To z pewnością jeden z najbardziej znanych standardów jazzowych. Grali go bodaj wszyscy najbardziej znani jazzmani (Davis, Coltrane, Jarret). Wykonują go także początkujące zespoły, opiera się on bowiem na bardzo typowej dla jazzu sekwencji akordów. Utwór pierwotnie wykonywany po francusku (“Les Feuilles Mortes”) z tekstem poety Jacquesa Preverta. Muzyka napisana została przez Josepha Kosmę. Po raz pierwszy upubliczniony został w 1946 r. w filmie Les Portes de la Nuit, gdzie wykonywał go Yves Montand (patrz video wyżej). Pierwsze wykonanie piosenki po angielski przypisuje się Jo Stafford. Później wykonywali ją Ella Fitzgerald, Nat King Cole i inni amerykańscy muzycy jazzowi.

Poniżej proponuję zestawienie 10 moim zdaniem najlepszych wersji “Autumn Leaves”. Jeśli się nie zgadzacie, coś byście chcieli dodać, zmienić, wyrzucić, to zachęcam do składania uwag, zażaleń i krytyki.

1. Cannonball Adderley feat. Miles Davis (Something Else 1958)

“Autumn Leaves” w postaci, która zapewne nie znudzi się nigdy. Począwszy od wstępu, tematu wykonywanego przez Milesa, wpadającego w ucho solo Cannonballa i kończąc na pianinie Hanka Jonesa, wszystko jest tu idealne. Chce się żyć.

2. Errol Garner (Concert By The Sea 1955)

Długo zachodziłem w głowę, czy to nie powinien być numer jeden na liście. Ostatecznie wylądował na miejscu drugim. Wersja niezwykle oryginalna, zaskakująca bogactwem dźwięku i rozmachem. Zwłaszcza, że wykonywana solo.

3. Ahmad Jamal (Legendary Okeh & Epic Recordings 2005)

Trochę inne podejście do tematu – niby Ahmad trzyma się trzonu melodii, a raz po raz niepostrzeżenie zbacza z głównego traktu. Snuje się pokątnie, czasem zupełnie w poprzek do celu.

4. Sarah Vaughan

Sary nie trzeba nikomu przedstawiać. Jej szaleńczy scatting osiąga w “Autumn Leaves” absolutne szczyty.

5. John Coltrane (The Graz Concert 1962)

Coltrane razem z McCoy Tynerem potraktowali omawiany standard z właściwą sobie intensywnością. Radykalne, a wręcz obsesyjne to wykonanie. Doprowadza “Autumn Leaves” na skraj słuchalności.

6. Oscar Peterson (London House Chicago 1962)

Oscar Peterson – szyk, elegancja, a jednocześnie optymizm, luz i poczucie humoru. Niezwykle przyjemna, pełna polotu wersja.

7. Keith Jarret

Odwrotność Petersona. To już nie zabawa muzyką, ale głębokie przeżywanie. Trochę egzaltowane, ale wirtuozerski majstersztyk.

8. Stan Getz

Łagodnie i subtelnie potraktował “Autumn Leaves” Stan Getz. Dźwięk jego tenoru jest melodyjny i kojący. O to przecież chodzi!

9. Joe Pass (Unforgettable 1998)

Trochę kanciasto, ale za to z diabelską precyzją. Matematyczna satysfakcja.

10. Bobby McFerrin & Chick Corea

Na koniec dowcipne wykonanie Ferrina z Coreą. Przebój bez dwóch zdań.

Listę można byłoby oczywiście rozszerzyć o kolejne pozycje i przedstawić tu jeszcze przynajmniej ze setkę innych wykonań. Nie ukrywam, że liczę tu na Waszą pomoc. Czekam na propozycje.