23 października Marika wydała swój kolejny album zatytułowany “Marta Kosakowska”. To właśnie materiał z tej płyty po raz pierwszy, na żywo, mogła usłyszeć publiczność zgromadzona w Sali Gotyckiej Starego Klasztoru we Wrocławiu. Przed gwiazdą wieczoru wystąpił zespół Naaman obracający się w nurcie reggae, z którego Marika się wywodzi.

Marika wraz z 5-osobowym zespołem, w tym duet smyczkowy, pojawiła się na scenie kilka minut po 21:00. Swój występ zaczęła od jednego z singli promujących najnowsze wydawnictwo, przeboju “A jeśli to ja”. Cała setlista koncertu była identyczna jak tracklista “Marty Kosakowskiej”. W utworze “Jak rozmawiać” miejsce Skubasa zajął klawiszowiec Mariki. Na scenie nie pojawił się również Grubson, który współwykonuje utwór “Niebieski Ptak”. Jego zwrotka została pominięta i wypełniona porcją cudownych dźwięków. Jedynym gościem był Buslav, który należy do zespołu Mariki. Duet ten wykonał jedyny anglojęzyczny utwór na płycie. Trzeba przyznać, że “Trees” wyszło fantastycznie. Ich głosy idealnie ze sobą współgrały.

Utworem zamykającym cały koncert były “Tabletki”. Jako bis zespół zagrał odświeżoną, bardziej elektroniczną wersję “Mojego serca”.

Podczas całego koncertu Marika utrzymywała dobry kontakt z publicznością. Czuć było jednak unoszące się napięcie i poddenerwowanie. Wytłumaczone może to być tym, że materiał ten został zagrany po raz pierwszy na żywo i cały zespół chciał aby wszystko wyszło dobrze. Tak też było. Nie można jednak nie zauważyć małej pomyłki w utworze “Drugi dzień”. Przed samym wykonaniem, Marika poprosiła zgromadzoną publiczność o wyrozumiałość w razie problemów z wykonaniem, gdyż jak powiedziała: “Jest to jeden z najtrudniejszych utworów na płycie. Co ten Kwazar wymyślił?”.

Cały koncert oceniam pozytywnie. Nowy, bardziej elektroniczny materiał zagrany na żywo brzmi świetnie. Jedynym minusem może być długość koncertu. Całość trwała około 40 minut. Brakowało również starych utworów takich jak “Masz to”, “Siła ognia” czy “Widok”. Nie można się do tego przyczepiać, gdyż widocznie taki był zamysł artystki, która chciała przedstawić nowy materiał w całości od początku do końca. Ja bawiłem się dobrze, co rusz nucąc, podśpiewując i bujając się w rytm muzyki. Nie jest to może ta “stara”, bardzo energetyczna i optymistyczna Marika, jednak uważam, że nowemu materiałowi należy dać szansę, i z koncertu na koncert będzie brzmiał coraz lepiej. Ja dałem i  mam nadzieję, że z Wami będzie podobnie.

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć.

Marika - Wrocław 2015