Jurek Zagórski zaczyna szorstkim gitarowym riffem. Brzmienie nieco stłumione, suche, surowe. Powtarzany konsekwentnie riff niepostrzeżenie splata się z ciężkim barytonowym saksofonem (Marcin Gańko). Ścieżki doskonale się uzupełniają. Rytmiczna struktura zaczyna falować.
Nad tym wszystkim góruje wokal Izy Kowalewskiej. Ciekawej barwy i z charakterem. Całkiem zręcznie się to wszystko zazębia. I choć brzmi bardzo oszczędnie, wręcz minimalistycznie, to raz po raz przeradza się w specyficzny chropowaty groove.
To był ostatni koncert na tygodniowej trasie mocno okrojonego składu Muzykoterapii. Zamiast zwyczajowo występować w osób 7, na scenie pojawiło się trio. Było więc dużo powietrza, przestrzeni, ale co ważne nie brakło przy tym zadziorności, zapału i niezłych muzycznych pomysłów.
[nggallery id=135]