Kiedy po raz pierwszy usłyszałem „A Reborn Journey” wykrzyknąłem z werwą – niech mnie piorun strzeli, jak to nie jest najlepszy album tego roku! Dzisiaj już nieco ochłonąłem i mimo, że emocje lekko opadły, to ze swojego zdania w pełni się nie wycofałem. Po kilku wnikliwych przesłuchaniach, stwierdzam, że jest to naprawdę solidna płyta.

Okan Ersan nie jest byle żółtodziobem.  To wirtuozo gitary elektrycznej co się zowie. Udowodnił to zresztą będąc wybranym w 2003 roku do piątki najlepszych gitarzystów roku przez brytyjski „The Guitarist”. Grał z wieloma sławami (Al di Meola, Chick Corea), do tej pory pod własnym szyldem wydał jeden album „To Whom It May Concern” (2002) z niekwestionowanym przebojem „The Night In Cyprus”.

„A Reborn Journey” jest jednak albumem zupełnie innym niż debiutancka płyta Okana. Na jedynce dominowały ciężkie tony, zawrotne tempa, gitarowy shredding na całego. Nie brakowało oczywiście elementów fusion, zwłaszcza jeśli chodzi o instrumentarium czy rytmiczne aranżacje. “To Whom It May Concern” nie wyróżniało się jednak niczym od setek podobnych albumów.

O przeciętności zupełnie nie można powiedzieć w przypadku „A Reborn Journey”, która olśniewa świeżością i oryginalnością.  Jest energiczna, dynamiczna i pomysłowa. Okan Ersan bierze wszystko co najlepsze z rocka – żywiołowość, rozmach, epickie melodie, okraszając jednocześnie to jazzową techniką i improwizacją.

Co imponuje, to różnorodność styli  i odniesień jakie można odnaleźć na albumie.  Oprócz wspomnianego jazzu i rocka, znajdziemy tu szerokie wpływy muzyki tureckiej. Melodie przynoszące na myśl „Baśnie z 1001 nocy” krzyżują się z grającą funkowo sekcją rytmiczną

“A Reborn Journey” to pozycja absolutnie obowiązkowa dla każdego fana rocka czy jazzu. Ci pierwsi nie powinni obawiać się nieczytelności z jaką często kojarzy się jazz, bo to wielce przebojowa płyta. Ci drudzy będą usatysfakcjonowani znakomitą techniką gry i zapewne udziałem w nagraniu starych jazzowych wyg w rodzaju Davida Weckla czy Erniego Wattsa.

W skrócie – mocna rzecz. Wraca wiarę, że na gitarach da się zrobić coś oryginalnego.