Bardzo bardzo lubimy kolaboracje. Zawsze wychodzą z nich same niespodzianki. Czasami także takie mniej kaloryczne aniżeli byśmy sobie życzyli. Będzie to jednak opowieść o bardzo wyśmienitym połączeniu jazzu z elektroniką. W czerwcu zeszłego roku dwóch francuskich artystów z różnych gatunków muzycznych skrzyżowało swoje jestestwa i nagrało album „Sula Bassana”. Tytuł albumu oznacza gatunek ptaka, którego polska nazwa niezbyt trafnie brzmi Głuptak (warto wspomnieć, że nazwa wzięła się od polowania na te ptaki, w czasie których one nie uciekały a cierpliwie siedziały w gniazdach aż je złapano i jak się później okazało wcale nie z braku inteligencji a dlatego, że chroniły w gnieździe złożone jaja). Album jest odą do piękna kontemplacji i nawiązuje do różnorodności stylów lotu Sula Bassana, który pikując uwidacznia swój zjawiskowo spiczasty ogon.
O twórcach można opowiadać w samych superlatywach. 20syl to DJ, producent, na co dzień związany z hip hopem i bogactwem elektroniki, za którą jest właśnie odpowiedziany na tym projekcie. Drugim biegunem jest zaś Christophe Panzani, który jest wybitnym i uznanym francuskim muzykiem jazzowym grającym na fletach poprzecznych, klarnetach i saksofonach. Z tej współpracy wyszła prawdziwie wciągająca i nade wszystko interesująca płyta, która zaskakuje jazzowymi solówkami osadzonymi w bardzo wyważonym i adekwatnym do sytuacji elektronicznym świecie. Co mnie zaskoczyło najbardziej to spójność z jaką artyści podeszli do współdziałania. Nie odznaczają się przesadnie w ustalonych ramach i jakby pilnują samych siebie, aby nie przedobrzyć równocześnie dając z siebie możliwie najwięcej. Uważam, że jest to jedna z najlepszych płyt tejże fuzji jakie miałem okazje dotąd słyszeć.
Bardzo dobrym pomysłem było zaproszenie do projektu trojga gości. Pierwszą jest La Chica urodzona w Paryżu, w której krwi płynie także wenezuelska energia. Napisała i zaśpiewała hiszpański tekst co sprawiło, że „Nuevo mundo” jest najbardziej charakterystycznym punktem tego albumu. Utwór spokojnie może posłużyć zarówno w indywidualnych chwilach relaksu jak i stać się imprezowym bohaterem niejednej domówki. Ja to bym do tego tańczył. Kolejnym gościem jest belgijski pianista Eric Legnini dodając sporo klawiszowych improwizacji w „Playtime”. Dzięki niemu utwór zyskuje jeszcze większej jazzowej narracji, ale takiej wpadającej nawet w funky. Znów bym tańczył. Trzecią gościnną jest znana izraelsko-francuska artystka Yael Naim dodając zarówno tajemniczości jak i delikatnie etnicznych walorów w „Dreams”.
Goście są jednak tylko dopełnieniem, bo zarówno z nimi jak i bez nich ten album byłby nadal jednym z najlepszych jakie wyszły w 2024 roku. 20syl i Christophe Panzani muzycznie pasują do siebie jak niebo i ocean. Każde z nich ma odrębną charakterystykę, każdy prowadzi muzyczne życie w innych kolorach, a jednak są połączeni ze sobą horyzontem artyzmu czego doskonałą metaforą jest tytułowy głuptak żyjący na niebie, ale jakże bardzo zależny od oceanu i jego bogactwa. Dla mnie jest to album z pierwszej dziesiątki płyt roku 2024 i jedyne do czego chciałbym się przyczepić to do tego, że jest zdecydowanie za krótki. Miejmy nadzieję, że to nie ostatni wspólny projekt tych dwojga. Oby.