Kazka, grupa prezentująca nietuzinkową mieszankę popu, folku i elektro, niedawno wydała swój debiutancki album zatytułowany „Karma”. Kilka tygodni temu mogliśmy usłyszeć materiał na żywo. Kazka wystąpiła w trzech miastach w Polsce. Mieliśmy okazję porozmawiać z zespołem.


Jak czujecie się po pierwszych koncertach w Polsce? Zagraliście w Krakowie, we Wrocławiu i Warszawie.

Oleksandra “Sasha” Zaricka: Czujemy się bardzo dobrze, dziękujemy za ciepłe przyjęcie! To, co nas zaskoczyło, to fakt, że wśród publiczności zauważyliśmy nie tylko wielu Ukraińców, ale i Polaków. Co więcej, w Krakowie większość publiczności znała więcej naszych piosenek, a nie tylko singiel “Płakała”, z czego bardzo się cieszymy i co nas bardzo buduje! No, i zazwyczaj, kiedy chcemy rozruszać publikę, udaje nam się to mniej więcej w połowie koncertu. Tutaj w Polsce szybko dajecie porwać się do zabawy, co jest naprawdę miłe.

JazzSoul.pl: To musi być dla Was niezwykle mobilizujące, że koncertach poza Ukrainą chcą Was słuchać nie tylko Wasi rodacy.

Sasha: Tak! Zauważyłam, że jak jesteśmy na koncertach np. w Portugalii czy Holandii, to tam właściwie przychodzi posłuchać nas jedynie ukraińska diaspora. To jest oczywiście piękne, bo bardzo nas wspierają, mają flagi, transparenty, są bardzo dumni z bycia Ukraińcami. W Polsce tego nie odczuliśmy.

Mykyta Budasz: Chcemy nieść naszą muzykę nie tylko naszym rodakom, chcemy pokazywać ją światu. Tym bardziej cieszy nas, że ludzie, którzy nie rozumieją języka ukraińskiego, podchodzą do nas i dziękują za emocje, jakich im dostarczamy.

W czym, wg Was, tkwi fenomen grupy Kazka?

Sasha: Nie wiem, ale pamiętam sytuację z Lizbony, gdzie jeden z fotografów podszedł do nas po koncercie i powiedział, że kompletnie nie rozumie, o czym śpiewamy, ale bardzo mu się podobało. Myślę, że to nie tylko zasługa samej muzyki, ale też instrumentów, których używamy. W Ukrainie styl muzyczny, który reprezentujemy, jest dość powszechny – mamy chociażby bardzo popularne grupy, jak Onuka czy The Hardkiss – ale poza granicami to często nowość. Cieszy nas, że po sukcesie piosenki “Płakała” możemy promować nasze ukraińskie brzmienia poza granicami kraju.

Wielokrotnie wspomniałaś o piosence “Płakała”, która jest Waszym największym przebojem. Do tej pory klip ma ponad 20 mln wyświetleń na YouTube. Domyślam się, że bardzo Was to cieszy, ale czy też trochę stresuje, że musicie teraz dorównać wynikowi, nagrać coś równie przebojowego?

Sasha: Wiesz co, oczywiście, że jest jakaś presja, ale traktujemy to jako motywację do dalszego działania. Ta potrzebna jest nam np. teraz, gdy pracujemy nad kolejną płytą. Chcemy skupić się przede wszystkim na przekazie, jaki chcemy nieść słuchaczom.

Mykyta: Poza tym już po premierze innej piosenki, “Swiata”, zastanawialiśmy się, czy to już jest nasze maksimum i czy uda nam się napisać jeszcze jedną tak przebojową piosenkę. Okazało się, że tak, bo “Płakała” to absolutny hit.


Nagrałaś też angielską wersję piosenki “Płakała”, czyli “Cry”. Wcześniej nie zdarzało Wam się pisać w innych językach niż ukraiński.

Sasha: Tak, ale jeszcze nie nauczyłam się całego angielskiego tekstu na pamięć, więc błagam, nie proś mnie, bym zaśpiewała. (śmiech) Natomiast tak, nagraliśmy angielską wersję, bo w wielu krajach, jak np. w Grecji czy USA, nie rozumieli piosenki “Płakała” po ukraińsku. Poproszono nas o stworzenie angielskiej wersji.

Z piosenką “Apart”, również po angielsku, startowaliście w tym roku w eliminacjach do Eurowizji. Czy to oznacza, że druga płyta też będzie w pełni anglojęzyczna?

