Janusz Yanina Iwański to jeden z największych polskich muzyków jazzowych. Kompozytor, autor tekstów. Muzyka związany z takimi zespołami jak Tie Break, Soyka Yanina, współpracownik Drum Freaks, Maanamu. W maju tego roku ukazała się najnowsza płyta formacji Yanina Free Wave, z którą współpracuje również Janusz Yanina Iwański. Tak wielki twórca zgodził się i udzielił naszemu portalowi wywiadu. Do którego zapraszam poniżej.

Damian TomczykCzy pamięta Pan kiedy i gdzie debiutował?

Janusz Yanina Iwański – Jeśli chodzi o scenę amatorską, to było to bardzo dawno. Miałem 12 lat – brałem udział w wielu konkursach piosenki z całkiem  niezłym skutkiem ;-). Jednak myślę, że ważnym momentem w moim życiu było założenie instrumentalno – wokalnego zespołu “Reverberator”. Miałem wtedy 18 lat. Drugim ważnym etapem w moim już zawodowym życiu było założenie zespołu “Tie Break” trzy lata później. W roku 1980 wygraliśmy Jazz Juniors w Krakowie.

Który z muzyków jazzowych, których poznał Pan w młodości wywarł na Panu największe wrażenie i dlaczego?

Trudno wybrać jednego, ale jeśli muszę wybrać jednego, to John Coltrane, Miles Davis, Keith Jarrett i jeszcze wielu innych (śmiech). Za to opowiem o czymś, co mnie powaliło na kolana kiedy po raz pierwszy pojechałem posłuchać tej muzy na żywo – Jazz Jamboree 1976. To był koncert orkiestry Gila Evansa, który zmienił radykalnie moje muzyczne życie!

Czy ma Pan w takim razie swojego „mistrza” na którym się Pan wzorował? Który był dla Pana autorytetem muzycznym?

Jednego? Nie! Absolutnie nie!

Który z projektów, które Pan tworzył w latach 80. jest Panu najbliższy?

Jak wspomniałem, to w `77 “Tie Break” – to najważniejszy  pierwszy krok muzyczny w moim zawodowym życiu. A decyzja o starcie w tym kierunku związana jest właśnie z koncertem Gila Evansa. Usłyszałem muzykę, która wykraczała poza to, co do tej pory słyszałem – zacząłem szukać. Już wiedziałem, że jest coś czego wcześniej nie odkryłem. Zacząłem poznawać środowisko, nowych ludzi, nowe festiwale. Wszystko czego doświadczamy w życiu wpływa na to, czym później jesteśmy w stanie mówić przez muzykę. Jednak popularność przyniósł mi duet “Soyka Yanina”. Dodam jeszcze, że w mojej karierze muzycznej równie ważne były takie zespoły i orkiestry jak “Free Cooperation”, “Tribute To Miles Orchestra”, “Drum Freaks”, “Maanam” oraz współpraca z wieloma wybitnymi muzykami nie tylko z Polski.

W Pana dorobku artystycznym pojawił się również tomik poezji, jak Pan to wspomina?

Piszę od młodzieńczych lat, a ten tomik wydałem na fali popularności duetu Soyka Yanina. To miłe doświadczenie. Wyciągnąłem z szuflady setki wierszy i wybrałem właśnie, te które sie znalazły w tomiku. Są to wiersze z różnych okresów mojego życia. Dodam, że ten tomik z wierszami ilustrowany jest fotografiami Wojciecha Prażmowskiego.

Od kiedy działa zespół Yanina i czy Yanina Free Wave można uznać za jego kontynuację?

Właściwie różne konstelacje “Yaniny” powstawały od czasów duetu Yaniny z Wojciechem Konikiewiczem w 1982 roku.  Były też duety z Włodkiem Kiniorskim, Tomaszem Stańko, Zbyszkiem Brysiakiem, Mateuszem Pospieszalskim i innymi.  Lubię duety i świetnie sie w nich czuję, ale tak na prawdę poważniej zająłem się tym po zawieszeniu działalności  zespołu Soyka Yanina.

Czy pamięta Pan ile wydał płyt? Dla zwykłego laika byłaby to liczba dość trudna do policzenia, gdyż uczestniczył Pan w wielu projektach.

Dokładnie nie wiem, myślę że kilkadziesiąt. Może koło 40 płyt nie licząc nagrań radiowych i telewizyjnych

Którego z muzyków z którymi miał Pan przyjemność współpracować ceni Pan najbardziej? Czy byłaby to jedna osoba, czy każdy artysta, z którym Pan tworzył wnosi coś do Pana twórczości, dorobku artystycznego?

