Wczoraj w Sali Kongresowej zagrała ZAZ, rewelacyjna Francuzka nazywana następczynią Edith Piaf i największym odkryciem muzyki francuskiej ostatnich lat. ZAZ zagrała w Warszawie po raz drugi i ponownie koncert zorganizowany przez STX JAMBOREE przyciągnął tłumy – na sali nie zostało ani jedno wolne miejsce. ZAZ momentalnie rozgrzała publiczność, która zerwała się z miejsc i zaczęła tańczyć oraz śpiewać wraz z artystką jej największe przeboje z płyt „ZAZ” oraz “Sans Tsu Tsou”, które nie bez powodu osiągnęły w Polsce status platynowej i złotej płyty. ZAZ ponownie udowodniła, że jest wulkanem energii. Jedno jest też pewne – Polacy kochają ZAZ!

5 czerwca ZAZ zagrała w Sali Kongresowej w Warszawie i po raz kolejny udowodniła, że jest wulkanem energii. Uwiodła polską publiczność naturalnością, energią oraz charakterystycznym mocnym i nieco ochrypniętym głosem. Na sali nie było ani jednego wolnego miejsca, a wkrótce nie było także ani jednego siedzącego – publiczność zerwała się z miejsc aby wtórować w dzikim tańcu na scenie energicznej wokalistce. ZAZ po polsku krzyknęła do fanów, którzy nie dali się długo prosić: „Tańczcie!”, i cała sala podniosła się z siedzeń. Artystka powiedziała także po polsku, że żeby kochać innych, najważniejsze jest, aby najpierw pokochać siebie i taka miłość, to jest największy prezent jaki sobie dała. To credo bardzo się spodobało i spotkało się z gorącymi owacjami publiczności.

Po nieco spokojniejszym początku koncertu pokazała prawdziwy ogień. W połowie koncertu zaproponowała eksperyment – poprosiła publiczność o to, aby znaleźli w sobie prawdziwe i silne emocje i uzewnętrznili je poprzez krzyk. ZAZ z zespołem proszą o to publiczność w każdym kraju, a jej reakcję nagrywają, aby najbardziej przejmujący krzyk wykorzystać na kolejnym krążku. Polska publiczność ma duże szansę na wygraną – dźwięk, który dobiegł z widowni ogłuszył na moment samą ZAZ.

Rozkręcona artystka zasiadła również za perkusją, zabrała pałeczki perkusiście i sama zagrała do jednego z utworów, udowadniając talent nie tylko wokalny. Każdy kolejny utwór coraz mocniej rozgrzewał publiczność. Pod koniec ZAZ zaśpiewała nieco spokojniej, by na bisach znów mocno uderzyć. Rozbawiona publiczność długo nie chciała wypuścić jej ze sceny i z pewnością nie może doczekać się już kolejnego występu.

inf. nadesłane/fot. A.Rawicz / STX JAMBOREE