Sasha: Nie, prawie wszystkie będą po ukraińsku, ale może zamieścimy dwie po angielsku.

W tym roku po raz drugi ubiegaliście się o reprezentowanie Ukrainy na Eurowizji. Naprawdę aż tak bardzo chcecie tam pojechać?

Sasha: Tak, to w sumie nasze marzenie, podobnie jak naszego producenta. Jak się okazuje, ukraińskie eliminacje są znacznie trudniejsze niż sama Eurowizja, a to wszystko przez różnego rodzaju intrygi, skandale i skandaliki. U nas każdy wykonawca chce pojechać na Eurowizję, dlatego tak wielu artystów zgłasza się do selekcji.

W tym roku z Ukrainy nie pojedzie nikt, bo telewizja Perszyj kanał wycofała się z udziału w atmosferze skandalu. Najpierw selekcje wygrała Maruv, piosenkarka, która na co dzień koncertuje w Rosji i nie chciała zgodzić się na warunki stawiane przez telewizję, przez co nie podpisali kontraktu. Później zaproszenie do reprezentowania Ukrainy odrzuciły zdobywczynie drugiego miejsca, a następnie również i Wy. Wielu widzów było rozczarowanych całą sytuacją.

Sasha: Tak, my też. Odmówiliśmy telewizji, bo nie chcieliśmy zostać wybrani na reprezentantów Ukrainy w atmosferze tak wielkiego skandalu. Nie lubimy konfliktów, nie lubimy takich sytuacji, dlatego podziękowaliśmy telewizji i nie przyjęliśmy ich oferty. Zwłaszcza że chcieliśmy uniknąć sytuacji, kiedy byśmy się zgodzili, ale nie poszłoby nam w konkursie, bo wrócilibyśmy do kraju jako “ci źli”.


Jeszcze przed rozegraniem tego feralnego finału pisało się, że Wasz udział to nieporozumienie, bo za piosenką “Apart” stoi Rusłan Kwinta, jeden z producentów koncertów eliminacyjnych…

Mykyta: No tak, był taki “mały skandalik”, ale taka sytuacja jest zgodna z regulaminem. Żaden z producentów, a było ich kilku, nie miał żadnego wpływu na wyniki, nie był w tej kwestii decyzyjny. Poza tym konkursowa piosenka powstała jeszcze latem zeszłego roku, kiedy nie wiedzieliśmy, że będziemy startować w selekcjach.

Sasha: Gdy już ogłoszono, że będziemy uczestniczyli, wielu hejterów nieprzychylnie nas oceniało, twierdziło, że wszystko jest ustawione. Było mi wtedy bardzo przykro, bo to nie była prawda. Koniec końców i tak nie wygraliśmy, bo zajęliśmy trzecie miejsce. (śmiech)

Pracujecie nad nową płytą. Co to będzie?

Sasha: Na pierwszej płycie było bardzo dużo tekstów o płakaniu, o łzach. Te słowa padały na niej bardzo często! (śmiech) Tym razem stawiamy na piosenki taneczne, radosne, takie festiwalowe. Celujemy też w międzynarodową publiczność.

Na płycie “Kazka” było dużo mocnych, niekoniecznie radosnych tekstów. Nie boisz się poruszać trudnych tematów.

Sasha: Słowa są dla mnie bardzo ważne, bo to moje emocje i przeżycia. Zdarza mi się mieć łzy w oczach, gdy śpiewam jakąś piosenkę z bliskim memu sercu tekstem. Na płycie jest jedna szczególnie poruszająca mnie piosenka, czyli “Mowczati” z repertuaru grupy Skrabin, którą napisał świętej pamięci Andrij Kuzmenko. Gdy ją śpiewam, nie myślę tylko o nim i jego tragicznej śmierci, ale też o przemijaniu i o tym, że życie jest kruche. To poczucie pozwala mi się cieszyć małymi rzeczami, każdym dniem, do czego też zachęcam innych. W innej piosence, “Apart”, śpiewam o miłości, przed koncertami zawsze pytam publiczność, czym dla nich jest to uczucie. To mnie do nich zbliża.

Pytam Cię o teksty piosenek nieprzypadkowo. Ostatnio w Polsce dużo mówi się o kobietach i walce o ich prawa. Tego tematu w Waszych piosenkach również nie brakuje.

