiwal. Było to fajne wydarzenie, zorganizowane przez przesympatycznych ludzi skupionych wokół słusznej idei. Graliśmy do pełnej sali, a publiczność oddawała nam energię zwrotną, co pozwoliło nam się chyba wzbić wówczas na nieco wyższy poziom wspólnej improwizacji.

EPkę już mamy, kiedy cała płyta?

Trudne pytanie… Planujemy przygotować się do sesji nagraniowej jeszcze tej jesieni (oczywiście przede wszystkim na koncertach!) i zarejestrować materiał na początku przyszłego roku. Nie chcę jednak przesądzać o żadnych terminach. Obiecaliśmy sobie, że przystąpimy do nagrań wtedy, kiedy wszyscy będziemy pewni zarówno momentu, jak i repertuaru.

Zawsze wiedziałeś, że gitara to instrument dla Ciebie?

Oczywiście, że nie. Zaczynałem od klasyki i fortepianu, przy którym spędziłem kilka lat. Potem byłem perkusistą w zespołach metalowych i prog-rockowych. Dopiero potem przyszedł czas na gitarę i na nieco szersze zainteresowania muzyczne, które skupiły się głównie wokół jazzu.

Nie masz wrażenia, że w ostatnich czasach jest “wysyp”, młodych zespołów jazzowych?

Nie wiem czy jest to “wysyp”, ale na pewno w ostatnim czasie pojawia się sporo młodych artystów jazzowych czy jazzujących. Co ważniejsze – są to artyści reprezentujący często wysoki poziom. I to cieszy, bo to znaczy, że rośnie nowe pokolenie ludzi, którzy w niedalekiej przyszłości będą zapełniali sale koncertowe i spowodują, że środowisko jazzowe w Polsce będzie bardziej różnorodne.

Jak oceniasz polską scenę jazzową?

Nie wiem czy jestem na tyle kompetentny, aby wypowiadać się na taki temat. Będąc zarówno słuchaczem, jak i artystą wpisującym się w bardzo szeroko pojętą scenę jazzową mogę stwierdzić, że kondycja polskiego jazzu czy też muzyki około-jazzowej jest bardzo dobra! Mamy w Polsce mnóstwo artystów zarówno tych młodszych, jak i bardziej doświadczonych, którzy reprezentują niezwykle wysoki poziom artystyczny i wykonawczy. Wydawane są w naszym kraju płyty debiutantów i “starych wyjadaczy”, które mnie osobiście często zachwycają. Pod tym względem nie mam absolutnie żadnych wątpliwości – nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów względem tzw. “świata”, do którego sami powoli zaczynamy się zaliczać. Problem polskiej sceny jazzowej leży tylko i wyłącznie w kwestii braku jakichkolwiek funduszy i promocji związanej z tego typu muzyką. Zastanawiające jest to, że te doskonałe płyty, o których wspomniałem przed chwilą, są często wydawane własnym sumptem, przede wszystkim dla własnej satysfakcji artystycznej. A koncerty artystów promujących swoją sztukę są nierzadko elementem “inwestycji w samych siebie” i nie wiążą się absolutnie z zarabianiem sensownych pieniędzy. Niemniej jednak ja jestem optymistą i głęboko wierzę w zmiany w tej dziedzinie! Myślę, że ci artyści, którzy są przekonani co do idei i głęboko zaangażowani w swoją własną pracę artystyczną prędzej czy później osiągną sukces!