Już jutro premiera długo oczekiwanej płyty Natalii NATU Przybysz zatytułowanej „Kozmic Blues: Tribute to Janis Joplin”. Mieliśmy okazję porozmawiać z Natalią na temat płyty, poszczególnych utworach i innych ciekawych rzeczach. Zachęcamy do przeczytania.

Dlaczego wybrałaś repertuar akurat Janis Joplin, a nie np. Niny Simon?

Dlatego, że mam super menadżera, który jest wizjonerem. Pewnego razu wpadł na pomysł abym zaśpiewała Janis Joplin. Miałam wtedy taki okres, w którym szukałam czegoś nowego. Jak usłyszałam co powiedział, zdziwiłam się dodając „ale żeś teraz poleciał, daj mi chwilę na zastanowienie”. Ta chwila trwała bardzo długo ponieważ było to dla mnie obce terytorium, na początku było mi trudno nawet tego słuchać.

A to nie jest tak, że potrzebowałaś odskoczni od tego co grałaś wcześniej?

Po drodze miałam już kilka zakrętów, w postaci różnych projektów. Ja w ogóle lubię eksplorować i kontaktować się z różnymi ludźmi. Muzyka jest językiem uniwersalnym, tak naprawdę dźwięki to sylaby języka, którymi muzycy się porozumiewają. Muzyka powinna prowadzić nas ku miłości, dlatego nie liczy się dla mnie gatunek, który wykonuje dany muzyk. Jeśli jest dla mnie inspirujący i widzi we mnie osobę, z którą mógłby współbrzmieć to ja w to wchodzę; chcę się przekonać co to będzie.
Nie można przespać się z każdym chłopakiem, ale można mieć na poziomie artystycznym wiele, wiele ciekawych kontaktów, które są bardzo inspirujące i rozwojowe. Ważne żeby mieć po prostu odwagę.
Ja wiele takich odskoczni i relacji nawiązałam, które były dla mnie kosmiczne, zupełnie obce. Począwszy od np. przełamania się. Zawsze miałam taki stereotyp, że nie lubię piosenki teatralnej. Zaproszono mnie do wystąpienia i zaśpiewania piosenek Ewy Demarczyk, do tego musiałam śpiewać „Karuzele z Madonnami” i „Groszki i Róże”, nikt tego nie chciał wykonać ze zgromadzonych bo to są jej najbardziej znane utwory, i ja je dostałam. Poznałam przy tym cudownych ludzi, np. Piotrka Dziubka – kompozytora, Pawła Passiniego – reżysera teatralnego, i tak to się zaczęło, otworzyłam się.
Utwory Janis Joplin były kolejnym takim eksperymentem, nie uważam, że miałabym pozostać taka już na zawsze, jako ta co śpiewa Janis – nie. To jest kolejny etap, a który się otworzyłam.

Jak długo trwało kompletowanie tracklisty na Kozmic Blues?

Długo, ponad rok. Musiałam się z każdą piosenką niemalże przespać, brałam te utwory pod lupę. Słuchałam po kilka sekund i pauzowałam, analizowałem je zakochując się prawie w każdej frazie. Zrozumiałam, że Janis byłaby wspaniałą kompozytorką, zmieniała śpiewane przez siebie covery w obłędny sposób. Traktowałam je niemalże jako zupełnie nowe kompozycje, np. utwór „To Love Somebody” w oryginale jest po prostu dużo prostsza, a Janis zamieniła ją w msze. Każda z tych piosenek wymagała mega studium, z każdą mam zupełnie inną relację i przyjaźń.

Utwór „Tell Mama” nie jest z repertuaru Janis, zaśpiewała go podczas festiwalu. Wybrałaś go dlatego, że Janis uwielbiała Ette?

Trochę tak. Głównie chodziło o wniesienie ducha tamtych czasów. Do końca nie wiedziałam czy utwór znajdzie się na płycie bo wersja, którą wykonałam jest bardziej Etty niż Janis. Brałam to trochę jako ucieczkę, ponieważ utwór jest bardziej soulowy.

Na albumie znajduję się jeden autorski utwór – „Niebieski”, w jakich okolicznościach powstał?

To trochę długa historia. Jestem spokojniejszą osobą niż Janis, ten utwór jest zupełnie inny od tych, które można na albumie znaleźć. Kiedyś jak byłam mała myślałam, że jestem Buddystką. Nie rozumiałam wtedy pierwszej nauki Buddy, tj. życie jest to cierpienie. I taki jest tekst utworu, „gdzieś na serca dnie jest niebieski kolor” to jest właśnie ten blues, to cierpienie, z którego ukute są najpiękniejsze rzeczy. Jeśli się z tym pogodzisz, to ulepisz zajebistą rzecz, dzięki której poczujesz wolność.
Trochę poleciałam, ale jest to coś bliżej prawdy niż poprzednie moje płyty. Dziękuje Janis, że dostarczyła taki materiał, w którym można się zanurzyć i coś przeżyć, odkryć.

Szykujesz coś specjalnego na SuperPremiery?

Na pewno zwrócę uwagę na to, że dużo ludzi to obejrzy. Będzie nas dużo na scenie, bierzemy dęciaki i chcemy po prostu na grubo zagrać ten kawałek. I chcemy wygrać (śmiech)

Zostałaś nominowana również jako artysta Trendy, czujesz się Trendy?

Oczywiście, noszę ciuchy Nanooko (śmiech). Do tego sweter, który zrobiła dla siebie moja mama, aby zdać w nim egzamin na ASP, teraz cały czas ja w nim chodzę (śmiech). Uważam, że jestem bardzo trendy. Poza tym maluję same usta, bez rzęs – to też jest trendy (śmiech).

Dużą trasę z Kozmic już zagrałaś, wszyscy czekają na kontynuację. Kiedy można się jej spodziewać?

Niebawem podamy terminy koncertów, na pewno będzie ich sporo.