Amy Winehouse, większość zna ją jako narkomankę, alkoholiczkę albo “gwiazdę” jednego utworu. Jaka była na prawdę Amy? Autorka książki Ratując Amy. Historia bez happy endu – Daphne Barak myślała, że uda się jej to odkryć. Po skoku moje rozmyślania po przeczytaniu książki.

Chciałbym zacząć od tego, że Ci co myślą w taki sposób jak napisałem wyżej to głupcy. Amy była znakomitą wokalistką, kompozytorką i fenomenalną tekściarą! Prawdą jest, że miała problem z narkotykami i alkoholem, jednak nie była to jej wina.

Książka mimo, że liczy zaledwie 220 stron otworzyła mi bardzo szeroko oczy na większość życia Amy. Daphne spisała się jeśli chodzi o przedstawienie problemu, który ukryła między wierszami. W ogóle kim jest Daphne Barak? Jest ona dziennikarką, która przeprowadzała wywiady z wieloma sławnymi osobistościami, od muzyków i holywoodzkich gwiazd, jak Johnny Depp, po światowej rangi polityków, takich jak Hilary Clinton, Nelson Mandela. Daphne współpracuje z wieloma światowymi mediami, więc zna się na rzeczy! Mimo, że jest to książka o Amy, nie ma w niej jej za dużo. Książka głównie skupia się na jej problemach widzianych oczami rodziców. Najwięcej dopowiedzenia miał Mitch – ojciec Amy, który wpadł na pomysł nakręcenia filmu dokumentalnego Uratować Amy – książka powstała później, jednak “akcja” jaka w niej się dzieje odbywa się w czasie kręcenia owego filmu… Wracajmy jednak do rzeczy.

Można śmiało rzec, że książka powstała tylko po to aby rodzice Amy mogli czuć się oczyszczeni, nie wiem czy potraktowali kawałki papieru jako katharsis, jednak Mitch bardzo mydli oczy fanom artystki. Największymi problemami poruszonymi w książce są uzależnia artystki, a co za tym idzie niemoc nagrywania nowych płyt oraz grania dobrych koncertów. Trzeba przyznać, że Amy nie nagrywała bo nie była w stanie, ciągłe imprezy, picie itp…. Daphne stawia pytanie skąd te problemy u niej się wzięły. Autorka nie otrzymuje jednak na nie jednoznacznej odpowiedzi, jedynie naprowadza. Myślę że każdy musi sam sobie na tę zagwozdkę odpowiedzieć. Moja jest prosta – brak miłości i zrozumienia u rodziców. Nadopiekuńczy ojciec, który jest wszędzie gdzie jego córka oraz nieczuła matka, która nie potrafi wyrzucić z siebie odrobiny ciepłych słów do jedynej córki. To jedyne powody problemów Amy, nie Blake, przez którego rzekomo zaczęła brać. Może gdyby w domu miała odrobinę “powietrza” a nie tylko śledzącego ojca na karku, wszystko potoczyłoby się inaczej. Tego niestety się już nie dowiemy. W wielu miejscach tej książki znajdziemy osobiste przemyślenia Daphne, zapisane jakby na marginesie. Bywają takie, że zgadza się z ojcem Amy, najczęściej ma jednak zupełnie inne zdanie. Przyznała natomiast, że Mitch traktował swoją 25-cio letnią córkę jak małą dziewczynkę, która cały czas musi być prowadzona za rękę. Jest to smutne, ale niestety tak było. Mógłbym wiele jeszcze pisać, jednak nie o to chodzi żeby streścić dzieło p. Barak.

Podsumowując. Książka warta przeczytania, ja dzięki niej zakochałem się w Amy jeszcze bardziej, współczując jej braku normalnego domu. Szkoda, że już Cię z nami nie ma!