Sasha: Tak, stworzyliśmy np. piosenkę “Sama”, którą chętnie gram na koncertach. Zwracam się wtedy do kobiet, mówię im, że jesteśmy silne, że możemy wszystko. “Sama” jest piosenką dla silnych kobiet oraz dla tych, które nie czują swojej siły.

Mykyta i Dmitro, wy siedzicie cicho, jesteście na drugim planie. Co myślicie o tym, jak Sasha na scenie mówi o prawach kobiet, o tym, że to ona jest w centrum uwagi?

Mykyta: Tak. Robimy swoją robotę najlepiej, jak potrafimy.

Sasha: Ale nie takie było pytanie! Kolega zapytał, co myślicie o “sile kobiet”, o której śpiewam? (śmiech)

Mykyta: Całkowicie się z tym zgadzamy i Cię w tym wspieramy. Wierzymy w to, co chce przekazać ze sceny. Z piosenką “Sama” mogą jednak utożsamiać się nie tylko kobiety, ale i mężczyźni. Dla każdego coś dobrego.

Jak tworzycie piosenki, często ingerujecie w to, co robi Sasha, czy pozostawiacie jej pełną wolność w tworzeniu?

Mykyta: Wszyscy pracujemy wspólnie nad piosenkami, nad muzyką, nad tekstami. Wiadomo, że wymieniamy się uwagami, spostrzeżeniami.

Sasha: Nie ma opcji, byście w najmniejszym stopniu ingerowali w słowa piosenki!

Mykyta: Czasem zdarza się, że coś zmienimy…

Sasha: Nie ma takich szans, byście zmienili chociaż słówko w piosence… Mamy konflikt! (śmiech)

“To koniec Kazki!” – mam świetny tytuł do wywiadu. (śmiech) Pozwólcie, że teraz poruszę temat nienawiści, o której ostatnio dużo mówi się w Polsce. Doświadczyliście hejtu na własnej skórze?

Sasha: Oczywiście, wiele razy usłyszałam o sobie nieprzyjemny komentarz, zdarzyło mi się z tego powodu cierpieć lub mieć zły dzień. Nie wiem, skąd bierze się ta nienawiść, ale dobrze, że mówi się o tym głośno.

Dmitro Mazuriak: Myślę, że hejterzy wylewają swoje frustracje na innych, bo sami są nieszczęśliwi, czują się pokrzywdzeni przez świat… Nie powinno tak być.


Na koniec chciałbym skupić się na radosnych emocjach. Pamiętacie najpiękniejszy wyraz sympatii, który doświadczyliście ze strony fanów?

Sasha: No pewnie! Podczas czwartkowego koncertu w Krakowie podeszła do nas dziewczynka o imieniu Nastia. Bardzo chciała przyjść na koncert, ale mama nie chciała jej wypuścić z domu, bo powiedziała, że nie mają pieniędzy. Ostatecznie namówiła ją i przyszły razem. Nastia bardzo prosiła mnie o zdjęcie, później chciała zdobyć autograf. Najpierw chciałam podpisać się na jakiejś pocztówce, ale później rzuciłam pomysł podpisania się na koszulce. Widziałam minę jej mamy, gdy to usłyszała… (śmiech) Ostatecznie jednak złożyłam podpis na koszulce, dziewczynka była bardzo szczęśliwa. To uświadomiło mi, że to nie pieniądze zapewniają szczęście, tylko spełnianie małych marzeń innych. Z tą myślą pragniemy Was zostawić i podziękować za całe wsparcie!

UKRAIŃSKA WERSJA:

JazzSoul.pl: Як почуваєтесь після перших концертів у Польщі? Ви встигли заграти в Кракові, Вроцлаві і Варшаві.

Саша: Дуже добре почуваємось, дякуємо за теплий прийом! Те, що нас здивувало, це той факт, що серед публіки ми побачили не тільки багато українців, а і поляків. У Кракові більша частина публіки знала більше наших пісень, ніж тільки сінгл “Плакала”. Ми цьому дуже раді і це нас дуже підтримує! Ну, і зазвичай, нам вдається розкачати публіку десь в половині концерту. А тут, у Польщі, вас дуже легко розкачати, і це насправді класно.

JazzSoul.pl: Певно, вас дуже мобілізує те, що на концертах за межами України вас слухають не тільки ваші земляки.

