Już od jutra ja – skromna autorka – będę z cotygodniową częstotliwością snuć opowieść o ambitnym, acz niespełnionym saksofoniście. Zastrzegam, że wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest zupełnie przypadkowe. Autor tej opowieści jest osobą zupełnie nieznaczącą. Miał w życiu kilka sukcesów i kilka porażek. Ważny jest Heniek i jego Wielka Kariera. Kto wie jak się potoczy. Dziś tylko krótki wstęp. Od jutra zapraszam: poznajcie i polubcie Bohatera. Kibicujcie mu z całych sił!
Po skoku – wstęp do historii.
Wstęp
Nie jest już młody. Ma te swoje dziesiąt lat i wielkie pragnienie sukcesu. Pragnienie, które pali ręce, doprowadza uszy do czerwoności, a krew doprowadza do wrzenia. Kocha Kraków, nienawidzi Hollywood. Trzeba dodać jeszcze i to – bo potem wyciągnie to jakiś dziennikarzyna i stracicie do Heńka sympatię i zaufanie. Heniek Trąbka został wyrzucony ze Szkoły Muzycznej I stopnia Numer 1 w Krakowie w wieku ośmiu lat. Nie ze względu na brak talentu! Nie, tego miał w nadmiarze. Za niesubordynację. Mały Heniek stanowczo odmawiał noszenia obowiązkowych kapci. Odmawiał i już. Miał charakter od dziecka. Z konieczności więc jest muzycznym samoukiem.
Wie jedno. Nadejdzie dzień, kiedy pan Władek, woźny w szkole muzycznej zapłacze gorzko wspominając, jak gnębił jego – Heńka. Wie, po prostu wie, że nadejdzie dzień chwały. Dzień, w którym telewizje, radia i inne nowoczesne media na całym świecie zakrzykną: „Heniek Trąbka największym muzykiem jazzowym w historii!” Albo: „Heniek Trąbka. Miles Davis to przy nim uliczny grajek.” Albo: „Trąbka Heniek, oto muzyk co jest w cenie!”. Tak, Heniek lubi sobie pomarzyć.