Do trzech razy sztuka. Dwie udane płyty – “Wilczełyko” i “Brzask” – Skubas ma już za sobą, trzecia właśnie się ukazuje. Niby bliska tamtym, a jednak inna. Bardziej dojrzała, pogodna i… no tak – uduchowiona. Taki właśnie jest album zatytułowany “Duch”, który jest już dostępny.

“To co kocham uwalnia się spośród warstw” – śpiewa Skubas w otwierającym nowy album utworze “Pogromcy słońc”. To utwór o poszukiwaniu siebie w górskich wędrówkach, ale też doskonałe wprowadzenie do nastroju tej płyty, która spod warstw niepokoju, melancholii i złych nawyków uwalnia to, co w życiu najważniejsze. Nadzieję, wolność, umiejętność odpuszczania. Duże słowa, pojemne idee, które w piosenkach Skubasa odnajdują się w rzeczach małych i zwykłych sprawach. Jak wierny pies, przygarnięty na stacji benzynowej w drodze na koncert, któremu poświęcone są wzruszające “Papierowe uszy”. Jak dylemat, gdzie człowiek jest bardziej u siebie – w samotni pod lasem, czy w szumie miasta (“Dobrze tam”). Albo spacer z ukochaną osobą po parku i zarazem przez świat który zwariował (“Haitańskie drzewa”)

Ten album nie mógł się nazywać inaczej, bo duch odnosi w nim zwycięstwo nad materią. Nie jest to głośny triumf, nie upojna wiktoria, ale łagodne pogodzenie się z istotą rzeczy i mądra pokora wobec przemijania, wyrażona wprost w wieńczącej płytę, epickiej “Balladzie o tym, że nie giniemy”

– Ta płyta jest opowieścią o życiu faceta po przejściach, ale już mniej skonfliktowanego ze światem. Odnosi się często do tego co niematerialne, niemierzalne. Jest rozliczeniem się, ale takim pokojowym, bez gniewu, agresji, bez zbędnego niepokoju – tłumaczy SKUBAS. – “Duch” to cisza, znalezienie miejsca w spokoju od ego, od wyścigu, od szumu świata, ekranów, mediów. To powrót do głębokiej natury, z której przyszliśmy i do której na pewno wrócimy.

Album możecie zakupić, m.in. tutaj.