Mirosław Rakowski jest prezesem Stowarzyszenia Muzycznego “Śląski Jazz Club”. Stowarzyszenie to organizuję, m.in. coroczny festiwal Jazz w Ruinach, nad którym mieliśmy zaszczyt mieć w tym roku patronat. Jakie plany mają na następne lata, jak wypadła tegoroczna edycja festiwalu? – tego wszystkiego dowiecie się z wywiadu, który znajduję się po skoku.

Damian Tomczyk: Zacznijmy od tego jak zaczęła się Pana przygoda z jazzem? Bardziej lubi Pan klasyczny jazz czy współczesne odzwierciedlenie tego gatunku również się Panu podoba?

Mirosław Rakowski: Pierwszy raz posłuchałem jazzu w wieku  6 –7 lat, w czasie kiedy to jazz ledwo co wyszedł  z tzw. katakumb w naszym kraju. Mój starszy o 8 lat brat i jego koledzy z naszej kamienicy słuchali Głosu Ameryki, gdzie Willis Connover – legendarny popularyzator tej muzyki – prowadził cykliczne audycje. Mieliśmy wtedy najlepszy odbiornik radiowy w całej kamienicy, produkcji NRD, kupiony na talon. Wśród tych słuchaczy byli niektórzy założyciele Stowarzyszenia Muzycznego Śląski Jazz Club, które właśnie w tym czasie, po wielu trudnościach, zostało powołane do życia. Już dużo później w wieku lat 19 i ja zostałem członkiem SJC, a od lat 10-ciu mam zaszczyt prezesować najstarszemu stowarzyszeniu jazzowemu w Polsce.

Jeżeli miałby Pan wybrać wykonawcę (jeżeli to możliwe, aby był tylko jeden), którego zawsze Pan słucha, którego Pan cenił kto to by był?

Dość często jestem pytany o moje osobiste gusta muzyczne i zawsze, jak tylko mogę, staram się unikać jasnych odpowiedzi. Na wstępie wyjaśniam, że nie jestem muzykiem i nie mam żadnego przygotowania muzycznego lecz przyparty do muru wskazuję na jazz klasyczny: Charlie Parker, John Coltrane, Julian Cannoball Adderley Oscar Peterson itd. Kiedyś dawno, gdy zaczynałem słuchać jazzu ci Wielcy byli raczej kojarzeni z jazzem nowoczesnym. Żadnego z nich, z wiadomych powodów, nie uda się nam już zaprosić do udziału w festiwalu najbardziej prestiżowym i wysoko budżetowym. Moje zainteresowania muzyczne nie ograniczają się wyłącznie do jazzu. Dorastałem w drugiej połowie lat 60-ych. Dużo się wtedy działo, zresztą nie tylko w muzyce. Miałem szczęście mieć wtedy dostęp do najnowszych płyt takich wykonawców jak: Jimi Hendrix, Janis Joplin, Doors, John Mayall, Yardbirds, Cream, Them, Kinks i wielu innych. Oglądałem również na żywo koncert The Animals w 1965 roku. Tej muzyki również słucham do dzisiaj.

Pozwoli Pan, że przejdziemy do pytań odnośnie Jazzu w Ruinach. Zacznijmy może od tego jak udała się tegoroczna edycja festiwalu Jazz w Ruinach?

Nie chciałbym być posądzony o brak skromności lecz muszę stwierdzić że VII Międzynarodowy Festiwal Jazz w Ruinach nam się udał. Właśnie docierają do mnie opinie (wyłącznie pozytywne). Zresztą impreza komentowana była na bieżąco w prasie i internecie. Publiczność dopisała – mieliśmy nadkomplety. Niebawem zostanie zakończony montaż filmu – reportażu z imprezy, którego fragmenty zaprezentujemy na stronie festiwalowej i każdy będzie mógł choć trochę poczuć atmosferę wydarzenia.

Impreza zaczyna być coraz bardziej popularna, przybywa na nią coraz więcej ludzi w związku z tym planujecie rozbudowę festiwalu o kolejny weekend? Czy formuła festiwalu może ulegnie zmianie?

Nie zamierzamy zmieniać formuły festiwalu. Trzy podstawowe cechy pozostają „święte” a.) pełna otwartość dla publiczności b.) zapraszanie do udziału tzw. wschodzących gwiazd jazzu z kraju i ze świata c.) prezentacja jazzu bardzo szeroko pojętego. Chcemy żeby nasz festiwal odróżniał się od wielu innych imprez jazzowych. Nie mamy zamiaru ścigać się w zapraszaniu wykonawców z najwyższych i bardzo drogich półek, choć projekt festiwalu gwiazdorskiego od kilku lat leży w szufladzie mojego biurka i czeka na lepsze czasy. Poza tym nasze przedsięwzięcie bardzo dobrze wpisuje się w nasz statut. Jednym z naszych głównych celów jest popularyzowanie jazzu i promowanie młodych muzyków, a także przekonywanie do tej muzyki publiczności, która często po raz pierwszy ma okazję zetknąć się z tą muzyką podczas Jazzu w Ruinach.

“Jazz w Ruinach” to nie tylko koncerty, ale również warsztaty, wystawa… czy planujecie jakieś zmiany w formule festiwalu?

Festiwal powinien się rozwijać, zachowując oczywiście swój charakter. Planujemy rozbudowę o kolejny, a może dwa weekendy. Oczywiście wystawy i warsztaty są już na stałe wpisane w program imprezy. Nie wykluczone, że jeszcze coś się pojawi, ale na razie nie będę tego zdradzał. Wszystko zależy od budżetu jakim będziemy dysponowali, dlatego wielką wagę przywiązujemy do promocji, co ułatwia pozyskiwanie środków finansowych od sponsorów i grantodawców.

Który z występujących dotychczas artystów zrobił na Panu największe wrażenie? Czy znajdzie się taki wykonawca? A może jest taki zespół, wykonawca, którego chciałby Pan zaprosić do udziału w festiwalu, a do tej pory się nie udało.

Nie chciałbym wyróżniać żadnego z występujących, bo musiałbym ujawnić swoje osobiste preferencje, a jak już powiedziałem wcześniej niechętnie o tym mówię. Interesuje mnie najbardziej reakcja publiczności oraz zadowolenie i satysfakcja muzyków. W końcu festiwalu nie robię dla siebie i biorąc to pod uwagę, to może lepiej, że nie jestem muzykiem, któremu trudniej byłoby zachować obiektywizm i bezstronność w doborze wykonawców przy zachowaniu naszej formuły. Nie będę ukrywał, że po siedmiu edycjach festiwalu ofert udziału w kolejnej nam nie brakuje lecz powstrzymam się od wymieniania kogokolwiek żeby nie zapeszyć. Wszystko zależy od budżetu, a walka o tenże to długa i ciężka praca. Można powiedzieć, że już się zaczyna.

Festiwal zakończył się niedawno jakie plany na chwilę obecną? Już myślicie o kolejnym festiwalu? Czy może chwila odpoczynku?

Na odpoczynek nie ma czasu. Już 8. września rozpoczynamy kolejny sezon koncertów klubowych w naszej siedzibie. Wystąpi Kwartet Adama Kowalewskiego z Robertem Majewskim na trąbce. Zresztą program wrześniowy jest już na naszej stronie.

Jeżeli może Pan nam pokrótce opowiedzieć o innych  projektach, którymi się Pan teraz zajmuje?

Pracujemy nad programem na kolejne miesiące i przygotowujemy oferty dla grantodawców na rok przyszły, w tym VIII Jazz w Ruinach.

Dziękuje za rozmowę.