Rebecca Ferguson przyzwyczaiła nas, że systematycznie co dwa lata ukazuje się jej nowy album. Po debiutanckim “Heaven” z 2011 oraz świetnie przyjętym “Freedom“, piosenkarka zaserwowała nam kolejną dawkę muzycznych atrakcji, tym razem pod postacią płyty pt. “Lady Sings the Blues“, którą złożyła hołd Billie Holiday. Jak można się przekonać po przesłuchaniu całości, jest to najbardziej dojrzały album w całej dotychczasowej karierze brytyjskiej artystki.

O ile na dwóch poprzednich płytach Ferguson bardziej skupiała się na odcinaniu kuponów od zajęcia drugiego miejsca w jednej z lokalnych edycji programu “The X Factor“, na “Lady Sings the Blues” zdecydowała się na podkreślenie swojego czarnego wokalu oraz zaprezentowaniu repertuaru Billie Holiday w zupełnie nowej odsłonie. Trzeba przyznać, że zabieg raczej się udał, zwłaszcza, że Ferguson zdecydowała się na umieszczenie na płycie aż siedemnastu utworów, które wykonywała w ciągu swojego zawodowej kariery amerykańska ikona muzyki.

www.youtube.com/watch?v=i6tAbR6VV90

W trakcie słuchania każdego z utworów można szybko zauważyć niesamowitą różnorodność oraz wszechstronność, jaką charakteryzuje się Ferguson. W otwierającym album singlu “Get Happy” nie tylko prezentuje się jako niezła wokalistka gospelowa, ale także prowokuje uśmiech na ustach. W kolejnych numerach, nieco spokojniejszych “Fine and Mellow” oraz “That Ole Devil Called Love” mamy już do czynienia z soulową odsłoną artystki, co dopełniają jeszcze kojące ucho wstawki saksofonu w tle. Swingową wersję charakteru Ferguson usłyszymy natomiast m.in. w “Lover Man (Oh Where Can You Be)“, z kolei bardziej liryczną, emocjonalną stronę artystki zostały zaprezentowane w jazzowych majstersztykach w postaci “Embraceable You“, “I’ll Never Smile Again” czy “Summertime“.

www.youtube.com/watch?v=AAO2qvTYUMU

Najciekawszymi propozycjami z całego albumu należałoby wybrać interpretacje takich numerów, jak “I Thought About You“, “What Is This Thing Called Love“, “All of Me” czy zahaczającego o teatralne klimaty “Lady Sings the Blues“. Każda z kompozycji robi wrażenie nie tylko niezwykle dzięki sensualnemu wokalowi Ferguson, ale także dzięki niesamowicie elektryzującym partiom instrumentalnym na drugim planie, które nadały każdej z piosenek zupełnie nowego życia. Zamykający całą płytę numer “My Man” okazał się świetną klamrą między pierwszym a ostatnim numerem z “Lady Sings the Blues”, dzięki której łatwo zaobserwować mnóstwo różnych odsłon oraz talentów wokalistki.

www.youtube.com/watch?v=430ZZ8qS8fE

Trzeba przyznać, że Ferguson całą płytą złożyła przepiękny hołd ku czci Billie Holiday. Świetny dobór utworów w połączeniu z przemyślanymi nowymi aranżacjami oraz niezwykle emocjonalnym wykonaniem wokalnym sprawiły, że mimowolnie chce się odsłuchać krążka ponownie.