Wieczór na Scenie Ż bezwątpienia należał do Sistars, wchodząc z ogromną siłą – od pierwszych dźwięków było wiadomo, że to będzie wyjątkowy koncert. Publiczność natychmiast dała się porwać, a kolejne numery tylko podbijały temperaturę.
Już w trzecim utworze błysnął Bartek Królik, którego wokal wypełnił całą przestrzeń i porwał tłum. Chwilę później wybrzmiał przebój o wolności – wielkie wspólne śpiewanie, ręce w górze i energia, która udzielała się nawet tym, którzy wcześniej stali z boku. Dalsza część koncertu była podróżą w czasie – pełną emocji i nostalgii. Najpierw wybrzmiał utwór, który fani pamiętają sprzed lat, a później pojawił się Robert Luty – jego gościnny udział nadał występowi dodatkowej magii.

Kolejne piosenki przypomniały album „Siła Sióstr”, ale w świeżych aranżacjach. Wielkim zaskoczeniem okazał się cover „Doo Wop (That Thing)” Lauryn Hill – wykonany z taką lekkością, że trudno było nie tańczyć. Fani od razu zaczęli wrzucać fragmenty na TikToka i Instagrama, gdzie relacje szybko zebrały tysiące odsłon.
W drugiej części koncertu zabrzmiały kolejne perełki – utwór, którego nie grano od lat, wywołał ogromne wzruszenie, a „Nie zatrzymasz” przypomniało, że muzyka Sistars ma w sobie coś ponadczasowego. Natalia Przybysz i Paulina Przybysz pokazały pełnię swoich możliwości – ich głosy były mocne, czyste, niemal hipnotyzujący. A potem przyszła chwila zabawy: Warszawiacy uczyli się klaskać „na dwa” i – ku radości zespołu – szybko podchwycili rytm.



Pod koniec koncertu zabrzmiała piękna opowieść o przyjaźni, a całość zwieńczył największy przebój zespołu – hymn, który kiedyś wyniósł Sistars na szczyty popularności – „Sutra”. Cała publiczność śpiewała razem z nimi, a światła sceny mieszały się z dźwiękiem, tworząc moment, którego nie da się zapomnieć.
Koncert Sistars na warszawskim finale Męskiego Grania 2025 był czymś więcej niż muzycznym występem – to było wspólne przeżycie. Energia, nostalgia, zabawa i wzruszenia – wszystko spotkało się na jednej scenie. Nic dziwnego, że media społecznościowe pełne są nagrań i relacji. Fani jednogłośnie piszą: „To był wieczór, który zapisze się w historii Męskiego Grania”.


