16 marca nie mogłam napatrzeć się na te ponad dwadzieścia kolorowych osobowości na scenie. Przechodziłam wzrokiem z jednego muzyka na drugiego i zerkałam na ich radosne, uśmiechnięte twarze, zastanawiając się czy każde z osobna brzmi równie dobrze. W trakcie występu przekonałam się, że tak, a Sound’n’Grace uznałam za idealny początek tegorocznej wiosny.

A wiosna ta zaczęła się około godz. 20.00, kiedy to chórzyści oraz 5-osobowy band pod kierownictwem Ani Żaczek i Kamila Mokrzyckiego weszli na scenę warszawskiego Palladium.  W publiczność powędrowała pasja, emocja i talenty. Zastanawiałam się tylko, czy pomieścimy ich aż trzydzieści na raz, ale okazało się, że pod wpływem tak dużego ładunku energii sami zaczynamy tańczyć i śpiewać wykonywane przez zespół piosenki. Były to przede wszystkim covery w klimacie gospel, soul, funk i r’n’b. Nie zabrakło Kirka Franklina i jego „Looking For You” czy lirycznego „The Storm Is Over Now” i „I Believe I Can Fly” z repertuaru R.Kelly’ego. W kilku utworach można też było usłyszeć głosy pojedynczych solistów. Szczególnie zachwyciła mnie Dorota Wrona w piosence „Joyful JoyfulLauryn Hill. Nie mogę też nie wspomnieć o niesamowitej Ani Szarmach, która wskoczyła na scenę śpiewając „AsStevie Wondera, a także zapowiedziała, że Sound’n’Grace pojawią się na jej najnowszej płycie.

Czekam więc na ich wspólne dokonania muzyczne, chociaż publiczność w Palladium już 16 marca miała okazję usłyszeć małą próbkę w postaci premierowego utworu na debiutancki krążek.  Biorąc pod uwagę siłę przekazu grupy w trakcie śpiewania coverów, mogę sobie tylko wyobrazić, co będą wyrabiać przy własnym materiale. Z pewnością się skuszę – a nawet włączę się w ich chór – w domowym zaciszu, przygotowując się do kolejnego koncertowego szaleństwa.