Przemyślane, wysmakowane brzmienie, dbałość o szczegóły to atuty, którymi „Gdy pada śnieg” wygrywa z resztą polskich zestawów pieśni i melodii Bożonarodzeniowych. Kayah ze swoją ciekawością muzyki, zainteresowaniem tym, co w światowej muzyce dzieje się najlepszego, korzysta z doskonałych wzorców. I nawet jeśli czasem wydaje się, że jej inspiracje są aż nadto przejrzyste, to nie jest to żaden wstyd – ten świąteczny album jest jednym z niewielu krążków w Polsce wyprodukowanych z przekonaniem i świadomością tego, jakie brzmienie chce się muzyce nadać.
Płyta „Gdy pada śnieg” nie spowoduje na pewno żadnego przełomu w muzyce czy w karierze Kayah, ale i nie z takim założeniem została stworzona. Nagrań zespołu Mazowsze słucha się od trzech pokoleń, nie było zaś interpretacji piosenkarzy z kręgu muzyki popularnej – obowiązuje udziwnienie – które wyszłoby kolędom na dobre. Tymczasem pojawia się nagranie Kayah, które różni się nieznacznie od dotychczasowego kanonu i wnosi do tematu potrzebny powiew odmiany.
Kayah nie rozpieszcza ostatnio swoich fanów, ale obiecała poprawić się na święta. Obietnicy dotrzymała. Nieskazitelna emisja głosu i frazowanie o rodowodzie muzyki soulowej sprawiają że trudno wymarzyć sobie ciekawszą wokalistkę do wykonywania kolęd z – jakże barwnego i bogatego – polskiego repertuaru gwiazdkowego. Zestaw ten sam, co u artystów, którzy już swoje świąteczne albumy wydali. Odstępstwem od sztampy mają być trzy autorskie kompozycje z przepięknym „Pustym talerzykiem” na czele. To właśnie ten fragment płyty rozwiewa wszelkie wątpliwości, gdzie się podziała dawna muzyka Kayah.
Kamieniem w tego, któremu przy tym utworze nie zwilżą się oczy ze wzruszenia!
www.youtube.com/watch?v=Gun4qAuGS0M
Nie sposób nie wymienić przynajmniej kilku ze znakomitych muzyków. Tym razem „Cichej nocy” czy „W żłobie leży” możemy posłuchać w wykonaniu na fortepian Jana Smoczyńskiego i kwartet smyczkowy Atom String Quartet, czyli z towarzyszeniem skrzypiec, wiolonczeli, altówki. Godny naprawdę bacznej uwagi Krzysztof Łochowicz na gitarze, na instrumentach perkusyjnych Tomasz Waldowski, a w chórkach gościnnie niesłusznie zapomniany bardzo dobry polski soulowy głos Iwona Zasuwa.
Płytę Kayah polecam wszystkim: melomanom, fanom jazzu oraz odbiorcom lżejszej muzyki. Świąteczne tematy zaaranżowano tu ze smakiem, bez płytkiego efekciarstwa, za to z dużą dbałością o samo brzmienie instrumentów. Kwartet smyczkowy swinguje („Przybieżeli do Betlejem”), medytuje („Lulajże Jezuniu”), to znowu zerka w stronę tradycji („Jezus Malusieńki”).
Typowe dla wokalistki, urokliwe zaśpiewy rodem z czarnego R&B na tym krążku nie są na pierwszym planie, co w połączeniu z tematyką płyty robi doskonałe wrażenie. No, może oprócz tytułowego kawałka („Gdy pada śnieg”), w którym zwyczajnie przynudza. Ale już w „Wśród nocnej ciszy” ujmują prostotą wykonania i wyczuciem.