W sobotę (28 czerwca) na Pyramid Stage RAYE dała występ, który z pewnością zapisze się w historii festiwalu. Jej koncert był nie tylko widowiskiem pełnym rozmachu, ale i głęboko osobistym, emocjonalnym przeżyciem – zarówno dla niej samej, jak i dla tysięcy zgromadzonych pod sceną fanów.
Scenografia przypominała bardziej show w stylu Sinatry niż typowy festiwalowy set – światła retro, sekcja dęta, klimatyczna scenografia i duża orkiestra. Choć RAYE od początku przyznała, że zmaga się z osłabionym głosem, nie przeszkodziło jej to w pełni poprowadzić jednego z najbardziej efektownych występów dnia.

Podczas koncertu RAYE zaprezentowała dwie zupełnie nowe kompozycje, które zaskoczyły publiczność i – jak komentowali fani – mogą zwiastować kolejne muzyczne otwarcie artystki. Jedna z nich, z energicznym rytmem i mocnym tekstem o kobiecej niezależności, spotkała się z owacjami na stojąco, mimo że nikt wcześniej jej nie znał.
Druga – bardziej intymna i melancholijna – pokazała kolejne oblicze RAYE jako songwriterki, zdolnej do tworzenia głębokich, szczerych ballad nawet na ogromnej scenie.
Wyjątkowy moment przyszedł przy utworze „Ice Cream Man” – bolesnej, szczerej opowieści o doświadczeniu przemocy seksualnej. Wykonana tylko z fortepianem, bez orkiestry, wzbudziła poruszenie i absolutną ciszę pod sceną. Zaraz po niej usłyszeliśmy „Mary Jane”, następnie „Suzanne” – utwór, który powstał we współpracy z Markiem Ronsonem. RAYE zaśpiewała ją ze łzami w oczach, a wielu fanów nie kryło wzruszenia.
Ten blok utworów był świadectwem odwagi artystki, która nie boi się sięgać po trudne tematy i dzielić się własnymi przeżyciami – w sposób autentyczny i artystycznie dopracowany.
Po emocjonalnej środkowej części koncertu, tempo znów przyspieszyło. Klubowe hity – w tym orkiestralne wersje „You Don’t Know Me” i „Prada” – rozgrzały publiczność, a całość zamknęło potężne, dramatyczne wykonanie „Escapism”. Artystka zakończyła utwór klęcząc, jakby oddając ciężar emocji, które niosły cały występ.

Krytycy docenili nie tylko oprawę i rozmach koncertu, ale też kompozycyjną dojrzałość nowego materiału. Na forach i w mediach społecznościowych widzowie podkreślali, że był to występ kompletny – łączący teatralność z głęboką treścią. Pojawiły się też głosy, że RAYE jest „gotowa na headline Glastonbury 2027”.
RAYE dała koncert, który z powodzeniem łączył emocje, elegancję i rozrywkę. Premierowe utwory, odważne teksty, szczerość i imponująca oprawa wizualna sprawiły, że występ był jednym z najmocniejszych punktów Glastonbury 2025. Jeśli szukamy następnej wielkiej gwiazdy brytyjskiej sceny – RAYE już nią jest.