Mamy dla Was relację z koncertu Sistars, który obył się kilka dni temu na stadionie Legii. Autorką relacji jest Magdalena Walczak, która prowadzi oficjalny fan club Pinnaweli. Przypominamy również o naszej fotorelacji i wideorelacji. Przeczytajcie jak koncert wpłynął na Magdę. Nasza relacja pojawi się na dniach.

Wyjęli nas ze starej zakurzonej 5-letniej szafy. A my z tą samą lub nawet większą chęcią zobaczenia ich jak w 2005 roku, w drugi dzień Orange Warsaw Festival – 18 czerwca 2011 roku, ustawiliśmy się tłumnie w szeregu fanów zespołu. Niczym stęsknione dzieciaki , które na dźwięk dzwonka podnoszą rączki do góry, bo wiedzą, że do domu wraca któreś z rodziców, my również przy pierwszych dźwiękach „AEIOU” wyciągnęliśmy nasze ręce wysoko w powietrze i od tej pory euforii nie było końca. Jak Paulina Przybysz oraz Bartek Królik stwierdzili po koncercie: „Rozwód był nerwowy. Okazało się, że to małżeństwo ma jeszcze jakieś szczątki pozytywu.” „A na pewno ma dzieci i dzisiaj te dzieci dały o sobie znać.”

Daliśmy o sobie znać głośno i z całego serca. Członkowie Sistars mówili, że bali się początkowej reakcji publiczności, a wręcz zerkali po godz. 19.00 na Stadion Legii, który wiał pustkami. Ale gdy tylko muzycy pojawili się na scenie fani oszaleli. Wzruszyliśmy się tak, że i wzruszyliśmy Ich – cały sistarsowy skład. Były okrzyki, były łzy, były burze oklasków. Silna reakcja chemiczna emocji, która zaczęła się tuż po 20.00 i objęła nas wszystkich. Wyzwolone zostały głosy, wyzwolona została radość, pojawiły się różne wspomnienia i czuło się wdzięczność. Tak – wdzięczność, bo zespół ten ma w sobie coś takiego, co właśnie takie odczucie wywołuje. To nie tylko chęć dziękowania za piękne koncerty, idealne głosy, osobowości i naturalność, ale za kształtowanie: głów, dusz i gustów poprzez piosenki. Na Orange Warsaw Festival Sistars było świeże i wiosenne, ale także bardzo dojrzałe. Pojawiło się z utworami zaśpiewanymi na tysiące gardeł, znanymi przez nas na wylot, ale jednocześnie z utworami, które bez wątpienia moglibyśmy zaśpiewać kolejne setki razy. Bracia i Siostry zaprezentowali największe przeboje: „Listen To Your Heart”, „Boogie Man”, „Freedom”, „Spadaj”, „Synu”, „Inspirations”, „My Music”, „Sutra”. Mimo ściśle zaplanowanego programu imprezy fani nie pozwolili im tak łatwo zejść ze sceny, na bis usłyszeliśmy singiel: „Na Dwa”. Nawet angielskie piosenki publiczność znała w całości, „Inspirations” doprowadziło pierwszy rząd Orange Circle do łez.

Oprócz muzyki, która w połączeniu z odnowionym Stadionem Legii i cudownie wyglądającymi siostrami Przybysz, stanowi najdoskonalszą polską pocztówkę muzyczną zaadresowaną w świat, padły też ważne słowa od muzyków zespołu do zgromadzonych ludzi. Natalia wspominała o sile, którą są fani, i która przyciągnęła ich w to miejsce. Podkreśliła, że eksperyment jakim była jednorazowa reaktywacja, okazał się czymś cudownym. Z kolei Paulina zadedykowała utwór „Freedom” fankom zespołu. To wszystko świadczy o tym jak zawsze Sistars było blisko publiczności i jaką łączność obie strony czuły ze sobą.

Po koncercie, około 21.10, przeniosłam się na trybuny i widząc tysiące ludzi bawiących się na występie zespołu Plan B i przychodzących na Jamiroquai, byłam w stanie dziecięcej błogości. Stwierdziłam, że jedną nogą przenieśliśmy się w przeszłość, a drugą jesteśmy o 5 lat dalej, ale znowu z tym przyspieszonym biciem serca, adrenaliną, pozytywnie zszkowani i z ogromnymi dawkami ciepła wysłanymi w naszą stronę. Po prostu Sistars rozkochali mnie w sobie raz jeszcze. I cokolwiek się teraz nie stanie, ja zapamiętam ten wieczór bardzo dobrze, bo ludzie dookoła mówili mi, że są szczęśliwi.

autor: Magdalena Walczak