Oczywiście każda osoba wnosi coś w mój rozwój. Przez całe życie miałem i mam szczęście współpracować ze wspaniałymi artystami.

Tworzenie muzyki teatralnej jest Pana zdaniem łatwe? Pytam o to, gdyż stworzył Pan muzykę do wielu sztuk teatralnych.

Faktycznie moja muzyka powstawała wielokrotnie do spektakli teatralnych. To dla mnie niezwykłe doświadczenie, bo jestem człowiekiem estrady. Tworzenie muzyki do filmów i sztuk teatralnych to dla mnie cudowne epizody. Bakcyla teatralnego podrzucili mi dwaj panowie, którym jestem bardzo wdzięczny. Łukasz Wylężałek i Henryk Talar. Pracując nad muzyką do spektaklu “Lot nad kukułczym gniazdem” potrzebowałem aż pół roku by znaleźć odpowiedni motyw. Henryk Talar w trakcie naszej współpracy odkrył przede mną parę tajemnic przestrzeni sceny teatralnej, planów i powietrza którym aktor oddycha. Można na ten temat napisać książkę…pewnie wiele takich książek powstało! Ci dwaj panowie uświadomili mi jak ważną “przestrzenną scenografią” jest muzyka. Wbrew pozorom odrobinę łatwiej jest z filmem i teatrem telewizji.

Wydaje mi się, że w jakimś sensie musiał Pan muzykę dopracować do danej sztuki, tym samym można zapytać czy wyzwala ona takie same emocje jak tworzenie niezależnego utworu, który nie jest ograniczony tak jak muzyka do sztuki teatralnej.

Muzyka teatralna jest powiązana z innymi przekazami – werbalnymi i niewerbalnymi. Słowo, ruch sceniczny, scenografia czy kostium. Właściwie – synteza sztuk. Muzyka którą  tworzę i gram na koncertach jest uwolniona od tego wszystkiego, niezależna czyli free. A piosenki to małe formy literackie i, podobnie jak muzyka teatralna, są z czymś “związane”.

Bardzo długo współpracował Pan ze Stanisławem Soyką, czy ta współpraca nadal trwa? Czy można Panów nadal razem usłyszeć?

Stworzyliśmy duet Soyka Yanina w połowie 1988 roku, ale myślę że tak naprawdę ten duet powstał dużo wcześniej. Jeszcze w trakcie działania punkrockowego zespołu Svora, parę lat wcześniej. Napisaliśmy i nagraliśmy wtedy kilka świetnych piosenek. Myślę, że to był początek. Duet zakończył swoją działalność w `95 roku.
Czy nadala razem współpracujemy? Tak! Gościnnie nagrałem ze Staszkiem kilka płyt, np: “Tryptyk Rzymski”, “Osiecka – znana i nieznana” i inne. Gościnnie również grywam z nim koncerty.

Na koniec mam pytanie czy uważa Pan, że muzyka, którą Pan tworzy jest łatwa w odbiorze i do kogo Pan chce przez nią dotrzeć?

Muzyka jest piękna!!! Ja się nie zastanawiam sie do kogo chcę dotrzeć – w lesie rosną jagody, grzyby i inne stworzone cudowności a każdy, kto ma ochotę sięga po nie. Nie interesuje mnie ostatnio nadużywany termin target. To słowo dla korporacji wydawniczych i radiowych. Jak powiedział Norwid (…)piękno jest po to by zachwycało do pracy – praca by sie zmartwychwstało.  Myślę, że temu ma służyć muzyka (sztuka). Również moja sztuka… Na mojej ostatniej płycie “Yanina Free Wave” umieściłem kilka słów, których fragment tu przytoczę. To będzie dobre podsumowanie: Muzyka jest darem. Słuchanie muzyki nie jest trudne, a jedyne wymagania jakie stawia to:  poświęcić jej czas  i otworzyć na to co niesie jej źródło. Muzyka jest jak słowo i jak fala która przemawia do nas językiem wszelakich doznań  – przypływa i odpływa dotykając nas  głęboko albo delikatnie. Czasem przywołuje wspomnienia, innym  razem uwalnia nas od szalonego zgiełku dnia, dając poczucie wolności
Każdy kto dostał życie dostał wolność a co za tym idzie – możliwość wyboru.

Dziękuję za wywiad.