Jakub Nox Ambroziak reprezentuje eksperymentalno / elektroniczne klimaty łączące hip-hop z trip hop’em. Mieliśmy przyjemność rozmowy z artystą. Zapraszamy do lektury wywiadu.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Rok 2006, czasy szkoły podstawowej, była zajawka na muzykę hip-hop, później przerodziło się to w elektronikę, aż po taką muzykę jak tworze dziś.

Jak wyglądała praca nad ostatnią płytą?

Dwa lata, ciężkiej pracy. Swoje kwestie nagrałem może w rok, męczący był okres oczekiwania na gościnne zwrotki oraz dogrywanie żywych instrumentów. Z początku tworzyłem proste szkice, podsyłałem je gościom, rozbudowywałem je, wspólnie siedzieliśmy nad wykończeniem danych utworów.
Część utworów została nagrana za pośrednictwem Internetu, a cześć spotykając się wspólnie z zaproszonymi gośćmi w studio. Dużo można byłoby o tym mówić, ale myślę, że najważniejszy jest efekt finalny.

Rozstrzygnąłeś teraz konkurs na remiks kawałka “Cold Dale”. Czym się kierowałeś w wyborze zwycięzców, czy te remiksy pojawią się np. na jakieś reedycji?

Czym kierowałem się przy wyborze zwycięzców? Przede wszystkim jakością wykonania (brzmienie, itp.). Remixy pojawiły się na kanale YouTube (SeventeenBricks). Nie planuje reedycji albumu.

Czym kierowałeś się przy wyborze gości na swojej ostatniej płycie?

Większość gości wstrzeliwała się w mój gust muzyczny i są to ludzie, których muzyki słucham na co dzień. Część z nich to moi dobrzy znajomi, więc dobór gości był naturalny. Wielu z nich tworzy muzykę podobną do moich idoli muzycznych takich jak Flying Lotus, Sigur Ros, CocoRosie, Lukid czy John Frusciante, więc chciałem sprawdzić jakby wypadła ich muzyka w połączeniu z moimi wizjami.
Chciałem także sprawdzić się w roli producenta, zapraszając dużo ilość gości.

Plany koncertowe?

Aktualnie nie. Jestem raczej molem studyjnym, frajdę sprawia mi komponowanie nowych utworów, niekoniecznie odgrywanie ich przed publicznością. Przy premierze płyty odbyło się co prawda kilka koncertów, aczkolwiek chyba nie czuje specjalnej potrzeby koncertowania.
Poza tym tu przydał by się menadżer. Nie jestem w stanie wszystkiego ogarnąć sam.

Czemu nagrywanie “Mikrokosmosu” trwało aż dwa lata?

Duża liczba gości. W połowie pracy nad albumem spalił się dysk w studio, w którym trzymałem cały materiał. Poza tym także długo zastanawiałem się nad formą wydania albumu oraz nad jego całym konceptem.

Co cenisz w takich artystach, jak Ed Sheeran, John Frusciantes i Flying Lotus?

Flying Lotus, to człowiek który ukierunkował mnie jako artystę, z jego twórczości czerpie dużo inspiracji. John Frusciante to muzyczny bóg, jeden z najlepszych gitarzystów na świecie, a zarazem maszyna do tworzenia muzyki. Muzyczna historia John’a jest bardzo specyficzna. Opuścił on RHCP na rzecz tworzenia muzyki elektronicznej w domowym zaciszu. Poza tym polecam obejrzeć chociaż jeden wywiad z Frusciante, bo tego w jaki sposób mówi on o muzyce nie da opisać się słowami.
Ed Sheeran, hm… może to trochę banalne, ale lubię jego piosenki o miłości. Jest świetnym tekściarzem i kompozytorem. Jego występy sceniczne to jedne z najlepszych koncertów jakie widziałem. Poza tym cenie w nim to, że pomimo osiągnięcia takiego sukcesu, nadal pozostał sobą.
No i jesteśmy w tym samym wieku, co bardzo motywuje mnie do ciężkiej pracy.

Na czym polegała inspiracja muzyką Flying Lotus podczas tworzenia Mikrokosmosu?

Cały album wzorowany był na płycie ‘Los Angeles’ Lotus’a. Może dlatego, że słucham bardzo dużo jego muzyki. Starałem się komponować niektóre z utworów w podobny sposób jak Flying Lotus, jednak nadawałem im własne brzmienie.

Jaki jest powód planowanej przerwy od muzyki?

Od 2006 nagrałem bardzo, ale to bardzo dużo muzyki. Aktualnie w sieci czy na CD’kach można znaleźć zaledwie 1/3 tego co stworzyłem. Pewne kompozycje, płyty muszą jeszcze dojrzeć by ujrzeć światło dzienne, a ja w tym czasie chciałbym uporządkować swoje życie prywatne. Na muzykę będzie jeszcze czas i to w zupełnie innej konwencji niż do tej pory. Chociaż na chwilę obecną nic nie planuje.