Możdżer, Danielsson, Fresco. Myśląc o składzie osobowym Tria zawsze niechcący traktuje każdego z tych panów indywidualnie. Szczególnie, gdy widzę ich na scenie razem – oczywiście już na pierwszy rzut oka widać jak bardzo się od siebie różnią, jak z różnych „gruntów” pochodzą, jednak mówienie tu wyłącznie o bagażu kulturowym twórców byłoby zdecydowanym spłyceniem tematu. Tak się jednak składa, że całkiem podobnie sprawa się ma jeśli chodzi o ich muzykę, bowiem każdy z nich wyciągnięty z kontekstu wspólnego grania prezentuje coś odrębnego – tak, jakby miał do powiedzenia coś zupełnie innego, choć na ten sam temat. Naturalną chyba konsekwencją tych rozważań jest pytanie – jak to możliwe, że trzy indywidua spotkały się w jednym miejscu w jednym czasie łącząc geniusz w jedno? Taka właśnie zagadka nasuwała mi się wielokrotnie podczas wczorajszego koncertu.
Organizatorzy festiwalu „Jazz i okolice” nie mogli trafić lepiej jeśli chodzi o gwiazdę finałowego koncertu. Dla pękającej w szwach sali CKK w Katowicach, 1 grudnia 2013 r. zagrało Trio w niezmiennym składzie. Pozwolę sobie go przypomnieć: Leszek Możdżer (fortepian), Lars Danielsson (kontrabas, wiolonczela) i Zohar Fresco (bębny ramowe, wokal). Warto zaznaczyć, że Ci panowie to absolutni ulubieńcy śląskiej sceny jazzowej i wygląda na to, że sympatia jest obustronna, gdyż muzycy przyjęli zaproszenie do Katowic już nie po raz pierwszy.
Odwołując się do tytułu festiwalu, Leszek Możdżer stwierdził, że „te okolice to my”, odżegnując się od etykietowania swojej twórczości. Absolutnie się w tej kwestii zgadzam – nazywanie magii, która się dzieje na scenie podczas koncertu Tria mianem jazzu, byłoby nie tyle nietrafne co po prostu zbyt wąskie.
Podczas dwugodzinnego występu muzycy zaprezentowali prawie cały materiał ze swojej najnowszej płyty zatytułowanej „Polska” (wszak był to koncert w ramach promocji albumu) oraz najbardziej znane kompozycje z wcześniejszego dorobku składu – głównie z klasycznej już płyty „The Time” (m.in. „Easy Money” z fantastyczną solówką Fresco) oraz z drugiego albumu „Between us and the light” (m.in. ukochany przeze mnie utwór „Eden”). Nie obyło się oczywiście bez bisu – a podczas niego wyczekiwany cover Nirvany „Smells like teen spirit”, pochodzący z „The Time”.
Koncert tylko utwierdził w przekonaniu, że „Polska” to znakomity album, bogaty w przepiękne tematy muzyczne i niebanalne sola instrumentalne, ocieplony oryginalnym głosem Zohara Fresco . Nie dziwi więc wcale, że wydawnictwo wciąż utrzymuje się w czołówce sprzedaży. Podczas występu słuchacze kompletnie zatracili się w muzyce proponowanej przez trio. Wprost nie sposób było się nie poddać tej mocy, która płynęła z każdej zagranej nuty. W czym więc tkwi sekret?
Trzeba przyznać, że w kompozycjach tej trójki jest coś niesamowitego, to c o ś, co jest poszukiwane przez nas wszystkich i moim skromnym zdaniem jest to autentyczność. I choć każdy z tria Możdżer-Danielsson-Fresco mówi inaczej, to każdy z nich szczerze i otwarcie przekazuje poprzez muzykę prawdę. Pozwolę więc pozostawić pytanie, które postawiłam na wstępie bez odpowiedzi. Nie zastanawiajmy się nad nią – cieszmy się muzyką.
[nggallery id=274]