Poleshift Project

Poleshift Project to trójka młodych muzyków: Malwina Kołodziejczyk (saksofon tenorowy), Kuba Wójcik (gitara), Jakub Miarczyński (perkusja). Wykonują muzykę improwizowaną “zahaczając” o wiele nurtów muzycznych. Słychać w ich grze pociąg do free jazzu, współczesnej muzyki klasycznej i ogólnie rozumianego trzeciego nurtu, muzyki elektronicznej, punka, folku i innych styli, o których zapomnieli wspomnieć. Zespół Poleshift Project udzielił nam wywiadu, jesteście ciekawi co jest inspiracją muzyczną dla członków zespołu? Zapraszamy do lektury.

Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką?

Malwina: W moim domu zawsze roiło się od dźwięków. Kiedy byłam dzieckiem mój tato działał jako pianista jazzowy. Od dziecka rodzice zabierali mnie na wiele koncertów i słuchali ze mną dużo dobrej muzyki. Więc mogę powiedzieć, że muzyka towarzyszy mi od zawsze i nie wyobrażam sobie świata bez niej. Kiedy miałam 6 lat, zaczęłam grać na fortepianie- w szkole muzycznej. Wtedy doznałam wielkiego szoku – bo nauczyciele w tej szkole klasyfikowali muzykę jako ładną lub brzydką. I mówili co można grać, a czego nie. To był zimny prysznic, bo wychowana w domu gdzie naturalne było to, że nawet najdziwniejsze współbrzmienia mogą być inspirujące, piękne, twórcze, nie byłam w stanie zrozumieć szkolnej postawy. I tak już mi zostało do dzisiaj.

Zawsze graliście w takim samym składzie?

Poleshift Project to od początku trio które tworzymy: Kuba Miarczyński, Kuba Wójcik i ja. Natomiast sam pomysł na ten projekt przewiduje różne konfiguracje jak chodzi o skład i działania pod tym szyldem. W tym momencie skupiliśmy się na projekcie naszego tria. Ale docelowo Poleshift Project to “marka” która ma być matką różnych projektów improwizowanych, związanych z wszystkimi dziedzinami sztuki i jej kierunkami, głównym celem jest bardzo otwarte tworzenie na żywo.

Jesteście młodzi, od zawsze wiedzieliście, że chcecie grać? Wybraliście dość ciężki „kawałek chleba”.

Od zawsze wiedziałam, że muzyka jest jedyną drogą którą chcę pójść. Sama jako dziecko zdecydowałam, że chcę iść do szkoły muzycznej, nikt mnie nie zmuszał nie namawiał. Były momenty zwątpienia, ale nie w muzykę, a raczej w chęć uczestniczenia w dziwnej jak dla mnie konstrukcji muzycznego środowiska. Takiej trochę sportowej.
Miałam natomiast od zawsze wielkie wsparcie w domu. Pełną akceptację i zrozumienie tego, że chcę być muzykiem i wszystkiego co się z tym wiąże. To na pewno bardzo ułatwiło mi podjęcie wielu decyzji, dzięki którym ciągle gram i wiem, że nigdy nie przestanę.
Moim zdaniem bycie muzykiem, to tak samo ciężki kawałek chleba jak wszystkie inne zajęcia, które wykonuje się je z pasją i zaangażowaniem. Nie ważne czy chodzi o muzykę czy o cokolwiek innego. Kiedy są te dwa elementy – pasja i zaangażowanie, to kawałek chleba staje się o tyle cięższy, że bardzo ważny i tak naprawdę jedyny. Ale te wszystkie elementy powodują to, że przeciwności losu które każdy napotyka na swojej drodze- nie ważne czym się zajmuje, stają się wyzwaniami, którym sprostanie daje wiele satysfakcji.

Jak określilibyście muzykę, którą gracie?

Gramy muzykę improwizowaną. Poleshift Project jest efektem naszej potrzeby otwartego grania, bez zastanawiania się czy teraz gramy jazz czy klasykę czy folkowe melodie. To co robimy to nie ma być żaden konkretny kierunek choć na pewno słychać wpływy różnych nurtów które lubimy. Wiele rzeczy nas inspiruje i to na pewno jest odczuwalne w tym co gramy.

Jakie są Wasze inspiracje muzyczne? Macie podobne, uzupełniacie się?

