Kto jest spoiwem między Armenią, Paryżem i Nowym Jorkiem? Wydawałoby się, że ta mieszanka jest dość niecodzienna i trudno będzie znaleźć jej wspólny mianownik, ale nie ma rzeczy trudnych dla kobiety! Nie byle jakiej kobiety, a „Phenomenal Woman”. Tak właśnie nazywa się czwarty album Machy Gharibian. Jak sama mówi:

„Jesteśmy genialne, jesteśmy bogactwem, inteligencją, władzą, jesteśmy fenomenalne”.

Powiem Wam, że po przesłuchaniu tego albumu nie mam co do tego żadnych wątpliwości.


W nagraniach Machę wsparli belgijski perkusista Dré Pallemaerts, który jest muzycznie z nią związany od wielu już lat oraz kontrabasista Kenny Ruby. Partiami fortepianu i rhodes zajęła się sama liderka wszak jest wykwalifikowaną klasyczna pianistką, co może być niespodzianką patrząc na jakże jazzowy charakter albumu. Wokalnie Gharibian przykładana jest obok Niny Simone, Joni Mitchel i Jeanne Lee, ale ja bardzo chętnie dodam jeszcze bardziej współczesne Madeleine Peyroux i Lailę Biali co myślę, że może tylko wpłynąć na szerszy odzew ze strony słuchaczy. Podoba mi się jednak najbardziej to, że Macha jest swoja, osobista i chociaż można porównywać to i tak z pewnością warto ją dodać do oryginalności wykonawczej. Ogromny podziw za to, że repertuar który wykonuje jest w pięciu językach i każdy z nich brzmi jakby był jej pierwszym. Zarówno po angielsku, armeńsku, francusku, portugalsku jak i arabsku wypada prawdziwie i przekonująco. Niejedna artystka śpiewająca w kilku językach jest przywiązana dykcyjnie do jednego, a w pozostałych słychać, że to tylko ciekawostka. Na „Phenomenal woman” nie ma ciekawostek, są tylko wielkie utwory. Wielkie bo w większości autorskie. Wielkie także dzięki kolaboracjom, których jest kilka i wszystkie są wokalne. Tak bowiem w dziewięciu utworach słychać solidne wsparcie Lea Marii Fries oraz Lindy Oláh, które harmonizacjami, wokalizami i głosowymi efektami doprawiają całość swoimi talentami. Wspomnieć trzeba także o udziale szwedzkiej wokalistki Isabel Sörling zostawiającej swój ślad w utworze „Celebrate”.

Album pełen jest etnicznych wzniosłości, naszpikowany melancholią, ale taką co to energetycznie podchodzi do słuchacza, a w żadnym wypadku nie ciągnie go w dół. Jest to płyta świadomej artystki nie szukającej kompromisów. Przedstawia swój świat dokładnie tak jak go czuje i bardzo, bardzo wielkie należą się jej za to uznania. To jeden z pierwszych albumów roku 2025 i wydaje mi się, że będzie on jego mocnym punktem także pod koniec, bo o tym jak znakomity jest „Phenomenal WomanMachy Gharibian przekona się każdy, kto spędzi z nim chwilę sam na sam. Zresztą powiedzieć o nim, że jest znakomity to i tak za mało. Lepiej go słuchać. Niech mówi sam za siebie. 

Ocena płyty: