Po kilku latach muzycznej ewolucji i flirtu z innymi aliasami, Chet Faker — czyli australijski muzyk Nick Murphy — powraca z nowym singlem zatytułowanym „Far Side of the Moon”. Premiera utworu miała miejsce 17 lipca 2025 roku i już teraz przyciąga uwagę fanów oraz krytyków swoją atmosferyczną formą i emocjonalną głębią.

Nowy kawałek Chet Fakera to subtelne połączenie delikatnej elektroniki z intymnym wokalem, które przywodzi na myśl jego wcześniejsze brzmienia znane z albumów „Built on Glass i Hotel Surrender”. „Far Side of the Moon” trwa około 3,5 minuty i utrzymany jest w umiarkowanym tempie — idealnym do wieczornego odsłuchu czy refleksyjnego spaceru.

Choć tytuł może przywoływać skojarzenia z klasyką Pink Floyd, tutaj mamy do czynienia z bardziej osobistą interpretacją „ciemnej strony” — być może w kontekście emocjonalnym, nie kosmicznym.

Wraz z premierą utworu ukazał się również oficjalny teledysk, dostępny na YouTube. Klip utrzymany jest w klimacie minimalistycznym i symbolicznie wizualizuje izolację oraz tęsknotę, które są wyraźnie obecne w warstwie dźwiękowej utworu.


„Far Side of the Moon” to powrót do eterycznych, niemal sennych klimatów, które uczyniły Chet Fakera rozpoznawalnym na scenie alternatywnej dekadę temu. Utwór opiera się na miękkiej linii basu, przestrzennych syntezatorach i charakterystycznym wokalu artysty — łagodnym, lecz pełnym emocji. Produkcyjnie jest to utwór skromny, ale dopracowany — bez przesady, lecz z wyraźnym podpisem autora.

Po powrocie do pseudonimu Chet Faker w 2020 roku, Nick Murphy systematycznie publikuje nową muzykę i koncertuje. Latem 2025 zaplanowano kilka występów w Stanach Zjednoczonych, m.in. w Montauk, Portland i Seattle. „Far Side of the Moon” ma szansę stać się jednym z kluczowych punktów jego live-setów — utworem, który zapewnia chwilę wytchnienia w klubowym tempie. Artysta wystąpi również w Polsce. Więcej informacji znajdziecie, tutaj.

„Far Side of the Moon” nie jest rewolucją, ale raczej dojrzałym rozwinięciem stylu, który Chet Faker wypracował przez lata. To utwór subtelny, melancholijny, a jednocześnie niesamowicie wciągający. Dla wiernych fanów będzie to znajomy klimat, a dla nowych — dobry punkt wejścia w świat jego twórczości.