Wszystko co nas otacza jest inspiracją. Dźwięki, obrazy, doświadczanie. Każdy z nas ma inną wrażliwość, zainteresowania, inaczej reagujemy na bodźce. Chcemy to wykorzystywać w naszej współpracy. Pokazywać te różne punkty widzenia, kontrastować. Chyba w pewnym sensie uzupełniamy się, bo każdy z nas wnosi do tego zespołu swoje cechy i pomysły. Tu one się stykają i powstaje nasza muzyka.

Kto w Waszym zespole gra tzw. „pierwsze skrzypce”?

Staramy się żeby pierwsze skrzypce zawsze grała muzyka :) nie stres, ego, ambicje, kompleksy, czy lider, jak to zazwyczaj jest, przynajmniej w tradycyjnych składach. Dążymy do totalnego “równouprawnienia” naszych instrumentów w tym trio. Każdy z naszych instrumentów ma pewne przywary – że służy do tego czy do tego i pełni w zespole pewną funkcję. Staramy się złamać tę klasyfikację. Odchodzimy od tradycyjnego podziału na sekcję i solistę. To jest spore wyzwanie dla nas, bo stawiamy się często w zupełnie innych rolach niż te do których jesteśmy przyzwyczajeni jako saksofonistka, gitarzysta czy perkusista.
Wspólnie tworzymy barwy muzyki naszego zespołu i nikt nie jest liderem który decyduje o kierunku w którym podążamy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy z nas jest w pewnym sensie z “innej bajki”, jest tym „innym biegunem” i chcemy to uwydatniać, traktujemy to jako coś pozytywnego co należy pielęgnować i podkreślać. Ale też staramy się swoją grą stwarzać takie sytuacje kiedy dochodzi do “przebiegunowania” i zmienności nakładania się na siebie płaszczyzn. Stąd nasza nazwa Poleshift (pole shift – przebiegunowanie). Każdy z nas jest równoważnym biegunem. Ścierają się one podczas wspólnego grania, wymieniają, a momentami tworzą nowe struktury, gdzie bieguny zamieniają się rolami. Wiem że to trochę abstrakcyjne porównanie, ale żadne inne nie przychodzi mi na myśl.
Płyniemy po prostu razem i nie zakładamy kto jest od czego . Takie przynajmniej jest założenie które staramy się realizować.

Ostatnimi czasy bardzo dużo gracie, to zapowiedź większej trasy koncertowej?

Na przełomie lutego i marca zagraliśmy kilka koncertów, chcemy powtórzyć taki “maraton” w maju. Trasa zimowa przyniosła nam wiele fantastycznych chwil , doświadczeń muzycznych. Mamy wielką nadzieję, że uda nam się to kontynuować na wiosnę. Czy będzie to większa trasa? Tego jeszcze nie wiem, zależy jak wielu organizatorów będzie zainteresowanych zaprezentowaniem naszej muzyki. Jesteśmy chętni do wspólnego koncertowania jak najczęściej, jeżeli tylko jest taka możliwość.

Kiedy będziemy mogli Was usłyszeć w Warszawie?

Właśnie podczas majowej trasy chcemy zagrać między innymi w Warszawie. Mamy nadzieję, że tym razem dojdzie to do skutku. Ostatnio (w lutym/marcu) nie udało się z powodu braku terminów i różnych niesprzyjających sytuacji. Teraz będziemy się znowu starać o to aby tym razem zagrać również w Warszawie.

Planujecie wydanie płyty? Jesteście w stanie zdradzić już jakieś szczegóły?

Tak, planujemy niebawem wydać płytę, którą nagraliśmy w październiku. Mieliśmy w związku z tym materiałem różne plany, nie wszystkie doszły do skutku, ale na pewno zostanie on wydany.
Podczas nagrywania nasz proces twórczy wyglądał tak samo jak zawsze kiedy wspólnie tworzymy. Spotkaliśmy się i zaczęliśmy improwizować. Celem było opowiedzenie historii, na bazie naszych aktualnych emocji. Wydobycie z siebie muzyki. Udało się- urodziło się 50 minut opowieści. Nie oceniamy czy jest ona najbardziej reprezentatywna dla nas czy nie. Tak w tym momencie graliśmy i tak słyszeliśmy ten wspólny czas i to postanowiliśmy wydać. Nic nie poprawialiśmy, nie dogrywaliśmy. 100% z tego momentu w którym byliśmy 1 pażdziernika 2012- czyli podczas Międzynarodowego Dnia Muzyki :D

Dziękujemy za rozmowę.