Macy Gray jest w trasie, a wiecie jak to w trasie. Czasu mało, roboty huk i nie najlepsze połączenia telefoniczne. Minut miała dla nas sto razy mniej niż byśmy chcieli. Postawiliśmy zatem przed sobą wyzwanie: trzy i pół pytania aby dotrzeć do samej istoty Macy.

Powiedziałaś kiedyś, że najlepszym treningiem dla artysty jest każdej nocy zamknąć się w pokoju i śpiewać. Czy tak wyglądały twoje noce przez ostatnie miesiące? Czy tak właśnie powstawała najnowsza płyta „The way”?

Nie, nie, nie! Tak naprawdę to ja uwielbiam być na scenie i tam uczę się najwięcej. Kiedy mam mikrofon w ręku i czuję reakcję publiczności. Najnowsza płyta w ogóle powstawała inaczej niż dwie poprzednie. Tamte płyty zawierały wyłącznie covery. Teraz wróciłam do swoich piosenek. Znów piszę i czuję się z tym bardzo dobrze. Mam wrażenie, że odzyskałam świeżość. Pisało mi się świetnie, jak dawniej. Wszyscy mnie pytają – jak piszesz? A ja po prostu piszę, nie mam jakiegoś tajemnego sposobu, to po prostu do mnie przychodzi. Myślę o osobach, które znam i lubię, przypominam sobie ich twarze i samo się pisze.

Wydajesz się bardzo zadowolona z najnowszej płyty. To twoja najlepsza do tej pory? I przede wszystkim – co ona mówi o Tobie, bo wszyscy wiemy, że Twoje płyty zawsze są bardzo osobiste. 

Czy ja wiem? Trudno ocenić. Na pewno jest dla mnie wyjątkowa. Ale czy najlepsza? Nie szereguję tak swoich płyt i lubię je wszystkie. Masz rację – moje płyty zawsze są trochę o mnie i o tym, co myślę i czuję. Teraz, mam nadzieję że to widać, dojrzałam. Jestem starsza i mądrzejsza o kilka doświadczeń. Nie ma co ukrywać, że już nie śpiewam o problemach osiemnastolatki. Nowa płyta „The way” jest o tym, że każdy musi znaleźć swoją drogę, że każdy na nią w końcu trafi. W lecie zaczęłam trasę koncertową i na razie reakcje publiczności są bardzo pozytywne, więc to chyba rzeczywiście udana płyta.

Koncert w Polsce już niedługo.

Tak, 25 lutego. Będzie pewnie potwornie zimno! Ale zapraszam, przyjdźcie – mam nadzieję, że wam się spodoba.

Zdradź nam jeszcze, czego słuchasz. Co Cię inspiruje? Jakieś odkrycia ostatnio, czy od wielu lat to samo?

Mnóstwa, mnóstwa rzeczy. Tyle się teraz dzieje w muzyce, słucham nowości i często jestem nimi zachwycona. Jednak, mówiąc szczerze, najchętniej wciąż wracam do inspiracji mojej młodości – Betty Davis, Billy Holiday, Steviego Wondera, Aretha’y Franklin, czy Marvina Gaye’a. Ale nie myślcie sobie, trzymam rękę na pulsie!