Podczas 52. Jazzu nad Odrą mieliśmy przyjemność przeprowadzić serię wywiadów z największymi gwiazdami tegorocznej edycji. Na pierwszy ogień trębacz, którego nikomu nie trzeba przedstawiać – Tomasz Stańko.

Gratuluję zdrowia, pierwszy raz widziałem Pana tańczącego na scenie. Jak Pan to robi?

Wszyscy muzycy są silni, ponieważ muzyka to ćwiczenie więc my przez całe życie ćwiczymy i używamy siły fizycznej do grania.

Czyli sposób na dobre zdrowie to po prostu granie świetnej muzyki?

Zdecydowanie. Tylko takiej prawdziwej, na scenie z jej stresami i trudnościami.

Czego nauczył Pana Krzysztof Komeda?

On mnie nie nauczył, bo nie było na to czasu. Grałem z nim zaledwie kilka koncertów, ale najwięcej dało mi to, że jako młody muzyk miałem kontakt z człowiekiem tej rangi. Niczego więcej nie potrzebowałem! Kontakt w zupełności wystarczy ponieważ całą wiedzę muzyczną zdobywa się na różne sposoby czy to w szkole czy na scenie. Jeśli się ma kontakt z tak charyzmatyczną postacią to człowiek od razu wchodzi na wysoki poziom i instynktownie wie co ma robić.

Często Pan romansuje z gatunkami odmiennymi od jazzu.

Może nie często, ale jestem bardzo tolerancyjny jeśli chodzi o muzykę. Lubię słuchać różnych rzeczy. Wręcz cenię sobie to, że czasami specjalnie szukam rzeczy, których nie znam żeby rozszerzyć swój horyzont. Ja tylko dyryguję tym czym „nasiąknę”. Tym sposobem buduję swoją osobowości i to jest nieustanny, niekończący się proces.

Ostatnio wystąpił Pan w filmie „Droga do mistrzostwa”. Mógłby Pan przybliżyć jakieś szczegóły?

Projekt był doskonały, gdyż reżyserem był nominowany do Oscara Bartosz Konopka. Bardzo profesjonalnie zrealizowany ze świetną ekipą, ze świetnymi ludźmi. Lubię takie projekty bo wtedy nie traci się energii na te wszystkie duble itp. tylko można skupić się już na samej realizacji zamysłu reżysera. Wszystko idzie naturalnym rytmem, nie traci się świeżości.

Co było najtrudniejsze w Pańskiej drodze do mistrzostwa?

Najtrudniejsze jest bycie konsekwentnym. Jest to bardzo ważne. Ważna jest również odwaga do utrzymania się na tej nietrudnej drodze.

Czy narkotyki ułatwiają tworzenie muzyki?

Z mojego doświadczenia wynika, że są całkowicie obojętnie. Moje najlepsze kompozycje powstawały zgodnie z zasadą, którą z lubością stosują niektórzy malarze i pisarze tzn. praca od 6 rano do 12 w południe codziennie.

Jest Pan inspiracją dla wielu młodych muzyków, a czy mógłby Pan wskazać młodego muzyka, który jest inspiracją dla Pana?

Wszyscy! Grając z młodymi muzykami bardzo dużo od nich się uczę. Mogę zobaczyć inne spojrzenie na muzykę. Gram ze świetnymi, młodymi muzykami więc przychodzi mi to bez problemu.

Dziękuję za rozmowę.