Саша: Так! Я помітила, що коли ми були на концертах в Португалії або Голландії, то там нас приходить послухати така справжня українська діаспора. Звичайно це прекрасно, що нас дуже підтримують, в них є прапори, транспаранти, вони пишаються тим, що вони – українці. Але в Польщі ми не відчули цього, українці і поляки дуже єднаються.

Микита: Ми хочемо нести музику не тільки нашим землякам, ми хочемо показати її світу. А ще більше нас тішить, коли люди, які не розуміють української, підходять до нас і дякують за емоції, що ми їх їм даємо.

JazzSoul.pl: Як ви вважаєте, на чому полягає феномен Kazka?

Sasha: Не знаю, але пам’ятаю таку ситуацію з Лісабону, коли один з фотографів підійшов до нас після концерту і сказав, що взагалі не розуміє, про що ми співаємо, але що йому дуже сподобалось.  Думаю, що це не тільки заслуга самої музики, але і інструментів, які ми вживаємо. В Україні наш музичний стиль розповсюджений. В нас є, наприклад, Onuka і The Hardkiss, але за кордоном, це часто щось новеньке. Нас радує те, що після успіху пісні “Плакала”, ми можемо промувати наше народне звучання за межами країни.

JazzSoul.pl: Ти вже багато разів згадала пісню “Плакала”, яка є вашим найбільшим хітом. Зараз кліп має 20 млн переглядів на YouTube. Думаю, що це вас радує, але чи вас не непокоїть, що зараз ви маєте залишитися на рівні і записати щось настільки ж хітове?

Саша: Знаєш, певний тиск дійсно є, але ми ставимося до цього як до мотивації. Вона нам потрібна тепер, коли ми працюємо над наступним альбомом. Насамперед, ми хочемо зосередитись на тому, що ми хочемо нести слухачам.

Микити: Крім того, після прем’єри пісні “Свята”, ми вже думали, чи не є це нашим максимумом і чи нам вдастся записати ще одну подібну за успіхом пісню. Виявилось, що так, тому що “Плакала” це абсолютний хіт.

JazzSoul.pl: Ви записали англомовну версію пісні “Плакала” – “Cry”. Раніше ви не записували пісень іншими мовами, ніж українська.

Саша: Так, але я ще не вивчила весь текст англійської на пам’ять тому, дуже тебе прошу, не проси мене її заспівати. (сміх) Натомість так, ми записали англійську версію, бо в багатьох країнах, наприклад, США чи Греції, не розуміли пісні “Плакала” українською. Нас попросили створити англомовну версію.

JazzSoul.pl: З також англомовною піснею “Apart” ви брали участь у нацвідборі  Євробачення. Чи це означає, що другий альбом буде цілком англомовний?

Саша: Ні, майже всі будуть українською, може запишемо дві англійською.

JazzSoul.pl: В цьому році ви вже вдруге брали участь в Українському нацвідборі. Ви правда так сильно хочете поїхати на Євробачення?

Саша: Так, це наша мрія і це мрія нашого продюсера. Виявляється український нацвідбір пройти важче ніж Євробачення, все через різні інтриги і скандали. У нас всі хочуть поїхати на Євробачення, тому багато артистів бере участь у нацвідборі.

JazzSoul.pl: В цьому році з Україні ніхто не поїде, бо НТКУ відмовилась в участі через скандал. Спочатку перемогла співачка, але з вона не дійшла до порозуміння з НТКУ через контракт учасника. Пізніше від участі відмовився гурт, що здобув друге місце, а потім і ви. Багато глядачів було розчаровано ситуацією, що виникла.

Саша: Так, ми також. Ми відмовили НТКУ, тому що не хотіли, щоб нас вибрали в якості репрезентантів України в атмосфері такого великого скандалу. Ми не любимо конфліктів, не любимо таких ситуацій, тому ми подякували НТКУ і відмовились від їхньої пропозиції. Ми хотіли уникнути ситуації в якій ми б погодились, але щось було б не так на конкурсі і ми б повернулись як “ті погані”.

JazzSoul.pl: Ще перед цим невдачним кінцем навколо вас кружило непорозуміння, бо Руслан Квінта, один з продюсерів нацвідбору, стоїть за вашою піснею “Apart”…

Микита: Ну так, було щось таке, але ця ситуація не суперечить правилам. Жодний з продюсерів, а їх було декілька, не мав впливу на результати, нічого не вирішував. Поза тим, ця пісня з’явилась влітку минулого року, коли ми не знали, що братимемо участь у відборі.

