Jan Ptaszyn Wróblewski doskonale zna swoją wartość i wie, że jest Geniuszem i Bohaterem dla wielu, ale totalnie nie daje tego po sobie poznać. Jego wywiady, spotkania, koncerty jak i oczywiście audycje radiowe pokazują, że jest On nie tylko wybitnym muzykiem, kompozytorem, aranżerem, ale przede wszystkim zwyczajnym człowiekiem. Uwielbiamy Go za wszystkie projekty, które przecież od ponad pół wieku rozgrzewają kolejnych do działania. Uwielbiamy także Jego niezwykłą charyzmę bycia sobą. Wielu czuje to samo co my, a co za tym idzie wielu też wymusza, aby dostać nową porcję muzyki. Jak to sam Ptaszyn Wróblewski powiedział: „wiercili, wiercili i wywiercili tę płytę”. ForTune zajęli się resztą.
Znajduje się na niej 5 kompozycji, z czego 4 jest autorstwa Wróblewskiego, a jedna („Moritat”) Kurta Weilla. Co najciekawsze, są to utwory live nagrane na przełomie 2003-2020 wybrane przez samego jazzmana. Jeśli ktoś już na wstępie się rozczaruje, że to tylko 5 utworów niech będzie spokojny, gdyż to dopiero pierwsza część z dwupłytowego wydawnictwa. „On the road vol.1” jest zatem pewnego rodzaju kroniką zebrawszy nagrania z Klubu Perspektywy w Ostrowcu Świętokrzyskim (2003), Domu Kultury Chemik w Kędzierzynie-Koźlu (2003) oraz z Podlasie Jazz Festival w Białej Podlaskiej (2020). To prawie godzina doskonałej gry wybitnego saksofonisty wraz z Wojciechem Niedzielą (pianino), Marcinem Jahrem (perkusja) i wymieniającymi się między utworami Jackiem Niedziela-Meirą (kontrabas) oraz Andrzejem Święsem (kontrabas). Żałuję tylko, że nie znalazły się tutaj jakieś spontaniczne komentarze Pana Jana, ale za to w książeczce można przeczytać zajmujący i jak zawsze szczery wywiad z frontmanem, który opowiada dlaczego nie lubi klasyfikacji jazzu na „narodowe” oraz czyje jazzowe nazwisko przyprawia Go o największy zachwyt.
Pierwsza część koncertowego wydawnictwa jest wyjątkowo melodyjna, smacznie improwizowana i słucha się jej z wartką przyjemnością. Świadczą o tym także oklaski, które zapisały się na nagraniach, a które nagradzają zjawiskowe solówki. „Zjawiskowe” jest tutaj bardzo trafnym określeniem scalającym ten album. Wszak zarówno skład, miejsca, kompozycje i klimat jaki powstaje przy odbiorze można śmiało oprzeć na tymże przymiotniku. Tak samo jak polski jazz opiera się na dobytku Jana Ptaszyna Wróblewskiego. „Generała jazzu” słuchaliśmy, słuchamy i słuchać będziemy, a nagrań live jest na pewno mnóstwo tak więc mamy nadzieję, że na dwóch edycjach się jednak nie skończy.