Саша: Коли оголосили, що ми візьмемо участь, багато хейтерів нас осуджувало. Говорили, що все вже вирішено. Мені тоді було дуже прикро, бо це не було правдою. В кінці-кінців ми і так не виграли, а зайняли третє місце. (сміх)

JazzSoul.pl: Ви працієте над новим альбомом. Що це буде?

Саша: На першому альбомі було багато текстів про плач і сльози. Ці слова з’являлись на ньому дуже часто! (сміх) Зараз ми ставимо на танцювалні, радісні, такі фестивальні пісні. Цілуємо в міжнародну публіку.

JazzSoul.pl: На диску “Kazka” було багато сильних, не завжди радісних текстів. Ти не боїшся піднімати складні питання.

Саша: Слова для мене дуже важливі, тому що це мої емоції і мій досвід. Часом, в мене сльози на очах, коли співаю якусь пісню з близьким моєму серцю текстом. В альбомі є одна особливо близька мені пісня з репертуару гурту Скрябін, яку написав покійний Андрій Кузьменко. Коли я її співаю, я думаю не стільки про нього і його трагічну смерть, але про те, що все минає і про те, що життя крихке. Це відчуття дозволяє мені радіти маленьким речам, кожним днем, до чого заохочую теж інших. В іншій пісні, “Apart”, я співаю про любов. Коли я питаю в інших людей про те, чим для них є це почуття, то кожний з них відповідає щось своє.

JazzSoul.pl: Питаю тебе про текст невипадково. Останнім часом у Польщі багато говориться про жінок і їх права. У ваших піснях також ця тема порушується.

Саша: Так, наприклад, у пісні “Сама”, яку з задоволенням співаю на виступах. “Сама” це пісня для сильних жінок і для тих жінок, що не відчувають своєї сили.

JazzSoul.pl: Микита і Діма, ви сидите тихо, на другому плані. Що ви думаєте про те, що Саша говорить на сцені про права жінок? Про те, що вона знаходиться в центрі уваги?

Микита: Так. Ми робимо своє так добре, як тільки можемо.

Саша: Але не таке було питання! Вас запитали, що ви думаєте про “силу жінок”, про яку я співаю. (сміх)

Микита: Ми цілком з цим погоджуємось. І тебе в цьому підтримуємо. Ми віримо в те, що вона хоче сказати зі сцени. Але з піснею “Сама” можуть ідентифікуватися не тільки жінки, але і чоловіки. Для кожного щось своє.

JazzSoul.pl: Як ви створюєте з Сашею пісні, часто втручається в те, що вона робить чи даєте їй свободу?

Микита: Ми працюємо над піснями, над музикою разом. Відомо, що обмінюємось зауваженнями, спостереженнями.

Саша: Ні, неможливо, щоб ви хоч трохи втручалися в слова!

Микита: Часом буває так, що щось змінимо…

Саша: Немає такої можливості, що ви зміните хоча б слово в пісні… У нас конфлікт! (сміх)

JazzSoul.pl: “Кінець Kazka” – в мене з’явилася чудова назва для інтерв’ю. (сміх) Я би хотів ще підняти питання ненависті, про яку останнім часом багато говориться у Польщі. Ви відчули хейт на власному досвіді?

Саша: Звичайно, я багато разів відчула це на собі, це було дуже неприємно.  Не знаю звідки це береться, але добре, що про це голосно говорять. Думаю, що хейтери виливають свою фрустрацію на інших, тому що вони самі нещасливі, відчувають несправедливість світу до них… Так не має відбуватись.

JazzSoul.pl: На кінець, я б хотів поговорити про радісні речі. Пам’ятаєте найпрекрасніший прояв симпатії фанів?

Саша: Звісно! Перед концертом у Кракові з нами дуже хотіла зустрітися дівчина – Настя. Вона дуже хотіла прийти на концерт, але мама сказала їй, що в них не вистачає грошей. Коли я дізналась про це, то ми їх записали у список, щоб на вході їх пропустили. Настя прийшла на концерт з мамою і вони стояли під сценою. Коли Настя попросила підпис на якійсь листивці, то я запропонувала підписатись на її футболці. Мама була в шоці, але в кінці-кінців я підписалась на футболці і дівчинка була дуже щаслива. Ця ситуація показала, як ми можемо робити маленькі речі, що дають радість іншим.

Podziękowania w tłumaczeniu dla Nastia Ruban.